Portal „Tygodnik Powszechny” (2 grudnia 2025) prezentuje rozmowę z muzykiem Błażejem Królem, ukazującą głęboką duchową dezorientację współczesnego człowieka oderwanego od nadprzyrodzonego porządku. W wywiadzie przewijają się wątki relatywizacji wiary, odrzucenia katolickiego modelu małżeństwa oraz ucieczki w rozrywkę jako substytutu religijnego pocieszenia.
Religijny indywidualizm jako symptom apostazji
„Modlę się. Wiem, że w Kościele jest dużo… Ale nie chcę w to wchodzić. To, co mam, to jest moje, i dobrze się z tym czuję” – przyznaje Król.
Ta deklaracja doskonale ilustruje ducha modernizmu potępionego przez św. Piusa X w encyklice Pascendi Dominici Gregis. Artysta redukuje wiarę do prywatnego przeżycia, odcinając się od Magisterium Kościoła i społecznego panowania Chrystusa Króla. Jak nauczał Pius XI w Quas Primas: „Niechaj więc nie odmawiają władcy państw publicznej czci i posłuszeństwa królującemu Chrystusowi”. Tymczasem Król świadomie wybiera duchową samowystarczalność, co stanowi jawną manifestację błędu indyferentyzmu religijnego potępionego w Syllabusie Piusa IX (pkt 15-18).
Małżeństwo bez potomstwa: sprzeniewierzenie się naturze sakramentu
„Nie mamy dzieci i wydaje nam się, że nie będziemy ich mieli, to jest nasz wybór” – mówi muzyk.
Ta postawa stanowi bezpośrednie pogwałcenie katolickiej nauki o celach małżeństwa. Jak przypomina Pius XI w Casti Connubii: „Pierwszym celem małżeństwa jest zrodzenie i wychowanie potomstwa”. Świadome odrzucenie prokreacji sprowadza związek do poziomu legalizowanego konkubinatu, co potwierdza Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. (kan. 1013 §1). Co znaczące, w całym wywiadzie brak jakiegokolwiek odniesienia do łaski sakramentalnej – małżeństwo prezentowane jest wyłącznie jako ludzkie porozumienie, nie zaś „wielka tajemnica w odniesieniu do Chrystusa i Kościoła” (Ef 5, 32).
Kult natury i ciała jako substytut życia nadprzyrodzonego
Fascynacja kulturystyką („Jakbym miał rok wolnego, kasę i miałbym się zająć jedną rzeczą, to zająłbym się siłownią”) odsłania naturalistyczne podstawy światopoglądu artysty. W miejsce ascezy chrześcijańskiej proponuje się kult ciała, co Pius XI w Divini Redemptoris nazwał „fałszywym humanizmem”. Również ucieczka w reality TV („Hotel Paradise nas uratował”) po śmierci teściów ukazuje bankructwo duchowe – zamiast szukać pociechy w modlitwie i sakramentach, bohater wybiera masową rozrywkę.
Estetyka oderwana od metafizyki
Król deklaruje: „Estetyka końcowa jest dla mnie najważniejsza”, co odsłania immanentystyczne podejście do sztuki potępione przez Piusa XII w Musicae Sacrae. Brak jakiejkolwiek wzmianki o transcendentnym wymiarze sztuki („Ad maiorem Dei gloriam”) świadczy o całkowitym zaniku katolickiej wrażliwości. Gdy artysta przyznaje, że „część moich piosenek, jak patrzę na nie dziś, to nie wiem, o czym jest”, mimowolnie potwierdza prawdę z Lamentabili sane exitu, że „dogmaty są tylko interpretacją faktów religijnych” (pkt 22) w modernistycznej perspektywie.
Duchowa pustka „pokolenia JP2”
Wspomnienie scholi i zespołu Ryba (grającego „cover The Doors z tekstami po polsku”) ukazuje skalę zapaści formacyjnej w posoborowych strukturach. Brak klarownej doktryny i akomodacja wobec świata zaowocowały pokoleniem, które – jak Król – traktuje wiarę jako prywatny folklor. Szczególnie wymowne jest milczenie o Najświętszej Ofierze Mszy – centralnym punkcie życia katolika zastąpionym przez „kameralne koncerty” i „widzenie buziek” publiczności.
Konsekwencje odrzucenia społecznego panowania Chrystusa
„Żyjemy w Gorzowie. Daleko mamy i do tych przyjemności, i do tych nieprzyjemności” – ta deklaracja geograficznego dystansu symbolizuje głębszą duchową ucieczkę. Jak ostrzegał Pius XI w Quas Primas, gdy narody „wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”, nieuchronnie popadają w kryzys tożsamości i wartości. Życie artysty – pomimo deklarowanej miłości do żony i zwierząt – przypomina „mieszkanie w gołych ścianach” duchowości: brak w nim odniesienia do łaski, obowiązku stanu czy celu ostatecznego.
Modernizm jako źródło dezintegracji
Wywiad w „Tygodniku Powszechnym” stanowi żywą ilustrację słów Piusa X z Pascendi: „Modernista z łatwością przechodzi od świata do Boga”. Król swobodnie łączy wątki pseudo-duchowe z kultem ciała, małżeństwem bez potomstwa i estetycznym hedonizmem. To właśnie owoc hermeneutyki zerwania wprowadzonej przez posoborowych reformatorów, którzy – jak diagnozowało Święte Oficjum w Lamentabili sane exitu – doprowadzili do sytuacji, gdzie „wiara jako przyzwolenie umysłu opiera się ostatecznie na sumie prawdopodobieństw” (pkt 25).
Zakończenie: sztuka bez Stwórcy
Ostatnie słowa artysty („lubię mówić o Iwonie”) stają się symbolicznym epitafium dla pokolenia wychowanego w cieniu posoborowego przewrotu. Gdy człowiek stawia ziemską miłość w centrum wszechświata, skazuje się na horror vacuum spirituale – duchową pustkę, którą na próżno wypełnia muzyką, siłownią czy reality TV. Jak przypomina Psalmista: „Jeśli Pan domu nie zbuduje, próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą” (Ps 127, 1). Dopóki sztuka nie powróci do swego źródła – „Ad maiorem Dei gloriam” – pozostanie jedynie estetyzowaną ucieczką od rzeczywistości nadprzyrodzonej.
Za artykułem:
Dużo jest miłości w moim życiu: Błażej Król o uczuciach, męskości i muzyce (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 02.12.2025








