Portal Tygodnik Powszechny (24 listopada 2025) relacjonuje problemy polskiego prawa autorskiego, skupiając się na sprawie Jarosława Molendy oskarżonego o plagiat książki Kaliny Błażejowskiej. Artykuł wskazuje na niskie odszkodowania i przestarzałe przepisy, szczególnie w kontekście działalności podkasterów wykorzystujących cudzą twórczość. Autorzy postulują reformę systemu, który ich zdaniem nie chroni dostatecznie twórców. Całość utrzymana jest w świeckim, liberalnym tonie, całkowicie pomijającym moralny i nadprzyrodzony wymiar własności intelektualnej.
Redukcja własności intelektualnej do kwestii czysto materialnych
„Procesy o naruszenie praw autorskich trwają wiele lat, a wypłacane zadośćuczynienia stanowią często mniej niż połowę średniego wynagrodzenia” – konstatuje portal, sprowadzając problem do wymiaru czysto ekonomicznego. Tymczasem Katechizm Rzymski naucza, że „siódme przykazanie zakazuje kradzieży, to jest przywłaszczenia sobie rzeczy cudzej wbrew rozumnej woli właściciela” (część III, rozdz. VIII), zaś Leon XIII w encyklice „Rerum novarum” podkreślał: „Własność prywatna jest prawem przyrodzonym, a państwo nie może go znosić, tylko strzec i zabezpieczać” (RN 11). Pominięcie tego sakralnego wymiaru własności intelektualnej odsłania materialistyczne podstawy całej argumentacji.
Relatywizacja pojęcia twórczości w służbie modernizmu
Artykuł powołuje się na opinię oskarżonego o plagiat Molendy, który „uważa, że »ma prawo« użyć nawet 30 proc. prac kolegów i koleżanek po fachu bez konieczności tłumaczenia »zapożyczeń«”. To jawne przyzwolenie na kradzież intelektualną znajduje swoje korzenie w dekadenckim klimacie posoborowej cywilizacji śmierci, gdzie „wszystko jest relatywne, a prawda nie istnieje” (Święte Oficjum, dekret Lamentabili sane exitu, 1907, pkt 58). Tymczasem Pius XI w „Quadragesimo anno” ostrzegał: „Własność, która z przyrodzonego prawa służyć ma pożytkowi wszystkich, nie może być źródłem niezgody i walk” (QA 49).
Fałszywa diagnoza przyczyn kryzysu praw autorskich
Portal błędnie upatruje źródeł problemów w „przestarzałych przepisach”, podczas gdy rzeczywista przyczyna leży w odrzuceniu chrześcijańskiej koncepcji prawa naturalnego. Jak nauczał Pius XII: „Prawo naturalne wypisane jest przez Stwórcę w sercu każdego człowieka” (przemówienie do prawników katolickich, 6 XII 1953). Właśnie zanik tego fundamentu prowadzi do sytuacji, gdzie podkasterzy „opierając się na wiedzy zaczerpniętej wyłącznie z książek innych twórców – czerpią ze swoich działań spore korzyści”. To współczesna forma „kultu mamony” potępionego przez Chrystusa: „Żaden sługa nie może dwom panom służyć” (Łk 16,13 Wlg).
Ideologiczne przesłanie pod płaszczem obrony twórców
Wspomnienie o książce Błażejowskiej „Bezduszni” dotyczącej psychiatrii w czasach PRL odsłania głębszy problem: promocję antykatolickiej narracji historycznej. Jak zauważył Pius X w „Pascendi Dominici gregis”, moderniści „pod pozorem postępu i współczucia wprowadzają do Kościoła szkodliwe nowinki” (PDG 39). Cytowanie takich autorów służy budowie fałszywego paradygmatu, gdzie „walka o prawa autorskie” staje się przykrywką dla walki z chrześcijańską wizją ładu społecznego.
Całkowite milczenie o moralnej odpowiedzialności twórców
Najcięższym zarzutem wobec tekstu jest całkowite pominięcie nadprzyrodzonego wymiaru twórczości. Jak nauczał Pius XII: „Każda prawdziwa sztuka jest w swoim rodzaju drogą prowadzącą do Boga” (przemówienie do artystów, 8 IX 1956). Tymczasem artykuł traktuje twórczość wyłącznie jako „źródło korzyści”, ignorując jej wymiar duchowy. To przejaw laicyzacji życia publicznego potępionej w „Syllabusie błędów” Piusa IX, który odrzucał tezę, że „Kościół powinien być oddzielony od państwa” (Syllabus, pkt 55).
Apoteoza świeckiego liberalizmu w miejsce katolickiego ładu
Proponowane rozwiązania w postaci „nowelizacji rozporządzenia” pozostają w sferze czysto technicznej, nie sięgając sedna problemu – odrzucenia społecznego panowania Chrystusa Króla. Jak przypomina encyklika „Quas primas” Piusa XI: „Pokój Chrystusa w Królestwie Chrystusowym – oto hasło nasze” (QP 1). Dopóki prawo nie uzna „prawdziwej wolności dzieci Bożych” (QP 18), żadne reformy nie przyniosą trwałej poprawy. Tymczasem portal promuje jedynie świecką wizję sprawiedliwości, całkowicie pomijając obowiązek czci dla Boga jako źródła wszelkiego prawa.
Tytułowe „wymagane zmiany” w prawie autorskim okazują się więc kolejnym narzędziem budowy ateistycznego społeczeństwa, gdzie prawda zostaje zredukowana do kwestii umownych przepisów, a „wiedza zaczerpnięta wyłącznie z książek” zastępuje Objawione Słowo Boże. W obliczu tak głębokiego kryzysu jedynym rozwiązaniem pozostaje powrót do niezmiennych zasad katolickiej nauki społecznej i uznanie królewskiej władzy Chrystusa nad wszelkimi przejawami ludzkiej aktywności.
Za artykułem:
Polskie prawo autorskie wymaga zmian. Nie chroni twórców i twórczyń (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 24.11.2025








