Portal Gość Niedzielny (9 listopada 2025) przedstawia dyskusję trzech „ekspertów” – prof. Mirosława Rutkowskiego, prof. Wojciecha Kuleszy i „ks.” Mateusza Markiewicza – na temat rzekomego „moralnego obowiązku obrony ojczyzny”. Artykuł, podszyty laickim naturalizmem, pomija fundamentalną prawdę katolicką: ojczyzna jest wartością o tyle, o ile poddana jest królewskiej władzy Chrystusa. Badanie IBRIS cytowane w tekście (49,1% Polaków niegotowych do obrony kraju) ukazuje dramatyczny skutek sześciu dekad apostazji posoborowego establishmentu.
Redukcja ojczyzny do terytorium – zapomniana teologia Narodu Chrzestnego
„Młode pokolenia inaczej rozumieją pojęcie +ojczyzny+ […] mogą w każdej chwili wsiąść w samolot […] i tam kontynuować życie” – prof. Rutkowski.
Wypowiedź etyka odsłania ohydę relatywizmu, który zredukował ojczyznę do wymiennego „miejsca na kuli ziemskiej”. Tymczasem Pius XI w encyklice Quas primas nauczał: „Państwo, jako będące początkiem i źródłem wszystkich praw, jest obdarzone pewnym prawem nie ograniczonym żadnymi granicami” – lecz jedynie pod warunkiem uznania panowania Chrystusa Króla. Polski Naród Chrzestny z 966 roku nie był „terytorium”, lecz wspólnotą ochrzczonych pod berłem Przedwiecznego. Gdy ta więź zanika – rozpada się i patriotyzm.
„Małe bohaterstwo” jako przejaw teologicznego bankructwa
„Kluczowe jest jak najliczniejsze bohaterstwo +małe+. […] ewakuować dzieła sztuki” – prof. Kulesza.
Propozycja psychologa Wojsk Obrony Terytorialnej to jawny naturalizm sprzeczny z katolicką koncepcją bonum commune. Św. Tomasz z Akwinu w Summa Theologiae (II-II, q. 40) precyzyjnie określa warunki wojny sprawiedliwej, gdzie „żołnierz walczący za sprawiedliwość ma nadzieję pokoju” – nie zaś „ewakuacji dzieł sztuki”. Prostackie przeciwstawienie „bohaterstwa przez duże B” i „małego” odsłania całkowitą utratę nadprzyrodzonej perspektywy przez posoborowych edukatorów.
Zdrada doktrynalna w sutannie
„Obowiązek obrony traktować jako obronę konieczną – na wielką skalę” – „ks.” Markiewicz.
„Kapłan” Instytutu Dobrego Pasterza (grupa lefebrystów) popełnia tu podwójną zdradę doktrynalną. Po pierwsze – przemilcza fakt, że obowiązek obrony ojczyzny wynika z pierwszeństwa prawa Bożego nad ludzkim (Syllabus błędów Piusa IX, pkt 39). Po drugie – lefebryści, uznający władzę modernistycznych „papieży”, nie mają moralnego prawa mówić o obronie czegokolwiek, gdyż „kto nie jest z Chrystusem, ten rozprasza” (Mt 12,30).
Milczenie o królewskim prawodawcy
Artykuł pomija fundamentalną zasadę: patriotyzm jest cnotą tylko wtedy, gdy służy budowaniu Civitas Dei (Państwa Bożego). Pius XI w Quas primas stanowczo potępił laicyzację życia publicznego: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw […] zburzone zostały fundamenty władzy”. Dlatego współczesna „obrona ojczyzny” to farsa – próba ratowania tworu, który sam odciął się od źródła swego istnienia.
Konsekwencja apostazji posoborowej
Przedstawione wypowiedzi są logicznym owocem Vaticanum II i jego herezji wolności religijnej (Dignitatis humanae). Gdy Kościół przestał głosić obowiązek poddania narodów pod panowanie Chrystusa – narody przestały widzieć sens walki za państwa będące jedynie „biurami paszportowymi”. Jak zauważył prof. Plinio Corrêa de Oliveira: „Rewolucja próżni nie znosi – wypełnia ją bożkami”. Dziś bożkiem jest globalistyczny nomadyzm, któremu „duchowni” w sutannach składają kadzidło.
Katolicka odpowiedź na dylematy artykułu jest tylko jedna: Naprzód, Chrystusa Króla! Odmówić posłuszeństwa każdej władzy, która nie korzy się przed Jego berłem! Tylko odnowienie publicznego panowania Zbawiciela przywróci sens poświęceniu za Polskę – przedmurze Christianitatis.
Za artykułem:
Etyk, psycholog i ksiądz o obowiązku obrony ojczyny (gosc.pl)
Data artykułu: 09.11.2025








