Młody człowiek w modnej odzieży modlitwiejąc w konfesjonał w tradycyjnym kościele katolickim

Naturalistyczne złudzenia o wstydzie – krytyka modernistycznej psychologizacji

Podziel się tym:

Naturalistyczne złudzenia o wstydzie – krytyka modernistycznej psychologizacji

„Wstyd jest kategorią poznawczą, którą tworzymy zupełnie podświadomie, żeby nie powiedzieć: nieświadomie, poprzez nasze osobiste doświadczenie, ale w kontekście społeczno-kulturowych oczekiwań, norm, standardów” – stwierdza prof. Karolina Krawczak na łamach portalu „Tygodnik Powszechny” (12 listopada 2025).

Kompromitująca deklaracja ujawnia całkowite oderwanie od katolickiej nauki o naturze człowieka. W przeciwieństwie do modernistycznych spekulacji, Summa Theologica św. Tomasza z Akwinu (I-II, q. 41, a. 4) precyzyjnie określa wstyd jako „uczucie będące następstwem obawy przed hańbą, zwłaszcza z powodu niegodziwości moralnej”. To nie „kategoria poznawcza”, lecz naturalna reakcja duszy na naruszenie prawa naturalnego zapisanego przez Boga w sercu każdego człowieka (Rz 2,15).

Zdrada antropologii katolickiej

Gdy badaczka twierdzi, że „wstyd należy do kategorii emocji negatywnej samooceny”, dokonuje redukcji osoby ludzkiej do poziomu zwierzęcia kierującego się instynktem społecznym. Tymczasem Humani generis Piusa XII (1950) stanowczo potępia takie naturalistyczne teorie, przypominając, że człowiek jest „jednością cielesno-duchową”, a jego emocje podlegają oświeconemu rozumowi i woli.

„Wstydzimy się rzeczy widocznych. Jeżeli osoby, na których opinii nam zależy, nie wiedzą, cośmy nabroili, raczej po nas to spłynie” – przekonuje Krawczak.

To jawna herezja przeciwko nauce o grzechu wewnętrznym! Już Chrystus Pan nauczał: „Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli” (Mk 7,21). Św. Alfons Liguori w Teologii moralnej (I.3) podkreśla, że prawdziwy wstyd przed Bogiem – niezależny od ludzkich obserwatorów – jest niezbędny do uniknięcia grzechu.

Modernistyczna instrumentalizacja cnót

Artykuł bezwstydnie promuje protestancką psycholog Brené Brown, której teorie o „radzeniu sobie ze wstydem” służą wyłącznie budowaniu fałszywego poczucia akceptacji dla niemoralności. W przeciwieństwie do tego, św. Ignacy Loyola w Ćwiczeniach duchownych (nr 22) uczy, że „człowiek został stworzony, aby Boga chwalił”, a nie aby zabiegał o psychologiczny komfort.

Gdy autorka zachęca: „pozwolić sobie na to, że nie zawsze jest się perfekcjonistą”, dokonuje zdrady podstawowego celu życia chrześcijańskiego – uświęcenia. „Bądźcie więc wy doskonałymi, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,48) – rozkazał Zbawiciel, nie pozostawiając miejsca na relatywizm.

Dekadencka bezwstydność jako cel

Najgroźniejszym elementem artykułu jest gloryfikacja „bezpiecznego środowiska”, gdzie „można być sobą” bez odczuwania wstydu. To dokładne odwzorowanie masonskiej zasady „rób, co chcesz” z Księgi świętego prawa Aleistera Crowleya. Tymczasem Lamentabili sane exitu św. Piusa X (1907) potępia błąd, jakoby „normy moralne miały być dostosowane do czasów” (pkt 58).

Bezwstydność – przedstawiana jako „dość trudna umiejętność” – to w rzeczywistości objaw zaniku sumienia, o którym św. Paweł pisał: „Albowiem smutek, który jest według Boga, pokutę ku zbawieniu sprawuje” (2 Kor 7,10). Wstyd jest łaską prowadzącą do sakramentu pokuty, a nie problemem do „terapeutycznego opanowania”.

Antychrześcijańskie korzenie „badań kulturowych”

Gdy badaczka porównuje „wzorce wstydu” w różnych kulturach, powiela błąd relatywizmu moralnego potępiony w Syllabusie błędów Piusa IX (pkt 15). Nie ma „wstydu sytuacyjnego” czy „kulturowo uwarunkowanego” – istnieje tylko objawione prawo moralne, którego naruszenie zawsze wywołuje reakcję duszy.

Opisywane przypadki – od kobiet wstydzących się nadwagi po mężczyzn zawstydzonych „mizernymi kwiatami” – ukazują przerażającą płytkość współczesnej moralności. Gdzież jest wzmianka o wstydzie przed świętokradztwem? O zażenowaniu grzesznika przystępującego do komunii w stanie ciężkiego grzechu? To milczenie zdradza prawdziwy cel artykułu: odwrócenie uwagi od rzeczywistych przyczyn wstydu – grzechu i zdrady Boga.

Katolicka droga wyjścia

Prawdziwym lekarstwem na patologiczny wstyd nie jest „samoakceptacja” czy „współczucie dla siebie”, lecz nawrócenie i życie w łasce uświęcającej. Jak uczył św. Augustyn w Wyznaniach (X, 40): „Pokój serca znajdziemy tylko w Tobie, Panie”.

Zamiast psychologicznych banałów, autorce należałoby polecić lekturę Naśladowania Chrystusa Tomasza à Kempis: „Lepiej bowiem jest mieć wstyd na świecie za grzechy i być od nich wolnym, niż nie mieć go, a pozostać w kajdanach grzechu” (II,7). Tylko Chrystus Król – jak przypomina Pius XI w Quas primas (1925) – może nadać życiu prawdziwy porządek, w którym wstyd pełni swoją zbawczą funkcję.

Niestety, „Tygodnik Powszechny” – od dziesięcioleci propagujący modernizm – kontynuuje dzieło niszczenia katolickiej wrażliwości moralnej. W czasach, gdy struktury posoborowe błogosławią związki sodomickie, artykuły tego typu służą przygotowaniu gruntu dla całkowitej akceptacji antychrześcijańskiej rewolucji.


Za artykułem:
Wstyd to narzędzie rozwoju. Problemem jest, gdy zaczyna niszczyć
  (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 12.11.2025

Więcej polemik ze źródłem: tygodnikpowszechny.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.