Portal Tygodnik Powszechny (12 listopada 2025) przedstawia refleksję o zmieniającym się statusie „księży” w Polsce, posługując się przykładem „ks.” Jana Kaczkowskiego. Autor Przemysław Wilczyński zauważa, że „w katolickiej Polsce kapłaństwo zaczyna się wiązać nie z prestiżem, ale z ryzykiem społecznym wyobcowania”, wskazując na spadek liczby kandydatów do „seminariów” jako efekt „krachu autorytetu Kościoła”. Tekst pomija jednak zasadniczą przyczynę tego zjawiska: systemowy upadek posoborowej struktury będący bezpośrednią konsekwencją odrzucenia niezmiennej doktryny katolickiej.
Mit „charyzmatycznego duchownego” w służbie modernizmu
Kult „ks.” Kaczkowskiego, prezentowanego jako wzór „charyzmatycznego kapłana”, doskonale ilustruje teologiczną zapaść neo-kościoła. Jego biografia – od dziecięcych „mszy” w ogrodzie po problemy z przyjęciem do „seminarium” – odzwierciedla rupturę (zerwanie) z katolickim rozumieniem powołania:
„Jan ogłasza decyzję o pójściu do seminarium, a jego matka rwie włosy z głowy. »On chyba zwariował« – zwierza się znajomym, a syna przestrzega ponoć przed »społeczną degradacją«”.
Ten epizod demaskuje kluczowy problem: w prawdziwym Kościele katolickim powołanie nigdy nie było rozumiane jako indywidualistyczny „projekt życiowy” czy akt nieposłuszeństwa wobec rodziców, lecz jako odpowiedź na łaskę Bożą w duchu oboedientia fidei (posłuszeństwo wiary). Kanon 1351 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r. wyraźnie stanowił, że rodzice „powinni zachęcać do stanu duchownego tych spośród dzieci, u których dostrzegają oznaki powołania Bożego”.
Kryzys „powołań” jako owoc apostazji
Redukcja problemu do „społecznego wyobcowania” czy zmian kulturowych to klasyczny przykład naturalizmu teologicznego potępionego w Syllabusie błędów Piusa IX (pkt 56-60). Autor cytuje opinię, że być może „za dwie, trzy dekady nie będzie już w Polsce duchownych, którzy sutannę założyli za karę albo licząc na nagrodę”, ale pomija sedno sprawy:
Prawdziwy kryzys dotyczy nie liczby kandydatów, lecz samej natury kapłaństwa zniekształconej przez posoborową rewolucję. Sobór Trydencki w sess. XXIII, cap. 1 nauczał niezmiennie: „Ofiara i kapłaństwo są tak zespolone z prawem Bożym, że jedno bez drugiego istnieć nie może”. Tymczasem Nowus Ordo Missae Pawła VI, będący „stołem zgromadzenia” zamiast Ofiary przebłagalnej, unicestwił ontologiczny fundament kapłaństwa katolickiego.
PRL jako „przestrzeń wolności”? Fałszywa narracja służąca relatywizacji
Szczególnie jaskrawym przejawem rewizjonizmu historycznego jest teza, jakoby „PRL czynił z Kościoła przestrzeń nadzwyczajnej wolności”. To klasyczne retroiektywne projektowanie współczesnych kategorii na rzeczywistość, w której Kościół katolicki trwał w heroicznej wierności wobec Chrystusa Króla wbrew prześladowaniom. Potwierdza to encyklika Quas Primas Piusa XI:
„Gdy Boga i Jezusa Chrystusa – takeśmy się żalili – usunięto z praw i z państw i gdy już nie od Boga, lecz od ludzi wywodzono początek władzy, stało się iż zburzone zostały fundamenty pod tąż władzą”.
