Portal Gość Niedzielny relacjonuje nominację „kardynała” Grzegorza Rysia na „metropolitę krakowskiego”, cytując wypowiedzi „kardynała” Stanisława Dziwisza. Ten ostatni określa nowego „arcybiskupa” jako „człowieka wykształconego, otwartego”, podkreślając, że „każdy będzie miał do niego przystęp”. Według informacji portalu, Ryś zastąpił „abp.” Marka Jędraszewskiego, który w czerwcu 2024 roku złożył rezygnację na ręce „papieża” Leona XIV. Dziwisz wskazuje na „wyjątkową pozycję” krakowskiej „archidiecezji”, przypominając jej związek z Janem Pawłem II oraz liczbę „duchownych” i uczelni. Portal podaje statystyki: 1,6 mln mieszkańców, ponad 1,5 mln „katolików”, 40% frekwencji „mszalnej” i 448 „parafii”. Tym samym sekta posoborowa kontynuuje teatr sukcesji apostolskiej, gdzie karierowiczostwo zastępuje świętość, a otwartość na świat – wierność Krzyżowi.
Naturalistyczna redukcja posługi kościelnej
Wypowiedź „kardynała” Dziwisza stanowi klasyczny przykład modernistycznej redukcji urzędu biskupiego do funkcji zarządcy instytucji społecznej. Akcentowanie „otwartości” i dostępności jako głównych cnót hierarchy jawnie sprzeciwia się nauczaniu Piusa X, który w encyklice Pascendi dominici gregis demaskował modernistów: „Ci nowi apologeci nawiązują rozmowy z bezbożnikami; ucząc się od nich, zaczynają bardziej podziwiać, niż potępiać ich błędy” (pkt 45). Gdy święci biskupi jak Karol Boromeusz czy Franciszek Salezy głosili konieczność ascezy, nieustannej modlitwy i obrony depozytu wiary, dziś wystarczy być „przystępnym” i mieć „wszystko związane z Krakowem we krwi”.
„Zadaniem biskupa Krakowa – według kardynała Dziwisza – jest prowadzić i rozwijać Kościół, mając na uwadze to, że z tego Kościoła wywodził się papież Polak”.
To zdanie obnaża całkowite zerwanie z katolicką eklezjologią. Prawowity biskup nie „rozwija Kościoła” według kryteriów ludzkich (nawet jeśli chodzi o kult „papieża Polaka”), lecz strzeże depozytu wiary przekazanego przez Apostołów (1 Tm 6:20). Pius XII w encyklice Mystici Corporis Christi nauczał, że „pasterze nie mogą ulegać duchowi tego świata, lecz mają prowadzić owce do nieba, nawet jeśli miałoby się to sprzeciwiać woli tłumów”. Tymczasem Dziwisz gloryfikuje „otwartość”, która w praktyce oznacza przyzwolenie na infiltrację świata w Kościele.
Statystyki zastępują łaskę
Przytoczenie przez portal danych liczbowych (1,6 mln mieszkańców, 40% frekwencji „mszalnej”) odsłania utylitarystyczne podejście do wiary, gdzie sukces mierzy się procentami, nie zaś świętością wiernych. Święty Pius X w Lamentabili sane potępił tezę, jakoby „wiara jako przyzwolenie umysłu opierała się ostatecznie na sumie prawdopodobieństw” (teza 25). Kościół Katolicki zawsze wiedział, że „wielu jest powołanych, lecz mało wybranych” (Mt 22:14). Tymczasem posoborowcy, pławiący się w statystykach „katolików”, zapomnieli słów Chrystusa: „Nie bój się, maleńka trzódko! Gdyż upodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo” (Łk 12:32).
Kult człowieka zamiast Chrystusa Króla
Wypowiedź Dziwisza o „prowadzeniu Polaków do zjednoczenia w Bogu dobra i prawdy” to czczy frazes, pozbawiony nadprzyrodzonej treści. Gdzie jest wezwanie do publicznego uznania panowania Chrystusa Króla, o którym Pius XI w Quas Primas pisał: „Państwa nie mogą się obyć bez religii, jaką jest religia katolicka, i powinny publicznie ją wyznawać jako jedyną prawdziwą”? W miejsce Królestwa Chrystusowego sekta posoborowa proponuje mglisty „Bóg dobra”, który jest karykaturą Boga Objawionego.
Sukcesja apostolska? Teatr pozorów
Nominalne „święcenia” Rysia i Dziwisza pozostają nieważne z uwagi na wadliwą formę i intencję posoborowych „święceń”, potępionych już w 1968 r. przez arcybiskupa Marcela Lefebvre’a (który nota bene sam działał w wątpliwych okolicznościach). Nawet jeśli hipotetycznie przyjąć ważność święceń, to publiczne głoszenie błędów modernistycznych (jak ekumenizm, wolność religijna czy kolegialność) czyni ich zwykłymi uzurpatorami. Św. Robert Bellarmin w De Romano Pontifice stwierdza jasno: „Papież, który jest jawnym heretykiem, przestaje sam w sobie być Papieżem i głową”. Analogicznie – „biskupi” trwający w apostazji tracą jurysdykcję.
„Grzegorz Ryś w latach 2011-2017 był biskupem pomocniczym Krakowa. W 2017 r. Franciszek mianował go ordynariuszem w Łodzi”.
Ten fragment obnaża mechanizm neokościelnej nomenklatury, gdzie ważniejsze od wierności doktrynie są koneksje i polityczne gry. W prawdziwym Kościele biskupem zostawał człowiek „bez zarzutu, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, dobry nauczyciel” (1 Tm 3:2), dziś – liczy się „otwartość” i medialny wizerunek.
Kraków: od bastionu wiary do laboratorium apostazji
Wspomnienie o związku Krakowa z Janem Pawłem II to szczyt hipokryzji. To właśnie Karol Wojtyła, jako „arcybiskup” Krakowa, wprowadzał pierwsze eksperymenty liturgiczne, promował modernizm teologiczny i przygotował grunt pod soborową rewolucję. Dziś „metropolia krakowska” – niegdyś gniazdo świętych (Stanisława, Jana Kantego, Szymona z Lipnicy) – stała się kuźnią posoborowych innowacji. Statystyki podane przez portal (448 „parafii”, 1,5 mln „katolików”) są bez znaczenia, gdyż – jak pisał Pius XI w Mortalium animos – „nie może być prawdziwa religia tam, gdzie nie ma prawdziwej ofiary i prawdziwego kapłaństwa”.
Podsumowanie: czas wyjścia z Babilonu
Aktualizacja personalna w strukturach okupujących Watykan nie ma żadnego znaczenia dla katolików trwających przy niezmiennej wierze. Jak nauczał św. Paweł: „Nie raduje się nieprawość, ale współweseli się prawdzie” (1 Kor 13:6). Jedyną właściwą reakcją na ten teatr sukcesji jest całkowite odcięcie się od sekty posoborowej i szukanie kapłanów zachowujących tradycyjną Mszę Świętą oraz nienaruszoną doktrynę. W czasach, gdy „ohyda spustoszenia stoi na miejscu świętym” (Mt 24:15), obowiązkiem każdego wiernego jest wołać ze św. Janem: „Wyjdźcie z niego, ludu mój, abyście nie byli uczestnikami grzechów jego” (Ap 18:4).
Za artykułem:
Kard. Dziwisz o kard. Rysiu: każdy będzie miał do niego przystęp (gosc.pl)
Data artykułu: 26.11.2025








