Portal Gość Niedzielny (19 listopada 2025) relacjonuje oświadczenie prezydenta Libanu Michela Aouna, iż zbrojne ramię Hezbollahu „przestało istnieć”, zaś organizacja zabiega jedynie o „honorowe wyjście” z politycznej sceny. Aoun zapewnia, że władze w Bejrucie przejmą pełną kontrolę nad południowymi regionami graniczącymi z Izraelem, gdzie dotąd dominował szyicki ruch wspierany przez Iran. Prezydent przyznał, że podczas spotkania z irańskim dostojnikiem Alim Laridżanim „twardo” zażądał uznania wyłącznej odpowiedzialności Libanu za bezpieczeństwo obywateli.
Teatr absurdu w służbie politycznego konformizmu
„Przychodzą do mnie, wiedząc o tym (że zkończyli działalność militarną), ale zależy im na zapewnieniu honorowego zakończenia i godnego wyjścia. Właśnie to staramy się osiągnąć” – deklaruje Aoun, jakby negocjował emeryturę dla stowarzyszenia społecznego, a nie dla organizacji uznawanej przez Stolicę Apostolską za terrorystyczną. Samo sformułowanie „godne wyjście” wobec grupy odpowiedzialnej za dziesiątki zamachów i destabilizację regionu stanowi de facto przyznanie się władz Libanu do bankructwa moralnego i politycznego.
Koncepcja „honorowego rozwiązania” dla struktur, które przez dekady funkcjonowały jako państwo w państwie, ignorując suwerenność libańskiego rządu, jest jawnym pogwałceniem podstawowych zasad sprawiedliwości społecznej. Już w 1864 roku Pius IX w Syllabus Errorum potępił błąd głoszący, że „każdy człowiek jest wolny do wyznawania i głoszenia jakiejkolwiek religii” (pkt 15), co skutkuje legitymizacją takich antychrześcijańskich formacji jak Hezbollah.
Milczenie o krzyżu Chrystusa w politycznym rozrachunku
Najbardziej wymowne w całym artykule jest jednak całkowite pominięcie losu chrześcijańskiej społeczności Libanu, od wieków prześladowanej przez islamistów. Gdy prezydent oświadcza, że „Szyici są zmęczeni. Cierpią od czterdziestu lat, nie widząc żadnej nadziei”, żadna wzmianka nie pada o męczennikach wiary katolickiej, których krew wciąż woła o pomstę do nieba. Takie jednostronne współczucie stanowi klasyczny przykład religijnego relatywizmu, potępionego przez św. Piusa X w dekrecie Lamentabili (pkt 21: „Wiara jako przyzwolenie umysłu opiera się ostatecznie na sumie prawdopodobieństw”).
Prawdziwa nadzieja dla narodów Bliskiego Wschodu nie leży w amerykańsko-irańskich układach ani w pozorowanym rozbrojeniu terrorystów, ale w publicznym uznaniu królewskiej władzy Chrystusa nad społeczeństwami. Jak nauczał Pius XI w Quas Primas: „nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Tymczasem obecne „rozwiązanie” przypomina jedynie modus vivendi między dwiema szatańskimi siłami – islamskim fundamentalizmem i globalistycznym liberalizmem.
Geopolityczna kapitulacja Zachodu
Kluczowy fragment artykułu ujawnia prawdziwe źródło libańskiej „transformacji”: „rząd libański zatwierdził wspierany przez USA plan zmierzający do rozbrojenia Hezbollahu”. To kolejny dowód, że międzynarodowa społeczność nie dąży do przywrócenia ładu moralnego, lecz do utrwalenia relatywistycznego status quo. Kościół od wieków przestrzegał przed takimi kompromisami. Już Syllabus Errorum potępiał błąd głoszący, że „Kościół powinien być oddzielony od Państwa, a Państwo od Kościoła” (pkt 55), co prowadzi właśnie do takich monstrualnych sytuacji jak negocjacje z organizacjami zbrodniczymi.
Fakt, że Izrael – kraj o korzeniach biblijnych – akceptuje rozejm z grupą otwarcie dążącą do jego zniszczenia, stanowi wymowny symbol duchowej dekadencji współczesnych państw. Brakuje tu jakiejkolwiek wzmianki o konieczności nawrócenia czy choćby poszanowania praw chrześcijan. Jak zauważył Pius IX: „Kościół Boży, udzielając bezustannie pokarmu duchowego ludziom, rodzi i wychowuje coraz to nowe zastępy świętych mężów i niewiast” (Quas Primas). Tymczasem współczesna dyplomacja rodzi jedynie kolejne tymczasowe układy, które są jedynie wytchnieniem przed następną falą przemocy.
Koniec czy przemiana węża?
Ostatnie zdanie artykułu brzmi szczególnie złowieszczo w kontekście katolickiej escatologii: „W listopadzie 2024 r. przy pośrednictwie USA zawarty został rozejm między Hezbollahem a Izraelem”. Historia uczy, że takie pozorne rozwiązania jedynie maskują głębszy proces islamizacji regionu. Jak ostrzegał Pius XI, gdy społeczeństwa odrzucają panowanie Chrystusa, „płomienie wzajemnej nienawiści i wewnętrznej niezgody gubią od Boga oddalonych ludzi i państwa i do ich zagłady się przyczyniają” (Quas Primas).
Bezkompromisowa nauka Kościoła nie pozostawia wątpliwości: Extra Ecclesiam nulla salus – poza Kościołem nie ma zbawienia. Jakakolwiek forma legitymizacji grup odrzucających ewangeliczne przesłanie stanowi zdradę Chrystusa Króla. Dopóki narody nie uznają publicznie władzy Najświętszego Serca Jezusowego, dopóty Bliski Wschód pozostanie areną krwawych konfliktów – a każdy „rozejm” będzie jedynie przystankiem w drodze do kolejnej apokalipsy.
Za artykułem:
Liban: Prezydent Aoun twierdzi, że zbrojne ramię Hezbollahu jest skończone (gosc.pl)
Data artykułu: 19.11.2025








