Teatr upadłych bohem: nihilizm i pozory pod maską „arcydzieła”
Portal Tygodnik Powszechny (1 grudnia 2025) donosi o telewizyjnej rejestracji spektaklu Wycinka Holzfallen Thomasa Bernharda w reżyserii Krystiana Lupy, wznowionego po dekadzie „niebytu”. Przedstawienie okrzyknięte „arcydziełem” i „triumfem polskiego teatru” ukazuje wiedeńską bohemę artystyczną jako zbiorowisko „przeżartych samouwielbieniem figur”, prowadzących „grę pozorów” wobec nieuchronnego upadku swego środowiska. Autor zachwyca się „bezlitosnym, ostrym spojrzeniem na artystyczne i intelektualne elity”, widząc w spektaklu uniwersalną diagnozę współczesnej kultury.
Kult samozniszczenia jako forma „artystycznej głębi”
Gdy świat sztuki celebruje przedstawienia będące sejmikiem diabła (św. Jan Kapistran), w którym „każdy próbuje każdemu zaimponować” w konkurencji pustki i cynizmu, katolik nie może nie dostrzec duchowej pułapki. Bernhardowskie „bezlitosne spojrzenie” okazuje się bowiem jedynie kolejną formą kulturowego samobiczowania, pozbawionego nadprzyrodzonej perspektywy łaski. Jak trafnie zauważył Pius XI w Quas primas: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw […] zburzone zostały fundamenty pod tąż władzą” (nr 39) – podobnie usunięcie Boga ze sztuki prowadzi do rozpadu jej substancji.
„Okres prób i zapisu był niesamowitym zmaganiem oporu pamięci z nowymi intuicjami – z tym wszystkim, co osmotycznie przeniknęło do śpiących postaci przez 10 lat z dziwnej i trudnej do zrozumienia rzeczywistości, w jakiej żyjemy”.
Słowa Lupy demaskują modernistyczną esencję przedsięwzięcia: spektakl nie tyle odtwarza rzeczywistość, co projektuje na nią subiektywne „intuicje” twórców, podszyte relatywizmem. Brak tu jakiegokolwiek odniesienia do obiektywnego verum, które św. Tomasz z Akwinu uznawał za cel sztuki. W zamian otrzymujemy narcystyczne studiowanie „artystycznych marzeń” oderwanych od moralnego porządku.
Fałszywy dychotomia: konformizm vs. „autentyczność” bez Boga
Artykuł przeciwstawia rzekomo „skrywany pod pozorną nonszalancją konformizm” domniemanej „autentyczności” artystycznego przekazu. To klasyczny sofizmat współczesnej kultury: wybór między dwoma formami buntu przeciwko ładowi nadprzyrodzonemu. Jak nauczał św. Pius X w Lamentabili sane, moderniści „mówią, że wiara… jest tylko pewnym odruchem duszy” (propozycja potępiona 25), redukując prawdę do subiektywnego doświadczenia.
W scenicznej „kolacji wybitnie artystycznej” nie znajdziemy śladu chrześcijańskiego rozumienia sztuki jako imitacji Bożego piękna (św. Bonawentura). Zamiast tego – jak zauważa recenzent – mamy do czynienia z „iluzjami, którymi […] przysłaniamy trudne prawdy o sobie samych”. Psychologizująca nuda zastępuje tu metafizyczną głębię, co Pius XII potępił w przemówieniu Figlie della Chiesa (1952), ostrzegając przed sztuką skupioną na „brzydocie i deformacji”.
Teatr jako anty-sakrament: od odbicia boskiego logosu do „doświadczeń osmotycznych”
Opis prób spektaklu odsłania kluczowy problem: współczesny teatr stał się parodią liturgii, gdzie „do śpiących postaci przenikają” nie łaski Boże, lecz „trudne do zrozumienia rzeczywistości”. To antyteza katolickiej koncepcji sztuki jako uczestnictwa w Bożym pięknie. Gdy św. Jan Paweł II w Liście do artystów pisał o „eschatologicznym promieniowaniu piękna”, Lupa proponuje jedynie jałowe eksplorowanie „nowych tematów, o których 10 lat temu nie mieliśmy pojęcia”.
Tymczasem prawdziwy dramat – jak przypomina encyklika Mediator Dei Piusa XII – zawiera się w sakramentalnym wymiarze rzeczywistości: „Cały świat jest jednym wielkim znakiem miłości Bożej”. Wycinka Holzfallen, skupiona na „upadku artystycznej bohemy”, to jedynie kolejne memento mori bez Chrystusowego resurrexi.
Marginalizacja katolickiej wizji sztuki w narracji „postępowego teatru”
Artykuł pomija milczeniem fundamentalną prawdę: każda sztuka odłączona od Boga staje się narzędziem duchowej destrukcji. Opisywany spektakl – podobnie jak cały nurt „postępowej sceny” – funkcjonuje jako laboratorium nihilizmu, gdzie „artystyczne marzenia” są jedynie parawanem dla relatywizacji prawdy. Jak ostrzegał św. Pius X w Pascendi Dominici gregis, moderniści „głoszą, że prawdy religijne nie są niczym więcej, jak tylko symbolami prawd” (nr 14).
W kontekście grudniowego repertuaru Teatru Telewizji – obejmującego również „Białą bluzkę” Agnieszki Osieckiej i musicalową „Lalkę” – otwarcie widzimy proces systematycznej degradacji kultury. Gdy Pius XI w Divini illius Magistri podkreślał, że „wszystkie nauki mają służyć poznaniu Boga”, współczesna „niezależna scena” celebruje jedynie ludzkie słabości.
Konkluzja: sztuka bez Krzyża – ślepa uliczka cywilizacji śmierci
Powrót „Wycinki Holzfallen” to nie „zmartwychwstanie spektaklu”, lecz ponure memento dla kultury odrzucającej Chrystusa Króla. W świecie, gdzie „trudna do zrozumienia rzeczywistość” zastąpiła Boży ład, nawet najwybitniejsze dzieła stają się jedynie wypreparowanymi zwłokami piękna. Jak pisał kard. Giuseppe Siri: „Kultura bez Boga to kultura przeciwko człowiekowi”. Dopóki teatr nie powróci do swego źródła – którym jest chwała Boża (Ef 5,19) – pozostanie jedynie dekadenckim rytuałem samozagłady.
Za artykułem:
Grudzień w Teatrze Telewizji (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 01.12.2025








