Koncertowa profanacja sacrum w bydgoskim Domu Polskim
Portal eKAI (21 listopada 2025) relacjonuje wydarzenie muzyczne w Domu Polskim w Bydgoszczy, gdzie podczas 6. Bydgoskich Dni Muzyki Kościelnej zabrzmiały organy firmy Walcker. „Koncert prowadziła prof. UKW, dr hab. Anna Szarapka, wprowadzając publiczność w konteksty historyczne, jak i duchowe prezentowanych utworów” – czytamy w artykule, który pomija jednak fundamentalne rozróżnienie między muzyką liturgiczną a świeckimi występami w przestrzeni sakralnej.
Zeświecczenie przestrzeni sakralnej
Opisany koncert stanowi jaskrawy przykład modernistycznej redukcji świątyni do sali koncertowej. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 roku (kan. 1169 § 2) stanowił wyraźnie: „Miejsca święte tracą swoje poświęcenie lub błogosławieństwo, jeśli zostały w znacznym stopniu zniszczone albo zostały na stałe przeznaczone do użytku świeckiego”. Tymczasem pseudo-katolickie struktury pozwalają, by jedenastogłosowe mechaniczne organy – per se instrument o możliwościach czysto wirtuozowskich – stały się narzędziem estetycznego spektaklu oderwanego od kultu Bożego.
„Wieczór rozpoczął się od Fantazji i fugi g-moll BWV 542 Johanna Sebastiana Bacha – utworu, który choć pierwotnie funkcjonował jako dwie niezależne kompozycje, dziś stanowi dramatyczną całość”
Prezentacja utworów protestanckiego kompozytora w katolickiej przestrzeni (choć już zdesakralizowanej) łamie zasadę wyrażoną przez św. Piusa X w Motu Proprio Tra le sollecitudini (1903): „Muzyka kościelna musi być święta, musi więc wykluczać wszelką świeckość nie tylko samą w sobie, ale także w sposobie, w jaki ją wykonują”. Bach jako luteranin komponował dla potrzeb swojej wspólnoty heretyckiej – jego utwory nie mogą służyć chwale prawdziwego Kościoła.
Teologiczny wandalizm w programie koncertu
Wykonywanie „O Lamm Gottes unschuldig” (parafrazy Agnus Dei) w kontekście koncertowym stanowi szczególne świętokradztwo. Jak przypominał papież Pius XII w encyklice Mediator Dei: „Ofiara eucharystyczna jest nierozerwalnie związana z tymi śpiewami, które stanowią jej integralną część”. Przenoszenie elementów liturgicznych do sfery estetycznego przeżycia to klasyczny przejaw modernistycznej redukcji wiary do emocjonalnego doznania.
Równie problematyczne jest wykonanie dzieł Feliksa Mendelssohna-Bartholdy’ego – Żyda pozostającego poza owczarnią Chrystusa. Institutio generalis Missalis Romani z 1962 r. nakazywała: „Muzycy i śpiewacy wykonujący muzykę w kościołach powinni nie tylko posiadać odpowiednie umiejętności artystyczne, ale przede wszystkim cechować się głęboką pobożnością i znajomością liturgii”. Tymczasem prof. Wachowiak i prof. Szarapka prezentują się wyłącznie jako świeccy „specjaliści”, bez żadnego odniesienia do wymiaru nadprzyrodzonego.
Fałszywa narracja „duchowych kontekstów”
„Bydgoskie Dni Muzyki Kościelnej […] udowodniły, że muzyka liturgiczna – w swej głębi i pięknie – jest żywym dziedzictwem, który inspiruje, jednoczy i prowadzi ku temu, co najważniejsze”
To zdanie „ks.” Kucharskiego demaskuje całkowite niezrozumienie istoty muzyki kościelnej. Św. Pius X podkreślał, że prawdziwa muzyka sakralna ma przede wszystkim: „pobudzać wiernych do pobożności i pomagać im w przyswajaniu sobie dóbr nadprzyrodzonych” (Motu Proprio, 1903). Tymczasem koncertowe wykonania – oderwane od Ofiary Mszy Świętej – stają się jedynie przejawem estetycznego amor sui, kultury narcystycznej samouwielbienia.
Brak w relacji jakiegokolwiek odniesienia do Najświętszej Ofiary, modlitwy czy stanu łaski u uczestników. Dominuje za to język emocjonalnej estymy: „wzruszające wykonanie”, „monumentalny chorał”, „dramatyczna całość”. To symptomatyczne dla posoborowego przejścia od sacrum do profanum, gdzie łaska zostaje zastąpiona naturalnym doznaniem.
Mechaniczna doskonałość przeciwko duchowej głębi
Chlubienie się „jedenastogłosowymi mechanicznymi organami” firmy Walcker ukazuje modernistyczną fascynację techniką kosztem ducha. Tymczasem papież Pius XI w konstytucji apostolskiej Divini cultus sanctitatem (1928) przestrzegał: „Niech organy budowane będą zgodnie z tradycyjnymi zasadami, by ich dźwięk nie zakłócał powagi świątyni ani nie przypominał teatralnych instrumentów”. Wirtuozeria techniczna prezentowana przez Wachowiaka – podobnie jak całe wydarzenie – służyła celebracji ludzkich umiejętności, nie zaś adoracji Boga.
Opisywane wydarzenie stanowi modelowy przykład apostazji posoborowych struktur: kościół zamieniony w filharmonię, liturgia w koncert, kapłan w konferansjera, a Bóg w estetyczną inspirację. Jak pisał św. Augustyn: „Qui cantat bis orat” (kto śpiewa, modli się dwukrotnie) – tu jednak nie ma modlitwy, jest jedynie pogańska adoracja dźwięków.
Za artykułem:
21 listopada 2025 | 19:31Organy Walckera zabrzmiały podczas Dni Muzyki Kościelnej (ekai.pl)
Data artykułu: 21.11.2025








