Portal eKAI (13 listopada 2025) relacjonuje wypowiedź „kardynała” Waltera Brandmüllera, który w wywiadzie dla KNA stara się bronić dziedzictwa Soboru Watykańskiego II, jednocześnie przyznając, że „niektóre dekrety (…) są już częściowo przestarzałe”. Wypowiedź ta – jak cała posoborowa retoryka – stanowi klasyczny przykład modernistycznej dialektyki, gdzie pozorna lojalność wobec „ducha Soboru” maskuje głęboką apostazję od niezmiennej doktryny katolickiej.
Teologiczny surrealizm „reformy”
Brandmüller twierdzi, że „zasady reformy liturgicznej przyjęte przez Sobór były dobre i słuszne”, dodając, że „tak zwana msza trydencka wcale nie była doskonała”. To jawne zaprzeczenie słowom św. Piusa V, który w konstytucji Quo Primum (1570) ogłosił:
„Niniejszym na mocy Naszego Apostolskiego autorytetu stanowimy i nakazujemy, aby (…) Msza Święta mogła być zawsze celebrowana (…) bez żadnej obawy kary, potępienia lub zarzutu, i aby mogła być swobodnie i legalnie używana w każdym kościele (…) na wieczne czasy”.
„Reforma” posoborowa stanowiła nie korektę, lecz bezbożną destrukcję Najświętszej Ofiary. Jak trafnie zauważył arcybiskup Marcel Lefebvre (którego sam Brandmüller próbuje instrumentalnie cytować): „Nowa msza jest zbudowana na podstawach protestanckich i prowadzi do protestantyzacji Kościoła”. Fakt, że posoborowy „kardynał” w 2025 r. wciąż usiłuje tłumaczyć „ekscesy” okresu posoborowego jako „niewłaściwe wdrożenie”, demaskuje hipokryzję całego przedsięwzięcia zwanego Vaticanum II.
Herezja w białych rękawiczkach
Szczególnie wymowna jest próba relatywizacji dokumentów Nostra aetate i Dignitatis humanae, które Brandmüller nazywa „deklaracjami uwarunkowanymi czasem”. Tymczasem już w 1864 r. bł. Pius IX w encyklice Quanta cura i Syllabusie błędów potępił jako herezję twierdzenie, że:
„Każdy człowiek jest wolny w przyjęciu i wyznawaniu tej religii, którą uzna za prawdziwą pod wpływem światła rozumu” (Syllabus, błąd nr 15).
Zaś św. Pius X w Lamentabili sane (1907) ekskomunikował tych, którzy głoszą, że „Chrystus nie zamierzał założyć Kościoła jako społeczności trwającej na ziemi przez wieki” (błąd nr 52) – co wprost przeczy posoborowemu ekumenizmowi. Brandmüller, nazywając te dokumenty „częściowo przestarzałymi”, potwierdza tylko apostacką naturę całej posoborowej struktury.
Mit „ducha Soboru” jako narzędzie rewolucji
Najbardziej jaskrawym przejawem modernistycznej mentalności jest powtarzanie mantry o „duchu Soboru”. Brandmüller przyznaje, że „cytowano głównie ‘ducha Soboru’ w znaczeniu, którego wcale nie zawierały teksty dokumentów”, nie dostrzegając (lub celowo pomijając), że właśnie owo rozdzielenie „ducha” od „litery” stanowi sedno modernistycznej metody, potępionej już przez św. Piusa X w encyklice Pascendi jako:
„synteza wszystkich herezji, która pozwala heretykom pozostać w łonie Kościoła, zachowując pozory katolicyzmu”.
Gdy „kardynał” porównuje Sobór do „wodospadu”, po którym „wszystko jest w ruchu”, sięga po typowo protestancką metaforę „Kościoła w drodze”, całkowicie sprzeczną z katolicką nauką o niezmienności depozytu wiary. Jak uczy Sobór Watykański I (1870):
„Duch Święty nie został dany następcom Piotra po to, aby za ich przyzwoleniem objawiali nową naukę, lecz aby pod Jego opieką święcie zachowywali i wiernie wyjaśniali objawienie przekazane przez Apostołów” (Konst. Pastor Aeternus).
Schizma w schizmie
Brandmüller, zaliczany do „konserwatywnego” skrzydła posoborowej sekty, swoimi wypowiedziami potwierdza tylko bankructwo całego projektu „reformy w kontynuacji”. Jego próby ratowania reputacji Vaticanum II poprzez odróżnianie „tekstów” od „nadinterpretacji” są równie wiarygodne, jak tłumaczenie bolszewika, że „prawdziwy marksizm nie został właściwie wdrożony”.
Warto przypomnieć, że sam „kardynał” brał udział w skandalicznej inicjatywie „dubia” wobec bergogliańskiej Amoris laetitia (2016), co demaskuje prawdziwy cel całej tej frakcji: nie obrona wiary, lecz zachowanie pozorów ortodoksji w ramach rewolucyjnego paradygmatu. Jak pisał św. Robert Bellarmin w De Romano Pontifice:
„Papież, który jest jawnym heretykiem, przestaje sam w sobie być Papieżem i głową Kościoła”.
Skoro zaś posoborowi „papieże” od Jana XXIII począwszy głosili herezje (wolność religijna, kolegialność, ekumenizm), cała ich jurysdykcja jest nieważna, a Brandmüller – jako ich współpracownik – uczestniczy w zbiorowym apostazji.
Nie sobór, lecz powrót do źródeł
Propozycja zwołania „trzeciego Soboru Watykańskiego” – nawet jeśli dziś odrzucona przez Brandmüllera jako „przedwczesna” – stanowi tylko kolejne potwierdzenie duchowego bankructwa posoborowia. Jak uczy Pius XI w Quas Primas (1925):
„Nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”.
Jedynym rozwiązaniem kryzysu nie jest kolejne „zgromadzenie biskupów świata”, lecz publiczne wyrzeczenie się błędów Vaticanum II i powrót do niezmiennej doktryny, sakramentów oraz liturgii katolickiej. Wszelkie zaś próby „reformowania reformy” są jak przestawianie krzeseł na tonącym Titanicu posoborowej apostazji.
Za artykułem:
13 listopada 2025 | 14:45Kard. Brandmüller: zdecydowanie za wcześnie na nowy sobór„Nie jesteśmy jeszcze w punkcie, w którym można by zaprosić tysiące biskupów świata na kolejne zgromadzenie soborowe” … (ekai.pl)
Data artykułu: 13.11.2025








