Portal Tygodnik Powszechny (12 listopada 2025) prezentuje artykuł Olgi Drendy „Czy ludzie dzisiaj w ogóle mogą się lubić? Co tracimy przez 'jakościowe relacje’”, będący apologią relatywizmu moralnego i indywidualistycznej wizji społeczeństwa. Autorka, wpisując się w nurt modernistycznej destrukcji, podważa obiektywne podstawy ludzkich relacji, proponując w zamian „optymalizację” kontaktów międzyludzkich opartą na utylitarystycznych kalkulacjach.
Naturalistyczne fundamenty „politycznej poprawności”
Drenda rozpoczyna od krytyki tzw. „politycznej poprawności”, która jednak szybko okazuje się jedynie pretekstem do wprowadzenia jeszcze bardziej destrukcyjnej perspektywy. Gdy pisze: „Można sobie wyobrazić, że ktoś, kto mówi nie 'osoba dotknięta kryzysem bezdomności’, a jedynie 'bezdomny’, faktycznie pomaga i traktuje innych jak równych sobie” – ujawnia się tu klasyczny błąd naturalizmu moralnego, potępiony przez papieża Piusa IX w Syllabus Errorum: „Moral laws do not stand in need of the divine sanction” (pkt 56). Oddzielenie języka od rzeczywistości nadprzyrodzonej prowadzi do relatywizacji prawdy, co św. Pius X w encyklice Pascendi Dominici gregis nazwał „zdradą wewnętrznych zasad katolicyzmu”.
„Optymalizacja życia: 'jakościowe relacje’ i 'nierokujące znajomości’”
Ten technokratyczny żargon odsłania prawdziwe oblicze współczesnego indywidualizmu. Redukcja relacji międzyludzkich do kategorii „kompatybilności” i „statusu” stanowi jawne odrzucenie katolickiej nauki o communio sanctorum. Jak nauczał Pius XI w encyklice Quas primas: „Nie ma czegoś takiego jak zbędne umiejętności lub wiedza. Nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie nam usunąć plamę z jagód, znaleźć drogę na odludziu lub odchować kociątko” – co stanowiło fundament społecznej solidarności opartej na miłosierdziu chrześcijańskim.
Antyteleologiczna wizja ludzkiej natury
Artykuł promuje wizję człowieka jako izolowanej monady, której relacje mają charakter czysto kontraktowy: „Lubienie pozwala oswoić świat, innych, ale przede wszystkim siebie, własne nieoczekiwane reakcje i nawet rozczarowania samym sobą”. To zaprzeczenie nauki Soboru Trydenckiego o społecznym charakterze ludzkiej natury, stworzonej do życia we wspólnocie Kościoła. Św. Robert Bellarmin w De Romano Pontifice podkreślał, że „człowiek jest z natury zwierzęciem społecznym, potrzebującym wspólnoty dla osiągnięcia swego nadprzyrodzonego celu”.
Wspomniana przez autorkę „liczba Dunbara” (150 osób) jako rzekomy limit relacji międzyludzkich to przykład pseudonaukowego redukcjonizmu. Kościół zawsze nauczał, że miłość chrześcijańska przekracza naturalne ograniczenia – „Bóg daje łaskę w miarę potrzeby” (2 Kor 9,8). Jak zauważył św. Augustyn w De civitate Dei, społeczność świętych obejmuje wszystkie czasy i narody, co stanowi rzeczywistość transcendentną wobec biologicznych uwarunkowań.
Eliminacja nadprzyrodzonej perspektywy
Najjaskrawszym przejawem apostazji w tekście jest całkowite pominięcie nadprzyrodzonego wymiaru ludzkich relacji. Brak jakiejkolwiek wzmianki o:
- Przykazaniu miłości Boga i bliźniego (Mt 22,37-39)
- Łasce uświęcającej jako fundamencie prawdziwej wspólnoty
- Konsekwencjach grzechu pierworodnego dla relacji międzyludzkich
- Roli Kościoła jako wspólnoty zbawienia
To milczenie stanowi realizację modernistycznego postulatu, by „traktować teologię tak samo jak filozofię” (Syllabus Errorum, pkt 8), co Lamentabili sane exitu potępiło jako błąd: „Philosophy is to be treated without taking any account of supernatural revelation” (pkt 14).
Destrukcja hierarchicznego porządku
Proponowany przez Drendę model „lubienia” jako alternatywy dla głębszych relacji: „Lubić można niezobowiązująco, można lubić jakoś, można lubić troszkę, a nawet wbrew” – to kwintesencja egalitarnego błędu, który Pius XI w Quas primas nazwał „odrzuceniem panowania Chrystusa nad jednostkami i społeczeństwami”. Katolicka nauka społeczna zawsze podkreślała, że prawdziwa miłość wymaga uznania obiektywnej hierarchii dóbr i obowiązków.
Tekst stanowi typowy przykład „duchowej pustki współczesnego świata”, o której pisał św. Pius X, przestrzegając przed konsekwencjami odrzucenia społecznego panowania Chrystusa Króla. Gdy zabraknie nadprzyrodzonego fundamentu, relacje międzyludzkie degenerują się do poziomu transakcji wymiennych – co artykuł Drendy jedynie potwierdza.
W odpowiedzi na takie błędy Kościół zawsze nauczał, że „poza Kościołem nie ma zbawienia” (Extra Ecclesiam nulla salus), a prawdziwa wspólnota możliwa jest tylko w Chrystusie. Tylko uznanie Jego królewskiej władzy nad jednostkami i narodami może uzdrowić zepsute relacje międzyludzkie – czego świadomie pozbawiony artykuł w Tygodniku Powszechnym jest jedynie kolejnym przejawem postępującej apostazji współczesnego świata.
Za artykułem:
Czy ludzie dzisiaj w ogóle mogą się lubić? Co tracimy przez „jakościowe relacje” (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 12.11.2025








