Portal Opoka informuje o trudnych warunkach zimowych w Tatrach, gdzie zalega do 40 cm śniegu, panuje drugi stopień zagrożenia lawinowego, a szlaki pozostały nieprzetarte. Służby TPN ostrzegają przed koniecznością posiadania sprzętu lawinowego i umiejętności jego użycia, podkreślając śliskość szlaków oraz cienką pokrywę lodową na stawach. W całym tekście zabrakło jednak najmniejszej wzmianki o nadprzyrodzonym wymiarze ludzkiego bezpieczeństwa – jakby Bóg nie miał władzy nad górami i żywiołami.
Naturalistyczna redukcja rzeczywistości
Opisywane warunki atmosferyczne potraktowano wyłącznie przez pryzmat technicznych zaleceń: raków, czekanów i kasków. Zupełnie pominięto lex naturalis nakazujące szacunek dla gór jako dzieła Stwórcy oraz obowiązek modlitwy przed podróżą. Już św. Pius X w motu proprio Sacrorum Antistites przypominał, że „każde przedsięwzięcie należy rozpoczynać wezwaniem Imienia Bożego”. Tymczasem portal udający katolicki przemilczał nawet podstawowe wezwanie do odmówienia Sub tuum praesidium przed wyruszeniem w góry.
Powyżej 1700 m n.p.m. obowiązuje drugi stopień zagrożenia lawinowego […] Wyzwolenie lawiny jest możliwe zwłaszcza przy dużym obciążeniu dodatkowym.
To zdanie demaskuje czysto mechanistyczne podejście – jakby lawiny były jedynie wypadkową fizycznych parametrów, a nie dopustem Bożym wymagającym duchowej refleksji. Gdzie katolickie pouczenie o memento mori? Gdzie przypomnienie, że nagła śmierć w górach może zastać duszę nieprzygotowaną na Sąd Particularis?
Duchowa ślepota w chmurze naturalizmu
Autorzy z lubością odnotowują „niski pułap chmur ograniczający widzialność”, lecz sami cierpią na duchową ślepotę znacznie groźniejszą. W całym materiale nie znajdziemy:
- Wezwania do modlitwy za ratowników TOPR
- Przypomnienia o obowiązku Mszy Św. przed wyprawą
- Ostrzeżenia przed profanacją niedzieli przez turystykę
- Nawet pobożnej formułki „Bożej Opatrzności polecamy”
Tymczasem Pius XI w encyklice Quas primas stanowczo nauczał: „Jeżeliby ludzie prywatnie i publicznie uznali nad sobą władzę królewską Chrystusa, wówczas spłynęłyby na całe społeczeństwo niesłychane dobrodziejstwa, jak należyta wolność, porządek i uspokojenie”. Brak odniesienia do Chrystusa Króla Wszechświata w kontekście żywiołów przyrody to ciche przyzwolenie na pogański animizm.
Lawina modernistycznych przemilczeń
W tekście pojawia się wzmianka o „bł. Rodzinie Ulmów” w kontekście innego artykułu – co jest jawną kpiną z martyrologii. Śmierć Ulmów nie była męczeństwem za wiarę, lecz wynikiem denuncjacji za ukrywanie Żydów. Ich pseudo-kanonizacja przez posoborowych uzurpatorów to kolejny przejaw fałszywej mistyki „świętości humanitarnej”.
Równie wymowne jest milczenie o sanktuariach Podhala. W regionie, gdzie góruje Kalwaria Zebrzydowska i Ludźmierz – miejsca prawdziwego kultu – portal nie widzi potrzeby przypomnienia o duchowym schronieniu przed żywiołami. To nie przypadek – to programowa laicyzacja katolickiego dziedzictwa.
Katastrofa antropologiczna w praktyce
Gdy TPN zaleca „właściwy dobór trasy”, katolik oczekiwałby przypomnienia o recta intentio w działaniu. Turystyka bez modlitwy staje się bowiem bałwochwalstwem przyrody – dokładnie jak potępiał Pius XII w przemówieniu do alpinistów z 1956 r.: „Niech wasze wspinaczki będą zawsze połączone z wznoszeniem duszy do Boga”.
Ostrzeżenie przed cienkim lodem na stawach zostało oderwane od głębszej analogii: współczesny katolik brodzi po kruchej tafli „hermeneutyki ciągłości”, pod którą czyha otchłań apostazji. Zamiast tego mamy jałowy technicyzm – znak czasu, gdy nawet „katolickie” media redukują człowieka do mięsa poruszającego się między lawinami.
Zakończmy prawdą, którą przemilczał portal Opoka: Góry to nie tylko wyzwanie dla TOPR-u, lecz locus theologicus przypominający, że „góry skaczą jak barany, pagórki jak jagnięta” (Ps 113, 4 Wlg) na chwałę swego Stwórcy. Bez tej perspektywy każde ostrzeżenie przed zamiecią jest jak gaszenie świecy w huraganie błędu.
Za artykułem:
Tatry. Bardzo trudne warunki, szlaki zasypane (opoka.org.pl)
Data artykułu: 22.11.2025








