Portal Gość Niedzielny informuje o zakończonej akcji ratunkowej po pożarze kompleksu Wang Fuk Court w Hongkongu, gdzie śmierć poniosły 94 osoby, a dziesiątki uznano za zaginione. Według relacji mieszkańców, system alarmowy zawiódł, co zmusiło ocalałych do ostrzegania się nawzajem. Władze aresztowały trzech przedstawicieli firmy budowlanej pod zarzutem „rażącego zaniedbania”, wskazując na użycie łatwopalnych materiałów izolacyjnych jako głównej przyczyny szybkiego rozprzestrzeniania się ognia. „Trzeba było dzwonić i pukać do drzwi, mówić im, żeby uciekali – tak to wyglądało” – relacjonował jeden ze świadków. To najtragiczniejsza katastrofa budowlana w mieście od 1948 roku, co podkreśla się w kontekście gęstej zabudowy i powszechnego stosowania bambusowych rusztowań charakterystycznych dla azjatyckich metropolii.
Technokratyczna ślepota na duchowe przyczyny tragedii
Podczas gdy władze Hongkongu skupiają się na „przyspieszeniu przejścia na metalowe rusztowania”, całkowicie pomijają istotę problemu: cywilizację odrzucającą społeczne panowanie Chrystusa Króla. Pius XI w encyklice Quas primas podkreślał: „nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Tragedia w Tai Po stanowi krwawy owoc społeczeństwa, które zamieniło lex naturalis (prawo naturalne) na rachunek ekonomiczny, a Boże przykazania na kodeksy techniczne.
Zaniedbania materialne jako konsekwencja zaniedbań metafizycznych
Katastrofa ukazuje przerażającą prawdę: gdy ludzie odrzucają Boga jako fundament moralności, wszelkie „standardy bezpieczeństwa” stają się kruche jak bambusowe rusztowania. Św. Augustyn w Państwie Bożym dowodził, że społeczeństwa budowane bez odniesienia do wiecznego ładu skazane są na samozniszczenie (De Civitate Dei, XIX, 24). W Hongkongu, gdzie 300 tysięcy mieszkańców dzielnicy Tai Po żyje w drapaczach chmur, „wzniesione płomienie wzajemnej nienawiści i wewnętrznej niezgody gubią od Boga oddalonych ludzi i państwa i do ich zagłady się przyczyniają” (Pius XI, Quas primas).
Milczenie alarmów duchowych
Fakt, że mieszkańcy „nie słyszeli żadnych alarmów przeciwpożarowych” stanowi przerażającą analogię do współczesnego świata, gdzie Koształ milczy wobec grzechu. Gdy modernistyczni pseudoduszpasterze zajęci są „dialogiem” i „ekumenizmem”, zamiast głosić „Depositum custodi!” (Strzeż depozytu!), społeczeństwa tracą zdolność rozpoznania duchowego niebezpieczeństwa. Św. Jan Chryzostom ostrzegał: „Gdy kapłani milkną, kamienie wołają – ale ludzie już nie słyszą” (Homilia o kapłaństwie).
Fałszywe remedium: technokracja zamiast pokuty
Propozycja Erica Chana dotycząca „całkowitego przejścia na metalowe rusztowania” ujawnia typowo modernistyczne błędne koło: próba leczenia materialnych symptomów, gdy przyczyna choroby tkwi w odrzuceniu łaski. Pius IX w Syllabusie błędów potępił podobną mentalność w punkcie 56: „Moral laws do not stand in need of the divine sanction”. Tymczasem historia dowodzi, że żadne normy budowlane nie zastąpią virtus religionis (cnoty religijności), która nakazuje szacunek dla życia jako daru Bożego.
Wieża Babel XXI wieku
Hongkońskie drapacze chmur – współczesne wieże Babel – upadają pod ciężarem własnej pychy. Księga Rodzaju jednoznacznie ukazuje konsekwencje budowania cywilizacji bez Boga: „I rzekł Pan: […] zstąpmy tam i pomieszajmy ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego!” (Rdz 11,7 Wlg). W metropolii, gdzie 2 tysiące mieszkań w jednym kompleksie staje się pułapką ogniową, Bóg dopuszcza karę, by obudzić sumienia. Jak pisał kard. Billot: „Gdy społeczność odrzuca władzę Chrystusa, staje się wspólnotą samobójczą” (De Ecclesia Christi).
Zapomniana droga ratunku: Chrystus Król
W całym artykule brak choćby wzmianki o modlitwie za zmarłych, wezwania do pokuty czy nawrócenia. To wymowne milczenie ujawnia duszpasterską bankructwo posoborowej pseudomistyki, która zamieniła mszę świętą na „ucztę zgromadzenia”, a żarliwą modlitwę o nawrócenie grzeszników na „dialog między religiami”. Tymczasem Pius XI nauczał: „Jeśliby kiedy ludzie prywatnie i publicznie uznali nad sobą władzę królewską Chrystusa, wówczas spłynęłyby na całe społeczeństwo niesłychane dobrodziejstwa, jak należyta wolność, jak porządek i uspokojenie, jak zgoda i pokój” (Quas primas). Dopóki Hongkong nie uzna Regnare Christum volumus! (Chcemy, by Chrystus królował!), kolejne tragedie będą nieuchronne.
Za artykułem:
Hongkong: Koniec akcji ratunkowej, 94 ofiary śmiertelne pożaru, dziesiątki wciąż zaginione (gosc.pl)
Data artykułu: 28.11.2025








