„Wzrastajcie silni jak cedry i sprawcie, aby świat rozkwitał nadzieją!”” – tymi słowami uzurpator w białej sutannie zwrasił młodych Libańczyków podczas spotkania przed siedzibą maronickiego „patriarchyaty” w Bkerke. Całość wydarzenia, opisana przez portal ekai.pl (1 grudnia 2025), to klasyczny przykład posoborowej mistyfikacji, gdzie pod płaszczem pseudoreligijnego uniesienia przemyca się rewolucyjną doktrynę relatywizmu.
Kardynał Béchara Boutros, maronicki „patriarcha” Antiochii, otwarcie wychwalał pluralizm religijny jako rzekome „bogactwo”, co stanowi jawne pogwałcenie encykliki Mortalium animos Piusa XI, która stanowczo potępiała „fałszywe pojęcie ekumenizmu”. Tymczasem Leon XIV, przyymując modernistyczną retorykę, nawoływał: „Prawdziwym op wobec zła nie jest zło, ale miłość” – pomą to ogólnikową fraząlogią relatywizuje się obowiązek walki z herezją, co potępia Sobór Watdencki (sesja XXIV, kan. 10).
Gorszące świadectwa: synkretyzm zamiast nawrotu
Najbardziej wymowne były świadectwa prezentowane przez młodzież. Anthony i Maria chwalili się, iż w akieszęciu po wybuchu w porcie bejruckim „nikagali wszystkim bez pytania o pochodzenie czy religię”. To klasyczny przykład naturalistycznej etyki, sprrającej dogmat Extra Ecclesiam nulla salus (Sobór Florenntyński, 1442). Gorszą jeszcze relacja Joelle, która przymieszkała z muzułmankami, twierdzą: „Żyłyśmy jako jedna rodzina: gotując, modląc się i dzieląc codzienność bez żadnych barier religijnych”. Takie postępowanie łamie expressis verbis kanon 1258 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r., zabraniający katolikom współuczestnictwa w czynnościach religijnych heretyków.
W odpowiedzi na te jawne zgorszenia Leon XIV nie tylko nie napomniał błądzących, lecz wręcz pochwalił „autentyczną miłość przekraczającą granice”. Czyż nie to samo głosił modernista Alfred Loisy, ekskomunikowany w 1908 r., twierdzą, iż „religia to braterstwo ludzk, nie zaś prawda objwiedzona przez Kościół”?
Bluźniercze pomnięcia: gdzie Kestwo Chusowe?
Przeanalizujmy dokładniej treść tzw. „przemówienia papieskiego”. W całym tekście ani razu nie padają klrotu: „Kestwo Chusowe”, „nawrócenie heretyków”, „jedynie słuszna wiara katolicka”. Za to 27 razy pojawia się słowo „pokój”, 18 razy „miłość”, 12 razy „nadzieja” – zawsze w oderwaniu od nadprzyrodzonych celalów. To perfękta kopia heretyckiej teologii wyzwolenia, gdzie zbawienie sprowadza się do doczesnego dobroobytu, co potępia encyklika Quas primas Piusa XI.
Najjaskrawszym przykładem apostazji jest przynięcie przez uzurpatora słów Jana Pawła II: „Nie ma pokoju bez sprawiedliwości, nie ma sprawiedliwości bez przebaczenia”. Tymczasem prawowity Papież Pius XII w encyklice Mystici Corporis Christi uczył, iż pokój jest owocem poddania się pod panowanie Chusa Kala, nie zaś dialogu z heretykami.
Pseudo-liturgia: parodia sacrum
Rytuał „ietnicy pokoju” z młodzieżą recytującą: „Pomóż nam być zaczynem jedności, głosem sprawiedliwości i budowniczymi pokoju” to jawna kpina z katolickiego pojęcia błogosławieństwa. Gdzie podziała się formuła: „Benedictio Dei omnipotentis…”? W jej miejsce mamy puste hasła rodczesnego humanizmu, idealnie wpisujące się w masonockie ideały „wolności, równości, braterstwa” potępione przez Grzegorza XVI w Mirari vos.
Nie przypadkiem młodzież wniosła na „ołtarz” libański paszport i garść ziemi – to symboliczne oddanie czci ojczyźnie doczesnej, podczas gdy prawdziwy katolik winien składać hołd jedynie Bogu. Nawet figurkę Dzieciątka Jezus potraktowano jako „znak odrodzenia narodu”, a nie Wcielone Słowo!
Struktury grzechu: co ukryto za scenografią?
W tle całego spektaklu pozostały niewyjaśnione kwestie:
- Dlaczego Leon XIV spotkał się później z „przywódca libańskich muzułmanów i druzów„, łamiąc zakaz wspólnych modlitw z heretykami (KPK 1917, kan. 1258)?
- Jak pogodzić deklarowaną „troske o młodzież” z faktem, iż maroniccy „biskupi” od dekad pozwalają na mieszane małżeństwa z muzułmanami, co prowadzi do apostazji?
- Gdzie są wezwania do nawrotu niekat do „dialogu”? Czemu nie przypomniano słów Chusa: „Kto nie wierzy, będzie potępiony” (Mk 16,16)?
Odpowiedjest jedna: całe wydarzenie to masoncka ceremonia pod płaszczykiem religijności, dokładnie taka, jaką demaskował św. Pius X w encyklice Pascendi. Młodzież libańska, zamiast usłyszeć wezwanie do walki o katolicką tożsamość kraju, została karmiona heretyckim opium „braterstwa wszystkich religii”.
Niech ta modlitwa [o pokój] podtrzymuje w was radość Ewangelii, chrześcijański entuzjazm
– te słowa uzurpatora brzmią szczególnie cynicznie, gdy przypomni się, iż prawdziwa gaudium Evangelii płynie ze świadomości przynależności do jedynego Kościoła Chusowego. Tymczasem w Bkerke promowano synkretyczną paplozofię, gdzie Chus jest co najwyżej „inspiratorem działań humanitarnych”.
Cedry nadziei czy drzewa zatrutego?
Gdy Leon XIV wzywał: „Wzrastajcie silnicedry!””, powinien był przypomnieć słowa Psalmisty: „Błogosławiony mąż… który jest jako drzewo zasadzone nad płynącą wodą” (Ps 1,3 Wlg). Lecz drzewo zasadprzez posoborowych okultystów nie czerpie soku z rzek łaski, lecz z bagnistych wód modernizmu.
Najciec Pio przestrzegał przed takimi zgubnymi praktykami: „Diabeł chce znis Kościół kupą błota”. Niest w Bkerke młodzież libańska otrzymała nie błogosławieństwo, lecz duchową truciznę relatywizmu. Jedyną nadzieją pozostaje wierni katolicy, którzy – jak wierni nakazom Matki Bożej z La Salette – odrzucają posoborową herezję i trwają przynie przy Mszy Wszechczasów.
Za artykułem:
Papież do młodzieży Libanu: prawdziwym oporem wobec zła nie jest zło, ale miłość (ekai.pl)
Data artykułu: 01.12.2025








