Portal Tygodnik Powszechny (18 listopada 2025) prezentuje rozmowę o polskich Domach Pomocy Społecznej, ukazując je jako „zło konieczne” w sytuacji braku alternatywnych form wsparcia. Autorzy artykułu „Domy pomocy społecznej niosą ulgę, ale też poczucie winy” postulują „cywilizowanie” placówek i rozwój usług asystenckich, zupełnie pomijając transcendentny wymiar opieki nad najsłabszymi.
Redukcja człowieka do problemu socjalnego
W dyskursie zaprezentowanym przez Jędrzeja Dudkiewicza i Przemysława Wilczyńskiego uderza całkowite zanegowanie nadprzyrodzonego powołania człowieka. Artykuł sprowadza starość i niepełnosprawność do wyzwania organizacyjnego, podczas gdy Casti Connubii Piusa XI jednoznacznie stwierdza: „Życie ludzkie, nawet życie niemowlęcia w łonie matki, pochodzi od Boga i nikt nie może nim rozporządzać”.
„DPS powinien być opcją ostateczną, a w Polsce bywa opcją jedyną. Państwo albo zrzuca wszystkie opiekuńcze obowiązki na rodziny, albo wysyła do placówki”
Ta pozornie słuszna diagnoza ukazuje głębszy problem: państwo opiekuńcze jako substytut chrześcijańskiej caritas. Już Leon XIII w Rerum Novarum przestrzegał: „Nadmierna opieka państwa pozbawiłaby społeczeństwo jedności i rozwoju, a obywateli pozbawiłaby wolności” (RN 35). Tymczasem autorzy postulują dalsze uzależnianie obywateli od biurokratycznego molocha, zamiast wskrzeszenia prawdziwej wspólnotowości zakorzenionej w Ewangelii.
Fałszywa antropologia „praw wyboru”
Centralne hasło „deinstytucjonalizacji” – „ustawienie w centrum człowieka” – opiera się na modernistycznej koncepcji absolutnej autonomii jednostki. Tymczasem Quadragesimo Anno Piusa XI naucza: „Człowiek nie może pochopnie odrzucać więzów społecznych, które są dlań naturalne” (QA 29).
Autorzy entuzjazmują się przypadkiem Marty Lorczyk, która „mieszka samodzielnie […] dzięki asystentowi”, całkowicie pomijając pytanie o duchowe konsekwencje życia w izolacji od rodziny i wspólnoty. Ten indywidualistyczny model jest zaprzeczeniem katolickiej zasady pomocniczości, gdzie najpierwszą komórką opieki winna być rodzina, wspierana przez parafię i organizacje charytatywne – nie zaś państwowy urzędnik.
Milczenie o grzechu społecznych zaniedbań
Najbardziej jaskrawym przejawem apostazji w tekście jest całkowite przemilczenie winy rodzin i społeczeństwa. Gdy autorzy piszą o „poczuciu winy” rodziców umieszczających dzieci w DPS-ach, nie stawiają fundamentalnego pytania: dlaczego współcześni Polacy traktują najsłabszych jak ciężar?
Odpowiedź znajdujemy w Divini Redemptoris Piusa XI: „Gdy zabraknie w życiu publicznym światła religii, łatwo o wypaczenie pojęcia sprawiedliwości i obowiązku” (DR 30). Upadek praktyk religijnych i odrzucenie krzyża jako fundamentu życia społecznego nieuchronnie prowadzi do takiej kultury odrzucenia, gdzie starość i choroba stają się problemem technicznym, nie zaś okazją do uczynków miłosierdzia.
Instytucjonalne dziedzictwo komunizmu
Przedstawione w artykule patologie DPS-ów – od „przemocy” po „prysznice bez zasłon” – są logiczną konsekwencją systemu zaprojektowanego przez marksistów. Już w 1931 roku Pius XI ostrzegał w Quadragesimo Anno: „Socjalizm, maskując się pozorami humanitaryzmu, nie tylko ingeruje w porządek społeczny, ale dąży do całkowitej przebudowy życia” (QA 120).
Proponowane „reformy” w postaci „specjalnego dodatku motywacyjnego” czy „lepszego płacenia” personelowi to jedynie kosmetyka nieusuwająca sedna problemu: państwowy monopol na miłosierdzie. Jak zauważył św. Jan Maria Vianney: „Dobroczynność bez Boga jest jak dom bez fundamentów”.
Zapomniana rola Kościoła i rodzin
W całym wywodzie brak jakiejkolwiek wzmianki o historycznej roli zakonów i parafii w opiece nad potrzebującymi. Tymczasem jeszcze w latach 30. XX wieku w Polsce istniała gęsta sieć przytułków prowadzonych przez siostry albertynki, szarytki czy bonifratrów, gdzie opieka łączyła się z formacją duchową.
Projekt „asystencji osobistej” jawi się jako karykatura dawnego systemu III Zakonów i bractw miłosierdzia, gdzie wolontariat wynikał z pobożności, nie zaś z państwowego projektu. Autorzy zupełnie pomijają fakt, że prawdziwa rewolucja w opiece społecznej możliwa jest jedynie przez odrodzenie życia sakramentalnego – czego dowiodły dzieła św. Brata Alberta czy św. Jana Bożego.
Eutanazja ducha jako następny krok
Niepokojąco brzmią fragmenty o „godności mieszkańców DPS-ów” w kontekście równoległych postulatów eutanazyjnych w Europie. Gdy Dudkiewicz pisze, że „niektórych nie da się wypisać z DPS”, mimowolnie przygotowuje grunt pod przyszłą argumentację za „śmiercią z godnością”.
Tymczasem encyklika Casti Connubii stanowi niezmienne ostrzeżenie: „Żadna ludzka władza nie ma prawa bezpośrednio niszczyć lub pośrednio wystawiać na zagładę życia niewinnego człowieka” (CC 64). Brak katolickiego głosu w tej dyskusji to milczące przyzwolenie na kulturę śmierci.
Błąd antropologiczny jako źródło kryzysu
Podsumowując, artykuł z Tygodnika Powszechnego stanowi klasyczny przykład modernistycznego redukcjonizmu, gdzie człowiek sprowadzony zostaje do wymiaru biologiczno-socjalnego. W odpowiedzi trzeba przypomnieć słowa Piusa XII z przemówienia z 1953 roku:
„Człowiek nie jest tylko elementem w maszynerii społecznej. Jest osoba, dziecko Boże, obywatel Królestwa Niebieskiego”
Prawdziwe rozwiązanie problemów opieki społecznej leży nie w kolejnych „programach reform”, ale w powrocie do katolickiego porządku społecznego, gdzie rodzina, Kościół i lokalna wspólnota przejmują należne im miejsce – przy wsparciu, nie zaś dominacji państwowego Lewiatana.
Za artykułem:
Domy pomocy społecznej: niosą ulgę, ale też poczucie winy (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 18.11.2025








