Portal Tygodnik Powszechny (12 listopada 2025) przedstawia artykuł Jacka Stawiskiego gloryfikujący traktat graniczny z 1990 r. jako „wielką zmianę w polsko-niemieckiej rzeczywistości”. Autor opisuje proces uznania granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej jako sukces „dialogu” i „pojednania”, otwierający drogę do integracji z NATO i UE. Pomija jednak kluczowy fakt: cały ten proces odbywał się w oderwaniu od nadprzyrodzonego porządku i zasad katolickiej nauki społecznej.
Naturalistyczne podstawy „pokojowego porozumienia”
W tekście czytamy: „Efekty układu Gomułka-Brandt były ważne także dla życia codziennego”. Ta redukcja stosunków międzynarodowych do utylitarnych korzyści materialnych stanowi jaskrawy przykład sekularyzacji myślenia politycznego, potępionej już w Syllabusie błędów Piusa IX (1864):
„Państwo, jako będące źródłem i początkiem wszelkich praw, posiada pewne prawo nie ograniczone żadnemi przepisami” (błąd 39).
Artykuł całkowicie ignoruje nauczanie Piusa XI z encykliki Quas primas (1925): „Pokój Chrystusowy w Królestwie Chrystusowym […] nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Brak jakiegokolwiek odniesienia do społecznego panowania Chrystusa Króla demaskuje naturalistyczną mentalność autorów, sprowadzającą relacje między narodami do płaszczyzny czysto doczesnej.
Kwestia granicy: między jałtańskim bezprawiem a posoborową kapitulacją
Autor słusznie zauważa „tymczasowość” powojennych rozstrzygnięć, lecz nie dostrzega ich fundamentalnej niesprawiedliwości. Przesunięcie granic na zachód zostało przeprowadzone siłą przez sowieckiego okupanta, bez uwzględnienia principium nationalitatis (zasady narodowościowej). Jak nauczał Leon XIII: „Sprawiedliwość wymaga, aby żadnemu narodowi nie odbierano tego, co mu z prawa naturalnego przynależy” (Encyklika Grande munus).
Stawiski pisze: „Po 1945 r. stałym elementem relacji Polska-Niemcy była niepewność”. Nie wspomina jednak, że źródłem tej niepewności był właśnie bezbożny porządek jałtański, narzucony przez mocarstwa w pogwałceniu praw narodów i zasad moralnych. Kościół katolicki nigdy nie zaakceptował tej grabieży ziem, o czym świadczy utrzymanie do 1972 r. tymczasowych struktur administracji kościelnej na Ziemiach Odzyskanych.
Fałszywa ekumenia zamiast prawdziwego pojednania
Artykuł wychwala tzw. list biskupów polskich do niemieckich z 1965 r. jako przełomowy gest pojednania. Pomija jednak fakt, że dokument ten – z hasłem „przebaczamy i prosimy o przebaczenie” – stanowił prekursorski przykład posoborowego relatywizmu moralnego. Jak zauważa ks. Karol Stehlin: „Pojednanie możliwe jest tylko w prawdzie. Przebaczenie bez uprzedniego uznania winy i zadośćuczynienia jest fikcją”.
W tekście czytamy: „Dobre relacje z Niemcami służyły polskiemu celowi nadrzędnemu: wejściu do NATO i UE”. To zdanie demaskuje zdradę katolickiej wizji Polski jako Przedmurza Chrześcijaństwa. Integracja z strukturą promującą aborcję, gender i sekularyzm stanowiła apostazję od naszej historycznej misji. Pius XI w Quas primas przestrzegał: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto ze stosunków społecznych, zburzone zostały fundamenty pod władzą”.
UE jako antyteza Chrześcijańskiego Królestwa
Autor entuzjastycznie opisuje zniesienie kontroli granicznych w ramach układu z Schengen (2007 r.), nazywając je „sukcesem obu państw i społeczeństw”. Tymczasem Unia Europejska jest emanacją masonerii i modernistycznej rewolucji, co potwierdza sama jej symbolika (wieża Babel, brak odniesień do chrześcijaństwa w traktatach założycielskich). Jak nauczał św. Pius X w liście apostolskim Notre charge apostolique (1910): „Katolicy nie mogą aprobować żadnego związku, który nie umieszcza Boga jako fundamentu”.
W artykule brakuje jakiejkolwiek refleksji nad duchowym wymiarem granic. Tymczasem Lamentabili sane Piusa X (1907) potępia błąd mówiący, że „Kościół nie może nawet poprzez definicje dogmatyczne określić właściwego sensu Pisma Świętego” (błąd 4). Tym bardziej nie może istnieć „neutralna” koncepcja granic – każda linia podziału między narodami musi respektować Boski porządek i prawo naturalne.
Kresowiacka nostalgia vs. jałtańska rzeczywistość
Stawiski pisze o „mieszkańcach ziem zachodnich i północnych” z „utraconymi domami na ziemiach wschodnich”. Pomija jednak fundamentalny fakt: powojenna Polska była tworem sztucznym, oderwanym od swej historycznej tożsamości. Katolicka nauka społeczna zawsze stała na stanowisku, że zmiany terytorialne muszą respektować prawa narodów i zasadę sprawiedliwości, a nie dyktat zwycięzców.
Artykuł kończy się stwierdzeniem: „Inwestowanie w relacje polsko-niemieckie nie było naiwnością”. To typowy przykład posoborowego utylitaryzmu, który przedkłada doczesne korzyści nad wieczne wartości. Św. Pius X w Pascendi dominici gregis (1907) potępił takich modernistów, którzy „redukują wiarę do subiektywnych odczuć, odrzucając obiektywną prawdę” (błąd 25).
Jedyną drogą prawdziwego pojednania między narodami jest uznanie królewskiej władzy Chrystusa, jak nauczał Pius XI: „Pokój Chrystusowy w Królestwie Chrystusowym. […] Gdy taka jest powszechna nauka ksiąg świętych, trzeba było, aby Kościół […] powitał Sprawce i Założyciela swojego […] i uczcił go jako Króla i Pana i Króla królów” (Quas primas). Wszelkie próby budowania pokoju w oderwaniu od tej zasady są z góry skazane na niepowodzenie.
Za artykułem:
Od „linii” do granicy. Polska i Niemcy nad Odrą i Nysą (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 12.11.2025








