Solemne zdjęcie przedstawiające polityczny i moralny kryzys związany z sprawą Epsteina, z Donaldem Trumpem na estradzie w konserwatywnym otoczeniu.

Polityczne gry zamiast moralnej odpowiedzialności: sprawa Epsteina jako symptom zepsucia elit

Podziel się tym:

Portal LifeSiteNews (18 listopada 2025) relacjonuje nagłą zmianę stanowiska prezydenta Donalda Trumpa w sprawie ujawnienia pozostałych dokumentów dotyczących Jeffreya Epsteina. Po miesiącach lekceważenia tematu jako „martwej kwestii” i „demokratycznej sztuczki”, Trump niespodziewanie poparł głosowanie w Izbie Reprezentantów, argumentując: „mamy nic do ukrycia”. Jednocześnie zaatakował media jako „Fake News” i wezwał Republikanów, by „wrócili do tematu” ekonomii, bezpieczeństwa granic czy walki z „transgender dla wszystkich”. Decyzja zapadła po tym, jak petycja o jawność dokumentów zebrała wymagane 218 podpisów, w tym czterech Republikanów: Thomasa Massie, Nancy Mace, Lauren Boebert i Marjorie Taylor Greene. Artykuł wspomina też o wcześniejszych rozczarowaniach zwolenników Trumpa, gdy tzw. „Fazy 1” ujawnienia akt okazały się powieleniem starych informacji, a Departament Sprawiedliwości wykluczył istnienie „listy klientów” Epsteina czy dowodów szantażu wobec prominentnych osób.


Polityczny kalkul zamiast moralnego imperatywu

„House Republicans should vote to release the Epstein files, because we have nothing to hide, and it’s time to move on from this Democrat Hoax” – deklaracja Trumpa na Truth Social odsłania prawdziwy motyw jego „zgody” na jawność: nie jest nim sprawiedliwość dla ofiar czy oczyszczenie przestrzeni publicznej, lecz polityczne pozbycie się niewygodnego tematu. Ton jego wypowiedzi („I DON’T CARE!”) oraz próba przemilczenia afery poprzez przesunięcie uwagi na „historyczne osiągnięcia” Partii Republikańskiej dowodzeniami, że dla współczesnych polityków moralność jest jedynie narzędziem wizerunkowym. Jak nauczał Pius XI w encyklice Quas primas: „ludzie w społeczeństwa zjednoczeni nie mniej podlegają władzy Chrystusa jak jednostki”. Tymczasem zarówno Trump, jak i jego oponenci, traktują sprawę Epsteina wyłącznie jako oręż do walki o władzę, całkowicie pomijając jej wymiar etyczny.

Kultura przemilczeń i cynizmu elit

Fakt, że „Nobody cared about Jeffrey Epstein when he was alive” – jak przyznaje sam Trump – to najdobitniejsze potwierdzenie systemowego zepsucia środowisk władzy. Przez lata Epsteina otaczali zarówno demokraci (Bill Clinton), jak i republikanie (Donald Trump), a jego śmierć w areszcie w 2019 r. uniemożliwiła ujawnienie pełnej prawdy o sieci współwinnych. Raport DOJ z lipca 2025 r., który „nie znalazł wiarygodnych dowodów” na szantażowanie prominentnych osób, budzi poważne wątpliwości wobec jawnie sprzecznych zeznań ofiar oraz logiki samego procederu. Jak przypomina św. Augustyn: „Sprawiedliwość bez miłosierdzia jest okrucieństwem, ale miłosierdzie bez sprawiedliwości jest matką rozluźnienia” (Sermo 47). Tymczasem współczesne „śledztwa” służą nie wymierzaniu sprawiedliwości, lecz ochronie establishmentu przed konsekwencjami.

Relatywizm moralny jako fundament polityki

Szokujące w całej aferze jest nie tylko skalę zbrodni Epsteina, ale i reakcja tzw. konserwatywnych mediów. LifeSiteNews, choć formalnie potępia nadużycia, przedstawia sprawę wyłącznie przez pryzmat politycznej gry między Partią Demokratyczną a Republikanską, całkowicie pomijając:

katolicką naukę o grzechu nieczystości, obowiązku naprawy zgorszenia oraz moralnej odpowiedzialności władzy za ochronę niewinnych (por. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r., kan. 2359).

Brakuje tu jednoznacznego wezwania do pokuty dla winnych, modlitwy za ofiary czy przypomnienia słów św. Pawła: „nie uczestniczcie w bezowocnych czynach ciemności, lecz je raczej piętnujcie” (Ef 5,11 Wlg). Zamiast tego czytamy o „landslide election victory” Trumpa i „tax cuts” – co odsłania materialistyczną logikę współczesnego „konserwatyzmu”, który wartości duchowe podporządkowuje doczesnym sukcesom politycznym.

Wnioski: potrzeba królestwa Chrystusowego, nie politycznych gier

Sprawa Epsteina to jedynie wierzchołek góry lodowej systemowego kryzysu moralnego, który ogarnął Zachód. Jak pisał Pius XI: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw […] zburzone zostały fundamenty pod tąż władzą” (Quas primas). Dopóki narody nie uznają władzy Chrystusa Króla, dopóty „ujawnianie dokumentów” będzie służyło wyłącznie rozgrywkom frakcyjnym, a nie oczyszczeniu sumień. Potrzeba nie nowych komisji śledczych, lecz publicznego pokajania się elit i przywrócenia katolickiego porządku prawnego, gdzie zbrodnie przeciwko czystości karane są z całą surowością (np. Syllabus błędów, pkt 58). Tylko Chrystus – „Król królów i Pan panujących” (Ap 19,16 Wlg) – może przemienić zepsucie tego świata, lecz wymaga to od nas nie głosowania w kolejnych „historycznych głosowaniach”, lecz nieustannej walki o Triumf Niepokalanego Serca Marji.


Za artykułem:
Trump now supports House vote to release remaining Epstein files in notable reversal
  (lifesitenews.com)
Data artykułu: 18.11.2025

Więcej polemik ze źródłem: lifesitenews.com
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.