Opisywany w artykule spadek „prestiżu” to nie skutek „krachu autorytetu”, lecz logiczną konsekwencję zdrady doktrynalnej zapoczątkowanej przez Jana XXIII i soborową „hermeneutykę reformy”. Gdy struktura odrzuca własną tożsamość (Msza św., sakramenty, celibat), nie może oczekiwać szacunku ze strony wiernych.
„Kościół jutra” – utopia świeckich bez kapłanów
W podtekście artykułu przebija zgoda na wizję „Kościoła bez duchownych”, co doskonale koresponduje z modernistyczną agendą. Cytowana wypowiedź: „Zostaną ci chcący – jak Jan Kaczkowski, który tapczanową kapę zamienił na sutannę wbrew wszystkiemu i wszystkim” – to nic innego jak promowanie protestanckiego modelu „powołania” opartego na subiektywnej decyzji, nie zaś na obiektywnym sakramencie Święceń.
Tymczasem bulla Ex cathedra Leona XIII w 1896 r. potępiła jako herezję twierdzenie, że „święcenia nie są sakramentem ustanowionym przez Chrystusa Pana”. Konsekwentnie, „duchowni” neo-kościoła, wyświęceni w wątpliwych rytuałach po 1968 r., nie mogą sprawować ważnych sakramentów, co stawia pod znakiem zapytania ich samo istnienie.
Milczenie o łasce – najcięższe oskarżenie
Najbardziej wymowną cechą omawianego artykułu jest całkowite przemilczenie stanu łaski uświęcającej jako fundamentu kapłaństwa. W prawdziwym Kościele katolickim kapłan jest alter Christus (drugim Chrystusem) właśnie poprzez ścisłe zjednoczenie z Ofiarą Kalwarii w niezmienionej Mszy Świętej. Tymczasem „ks. Kaczkowski” i jemu podobni stali się ikonami nie dlatego, że prowadzili dusze do zbawienia, lecz dzięki medialnemu kreowaniu „ludzkich twarzy” apostatycznej struktury.
Jak nauczał św. Pius X w encyklice Pascendi: „Moderniści starają się wszelkimi siłami i sposoby doprowadzić do tego, aby Kościół zewnętrzny zlał się z wewnętrznym, a ten z kolei z religią”. Artykuł Tygodnika Powszechnego doskonale wpisuje się w tę strategię – przedstawiając kryzys pseudo-kapłaństwa jako problem socjologiczny, a nie teologiczny.
Jedyna droga powrotu: nie reforma, tylko restytucja
Rozwiązaniem „kryzysu powołań” nie jest – jak sugeruje tekst – selekcja kandydatów według kryteriów psychologicznych, lecz powrót do niezmiennego depozytu wiary. Jak przypomina dekret Świętego Oficjum Lamentabili sane exitu (1907):
„Dogmaty, które Kościół podaje jako objawione, nie są prawdami pochodzenia Boskiego, ale są pewną interpretacją faktów religijnych, którą z dużym wysiłkiem wypracował sobie umysł ludzki” – BŁĄD potępiony (pkt 22)
Dopóki struktury posoborowe nie odrzucą tego modernistycznego założenia, dopóty będą skazane na wymieranie. Prawdziwe kapłaństwo trwa bowiem w katolickich enklawach wiernych Tradycji, gdzie Lex orandi determinuje Lex credendi, a nie odwrotnie.
Na koniec warto przytoczyć słowa Piusa XI, które demaskują pustkę współczesnych dyskusji: „Niechaj więc obowiązkiem i staraniem Waszym będzie […] aby życie odpowiadało życiu tych, którzy wiernie i gorliwie słuchają rozkazów Boskiego Króla” (Quas Primas). Dopóki „duchowni” neo-kościoła służą ludzkim ideologiom zamiast Chrystusowi Królowi, ich „kryzys” będzie tylko pogłębiał się – ku chwale Boga i zbawieniu dusz trwających przy niezmiennej wierze.
Za artykułem:
Czy ksiądz Jan Kaczkowski dziś też chciałby być księdzem? (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 12.11.2025








