„Bezprecedensowy akt dywersji wymierzony w bezpieczeństwo państwa polskiego i jego obywateli” – tak premier Donald Tusk nazwał wysadzenie fragmentu torów kolejowych między Warszawą a Lublinem. Portal „Tygodnik Powszechny” (18 listopada 2025) relacjonuje szereg podobnych incydentów – podpalenia, przechwycone ładunki wybuchowe – które śledczy wiążą z „robotą na zlecenie służb rosyjskich”. Autor Marek Rabij apeluje o „zachowanie spokoju” i „wyższy poziom czujności”, zachęcając obywateli do zgłaszania służbom „nawet sygnałów pozornie błahych”. Cały dyskurs toczy się jednak w kategoriach czysto naturalistycznych, gdzie Bóg i Jego prawa nie mają głosu.
Bezbożny naturalizm jako fundament „bezpieczeństwa”
Komentowany tekst operuje wyłącznie kategoriami świeckiego racjonalizmu, całkowicie pomijając nadprzyrodzony wymiar ładu społecznego. Gdy generał Wiesław Kukuła diagnozuje „stan przedwojenny”, a Rabij powtarza mantrę o „zachowaniu spokoju”, żaden z nich nie wspomina, że pax vera – prawdziwy pokój – możliwy jest jedynie pod panowaniem Chrystusa Króla. Jak nauczał Pius XI w encyklice Quas Primas: „nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Tymczasem analizowany artykuł proponuje fałszywą alternatywę: albo paranoiczna czujność, albo „ucieczka od rzeczywistości”.
Milczenie o prawdziwym źródle ładu
Najcięższym zarzutem wobec tekstu jest całkowite przemilczenie faktu, że wszelka „dywersja” – czy to materialna, czy ideologiczna – stanowi konsekwencję odrzucenia społecznego panowania Chrystusa. Gdy naród wyrzeka się swego katolickiego dziedzictwa, otwiera wrota chaosowi. Pius IX w Syllabusie błędów potępił tezę, jakoby „Kościół powinien być oddzielony od Państwa, a Państwo od Kościoła” (pkt 55). Tymczasem współczesna Polska, hołdująca laickiej konstytucji i pluralizmowi religijnemu, zbiera owoce swojej apostazji.
Rabij pisze: „Widzisz coś nietypowego? Reaguj”, lecz nie dostrzega, że najbardziej „nietypowe” w obecnej sytuacji jest właśnie milczenie władz o obowiązku poddania narodu pod berło Zbawiciela. Święte Oficjum w dekrecie Lamentabili sane potępiło modernistyczny błąd głoszący, iż „Kościół nie jest zdolny skutecznie obronić etyki ewangelicznej, ponieważ niezmiennie trwa przy swych poglądach” (pkt 63). Tymczasem to właśnie odejście od niezmiennej doktryny katolickiej uczyniło Polskę bezbronną wobec wrogów.
Fałszywy mesjanizm służb specjalnych
Tekst wprowadza niebezpieczną idolatrię instytucji państwowych. Sugestia, że wystarczy „nieco wyższy poziom czujności” obywateli wspierających służby, by zagwarantować bezpieczeństwo, to klasyczny przykład hybris oświeceniowego racjonalizmu. Tymczasem już św. Robert Bellarmin w De Romano Pontifice przestrzegał: „Żadne państwo nie może istnieć w sprawiedliwości, jeśli nie jest poddane Chrystusowi i Jego Wikariuszowi”.
Autor bezkrytycznie powiela też narrację o „rosyjskiej dywersji”, choć prawdziwy problem leży głębiej: w upadku moralnym całego Zachodu, który – jak diagnozował Pius X – „usunął Jezusa Chrystusa i Jego najświętsze prawo ze swych obyczajów, z życia prywatnego, rodzinnego i publicznego”. Wysadzanie torów kolejowych to jedynie symptom duchowej pustki narodu, który odszedł od wiary ojców.
Pokój bez Chrystusa – utopia zdrajców
Na szczególną naganę zasługuje fraza o „wytrąceniu Kremlowi argumentu o polskiej rusofobii”. To typowo modernistyczne rozumienie pokoju jako consensus gentium, podczas gdy katolicka nauka społeczna zna tylko jeden fundament trwałego ładu: „Pokój Chrystusowy w Królestwie Chrystusowym” (Pius XI, Quas Primas).
Apel o „danie sobie prawa do błędu” w zgłaszaniu podejrzeń to kolejny przejaw relatywizmu. W prawdziwie katolickim społeczeństwie nie ma miejsca na „podejrzenia” – istnieje jasny podział na wiernych Kościołowi i heretyków, na obrońców tradycji i zdrajców. Gdy Rabij pisze o „reagowaniu na nietypowe sygnały”, zapomina, że najbardziej nietypowym zjawiskiem jest polski rząd nie ogłaszający publicznego poświęcenia narodu Najświętszemu Sercu Jezusa.
Epilog: Królestwo Boże albo anarchia
Opisywany akt dywersji stanowi jedynie przedsmak konsekwencji, jakie czekają narody trwające w buncie przeciwko Chrystusowemu panowaniu. Dopóki Polska nie powróci do swego katolickiego posłannictwa – „przedmurza chrześcijaństwa” – dopóty będzie skazana na kolejne ataki zarówno z zewnątrz, jak i od wewnątrz.
Jakże wymowne jest milczenie autora o tym, że w miejscu sabotażu – między Warszawą a Lublinem – znajduje się sanktuarium w Loretto, gdzie niegdyś pielgrzymowali królowie i rycerze, prosząc o zwycięstwo nad herezją i niewiernymi. Dziś „elity” III RP wstydliwie przemilczają tę kartę historii, by nie drażnić świeckich liberałów. Bóg jednak nie pozwoli się z siebie naśmiewać – albo naród uzna królewską godność Zbawiciela, albo zginie pod gruzami własnej pychy.
Za artykułem:
Po dywersji na kolei: Widzisz coś nietypowego? Reaguj. (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 18.11.2025







