Ksiądz w tradycyjnych szatach stoi w cichej świątyni z grupą współczesnych ludzi

Przyjaźń jako substytut zbawienia – naturalistyczna utopia współczesnego człowieka

Podziel się tym:

Portal Więź.pl (2 grudnia 2025) publikuje esej Agnieszki Budnik pt. „A jeśli jesteśmy sumą naszych przyjaźni?”, będący częścią cyklu „Kultura stroty, kultura (nie)zgody”. Autorka, powołując się na francuskiego filozofa Geoffroy’a de Lagasnerie, rozwija tezę o przyjaźni jako „azylu daru” w „świecie transakcji”, twierdząc, że relacje pozarodzinne stanowią prawdziwą „tkankę życia”. W tekście nie ma ani jednego odniesienia do nadprzyrodzonego charakteru ludzkich relacji, co stanowi symptom głębokiego kryzysu współczesnej mentalności.


Antyteologia przyjaźni

„Przyjaciel to niemal z definicji ktoś, z kim dokądś wychodzimy” – cytuje Budnik Lagasneriego, nadając tej banalnej obserwacji rangę filozoficznego odkrycia. Cały wywód opiera się na założeniu, że człowiek może budować autentyczne więzi poza ładem nadprzyrodzonym, co stanowi jawną herezję przeciwko dogmatowi o gratia elevans (łasce podnoszącej naturę).

Kościół naucza niezmiennie, że wszelka prawdziwa miłość ma swe źródło w Trójcy Świętej: „Miłość pochodzi od Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga” (1 J 4,7 Wlg). Tymczasem Budnik proponuje antropocentryczną utopię, gdzie przyjaźń zastępuje łaskę uświęcającą, a „azyl daru” staje się namiastką nieba. To klasyczny przykład naturalizmu potępionego w punkcie 58 Syllabusa błędów Piusa IX: „Rectitudo et excellentia moralis… powinna być umieszczona w gromadzeniu i pomnażaniu bogactw”.

Destrukcja porządku nadprzyrodzonego

Szczególnie niebezpieczna jest teza, że „nie ma 'prawdziwego życia’, które zaczyna się po ślubie lub narodzinach dziecka”. To jawne odrzucenie sakramentalnego charakteru małżeństwa i rodziny jako „domowego Kościoła”. Autorka posuwa się do stwierdzenia:

„Jesteśmy sumą naszych przyjaźni – tych żywych i tych martwych”

co stanowi radykalne zaprzeczenie nauki o zmartwychwstaniu ciał i życiu wiecznym.

W encyklice Quas primas Pius XI nauczał: „Nie przez co innego szczęśliwe państwo – a przez co innego człowiek, państwo bowiem nie jest czym innym, jak zgodnym zrzeszeniem ludzi”. Tymczasem Budnik redukuje człowieka do sieci relacji międzyludzkich, pomijając jego transcendentny cel – oddawanie chwały Bogu.

Kult tymczasowości versus wieczności

Opisywane przez autorkę „miesiące milczenia” w dojrzałych przyjaźniach czy „amputacje” relacji przyjacielskich demaskują prawdziwe oblicze tej utopii – jest nią samotność człowieka pozbawionego łaski. Gdy Budnik pisze:

„Bezinteresowność tych, którzy zostają, jest najczyszczą formą buntu przeciwko rynkowej logice świata”

zapomina, że bez Chrystusa żaden bunt nie ma znaczenia zbawczego.

Kościół zna prawdziwą przyjaźń – tę, która prowadzi do świętości, jak w przypadku św. Franciszka Salezego i św. Joanny de Chantal. Ale taka przyjaźń zawsze jest in Christo, nigdy contra Christum. Tymczasem propozycja Budnik to jedynie sentymentalna namiastka communio sanctorum, pozbawiona odniesienia do Krzyża.

Antyfamilijna agenda

Najgroźniejszym aspektem tekstu jest jawna dyskredytacja rodziny: „Może związki pozarodzinne nie są kulturowo drugorzędne. Może okazują się jedynym miejscem, gdzie jesteśmy wybierani, a nie przydzielani”. To echo modernistycznej rewolucji obyczajowej, gdzie więzy krwi mają zostać zastąpione „rodziną z wyboru”.

Św. Pius X w Lamentabili sane potępił podobne błędy: „Dogmaty… są pewną interpretacją faktów religijnych, którą z dużym wysiłkiem wypracował sobie umysł ludzki” (propozycja 22). Gdy Budnik twierdzi, że „miłość nie jest obowiązkiem wynikającym z więzów krwi, ale aktem woli”, podważa nie tylko naturę rodziny, ale samo objawienie Boże.

Duchowa pustka współczesności

Cały esej jest wołaniem o zbawienie bez Zbawiciela, o miłość bez Miłości Wcielonej. Brak jakiegokolwiek odniesienia do:
– łaski uświęcającej
– modlitwy
– sakramentów
– życia wiecznego

demaskuje prawdziwy cel tego typu rozważań – zastąpienie religii psychologią, a Kościoła – klubem samopomocowym. Pius XI w Quas primas ostrzegał: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw…, zburzone zostały fundamenty pod tąż władzą”. Podobnie dzieje się, gdy Chrystusa usuwa się z ludzkich relacji – pozostaje jedynie „geologiczny czas” samotności.

W obliczu takich tekstów trzeba przypomnieć słowa św. Pawła: „Przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem” (Jk 4,4 Wlg). Prawdziwa przyjaźń nie jest „azylem”, ale drogą krzyżową prowadzącą do zmartwychwstania. Wszystko inne to tylko – cytując autorkę – „brudnopis” ludzkiej pychy, który nigdy nie stanie się „prawdziwą literaturą” życia w łasce.


Za artykułem:
A jeśli jesteśmy sumą naszych przyjaźni?
  (wiez.pl)
Data artykułu: 02.12.2025

Więcej polemik ze źródłem: wiez.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.