Portal Tygodnik Powszechny (28 listopada 2025) relacjonuje najnowszy film Luki Guadagnino Po polowaniu jako próbę „wsadzenia kija w mrowisko” współczesnych dylematów obyczajowych. Akcja toczy się na uniwersytecie Yale, gdzie profesor filozofii Alma (Julia Roberts) staje przed konfliktem między oskarżeniami doktorantki Maggie (Ayo Edebiri) wobec kolegi Hanka (Andrew Garfield) a lojalnością wobec przyjaciela. Film eksploruje tematykę #MeToo przez pryzmat akademickich hierarchii, politycznej poprawności i „sprawiedliwości naprawczej”, jednocześnie gubiąc się w nadmiarze wątków psychologicznych i rodzinnych. Recenzentka konkluduje, że dzieło nie osiąga poziomu Tár Todda Fielda, stając się jedynie „próbą wsadzenia kija w mrowisko, które ktoś już zdążył rozgrzebać”.
Filozoficzny relatywizm jako narzędzie dechrystianizacji
Już w pierwszych zdaniach recenzji ujawnia się ideologiczny rdzeń produkcji: „bohaterowie przerzucają się Heideggerem czy Foucaultem”, co stanowi jawną deklarację wojny przeciwko philosophia perennis. Michel Foucault – guru postmodernistycznej destrukcji – w Historię seksualności wpisał się w nurt rewolucji obyczajowej, negując obiektywną naturę moralności. Jak trafnie zauważył Pius XI w Divini Redemptoris (1937): „Błądzą ci, którzy głoszą wyzwolenie człowieka spod praw Bożych”. Film Guadagnino, czyniąc z filozofii antymetafizycznej narzędzie „analizy zachowań”, sankcjonuje relatywizm, który Sobór Watykański I w konstytucji Dei Filius potępił jako „śmiertelną truciznę” w życiu społecznym.
Nadmiar wątków, utracone napięcie
W tym kontekście „nadmiar wątków” nie jest jedynie artystyczną słabością, lecz strategią ideologicznego zamętu. Wrzucenie do jednego kotła wątku choroby głównej bohaterki, orientacji seksualnej oskarżycielki, problemów małżeńskich i akademickich rozgrywek tworzy celowy miszmasz, gdzie żadna prawda nie może zostać jednoznacznie rozstrzygnięta. To perfidne odzwierciedlenie modernistycznej zasady evolutionis dogmatum potępionej w syllabusie Piusa IX (1864): „Dogmaty mogą i powinny podlegać rewizji odpowiadającej postępowi nauk” (punkt 5).
Genderowa herezja w służbie rewolucji
Postać Maggie jako „czarnoskórej lesbijki” nie jest przypadkowa – to manifest politycznej poprawności łamiący odwieczne prawo naturalne. Święte Oficjum w dekrecie Lamentabili sane exitu (1907) jednoznacznie stwierdzało: „Kościół nie może tolerować błędów filozofii pragmatycznej i modernizmu podważających niezmienne zasady moralne” (punkt 58). Tymczasem film przedstawia „sprawiedliwość naprawczą” jako wartość nadrzędną wobec prawdy obiektywnej, co stanowi dokładne odwrócenie porządku ustanowionego przez Chrystusa Króla. Jak nauczał Pius XI w Quas Primas (1925): „Pokój nie zajaśnieje narodom, dopóki nie uznają panowania Zbawiciela”.
Finał z ironią, ale bez siły rażenia „Tár”
Recenzentka ubolewa, że finałowa ironia nie dorównuje „sile rażenia Tár„, nie dostrzegając, iż to brak metafizycznego fundamentu uniemożliwia jakąkolwiek głębię. W świecie odciętym od łaski, gdzie „psychoterapeuta mąż” zastępuje spowiednika, a uniwersytecki korytarz – konfesjonał, wszystkie „moralne dylematy” sprowadzają się do gry egoizmów. Katechizm Rzymski jasno uczy: „Grzech pierworodny skaził naturę ludzką, dlatego bez światła wiary rozum nie może rozeznać dobra i zła” (cz. III, rozdz. 1).
Akademia jako antykościół
Wyboru Yale nie należy lekceważyć – to bastion liberalnego protestantyzmu, gdzie w 1973 roku założono pierwszą „katedrę studiów LGBTQ+”. Filmowe sceny dyskusji filozoficznych przywodzą na myśl potępione przez Leona XIII w Humanum genus (1884) masońskie loże, gdzie „pod płaszczykiem tolerancji zwalcza się niezmienne prawdy”. Współczesna uczelnia jawi się tu jako parodia Kościoła: zamiast kapłanów – wykładowcy, zamiast dogmatów – „pluralizm światopoglądów”, zamiast sakramentów – „terapie”. Jak ostrzegał św. Pius X w Pascendi (1907): „Moderniści pragną Kościół pozbawić nadprzyrodzonej konstytucji, czyniąc go instytucją czysto humanitarną”.
Media jako sąd ostateczny
Wątek „mediów znajdujących tłusty kąsek” odsłania bluźnierczą parodię Sądu Ostatecznego. W świecie bez Boga rolę Najwyższego Sędziego przejmują dziennikarze żądni sensacji. To jawna negacja słów św. Pawła: „Wszyscy staniemy przed trybunałem Chrystusowym” (Rz 14,10). Film nie dostrzega, że prawdziwa sprawiedliwość – jak uczył św. Tomasz z Akwinu – wymaga caritas in veritate, a nie medialnych kampanii niszczących życie niewinnych. W tej perspektywie „krytyka plagiatów” staje się ironicznym komentarzem do intelektualnego bankructwa twórców, którzy sami popełniają plagiat ideologiczny, kopiując modernistyczne klisze.
Film Guadagnino, chcąc być „krokiem dalej po #MeToo”, okazuje się jedynie kolejną cegłą w murze cywilizacji śmierci. Brak w nim nawrócenia, skruchy czy zadośćuczynienia – tylko pusta retoryka „sprawiedliwości”, która jest jedynie maską dla walki o władzę. Jak pisał kard. Pie w L’Église et les libertés modernes: „Gdy społeczeństwo odrzuca Chrystusa Króla, staje się teatrem wiecznej walki egoizmów”. W tej luce, „polowanie” tytułowe okazuje się metaforą współczesnego człowieka polującego na własną duszę, zgubioną w labiryncie relatywizmu.
Za artykułem:
Julia Roberts w filmie po #MeToo: krok dalej czy krok w bok? (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 28.11.2025








