Portal Tygodnik Powszechny (2 grudnia 2025) prezentuje artykuł gloryfikujący tzw. neuroróżnorodność, przedstawiając autyzm nie jako zaburzenie wymagające terapii, lecz jako alternatywny sposób doświadczania świata. Autorzy Jędrzej Grodniewicz i Anna Urbanek propagują ideologiczną koncepcję „maskowania”, według której osoby autystyczne mają rzekomo tłumić swoje „naturalne” zachowania – jak trzepotanie rękami czy unikanie kontaktu wzrokowego – by dostosować się do „neurotypowego społeczeństwa”. Artykuł stanowi klasyczny przykład modernistycznej rebelii przeciw obiektywnemu porządkowi natury ustanowionemu przez Stwórcę.
Naturalizm versus porządek nadprzyrodzony
Tekst przesiąknięty jest naturalistycznym założeniem, że człowiek jest jedynie zbiorem neurobiologicznych procesów, pozbawionym duchowego wymiaru. „Spektrum autyzmu obejmuje zarówno osoby niewerbalne i potrzebujące intensywnego wsparcia w codziennym życiu, jak i osoby niezdiagnozowane do wieku dorosłego” – konstatują autorzy, całkowicie pomijając kwestię duszy nieśmiertelnej i jej nadprzyrodzonego przeznaczenia. Tymczasem Sobór Watykański I naucza: „Bóg, Początek i Koniec wszystkich rzeczy, może być z pewnością poznany z rzeczy stworzonych naturalnym światłem rozumu ludzkiego” (Konst. Dei Filius, rozdz. 2). Redukcja człowieka do zestawu neuronów i zachowań stanowi jawne odrzucenie tej prawdy.
Promowana przez autorów „neuroróżnorodność” to współczesna inkarnacja pelagiańskiej herezji, negującej skutki grzechu pierworodnego. Gdy Devon Price w cytowanej książce „Autyzm bez maski” twierdzi, że diagnoza autyzmu jest „momentem olśnienia” pozwalającym na „nową, spójniejszą narrację o tym, kim w istocie są”, wpisuje się w nurt egotycznego kultu jaźni potępiony już przez Piusa X w encyklice Pascendi. Święty Augustyn przypomina: „Niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie, Panie” (Wyznania I,1) – tymczasem artykuł proponuje fałszywy spokój w akceptacji własnych ograniczeń.
Destrukcja norm moralnych
Najgroźniejszym aspektem tekstu jest relatywizacja pojęcia normalności. Autorzy piszą: „Chapman argumentuje, że odpowiedź wymaga głębokiej refleksji nad tym, co przyzwyczailiśmy się nazywać «normalnym»”, sugerując, że normy społeczne są arbitralną konstrukcją. Tymczasem Pius XI w encyklice Quas primas stanowczo naucza: „Nie może być żadnego prawa ludzkiego, które miałoby moc obowiązywania, jeśliby nie wypływało z wiecznego prawa Bożego”. Odrzucenie obiektywnych standardów zachowania – jak utrzymywanie kontaktu wzrokowego czy powściągliwość w ruchach – prowadzi do anarchii moralnej.
Artykuł posuwa się do stwierdzenia, że „osoby autystyczne mogą wykorzystywać kołysanie się lub trzepotanie rękami do regulowania swoich emocji”, pomijając zupełnie kwestię dyscypliny moralnej i pracy nad cnotą. Święty Tomasz z Akwinu w Sumie teologicznej (I-II, q. 109 a. 2) podkreśla: „Człowiek po grzechu pierworodnym nie może całkowicie i szybko przezwyciężyć pokus jedynie siłą woli”, potrzebując łaski Bożej. Proponowane „odmaskowanie” to w istocie wezwanie do pogrążenia się w słabościach zamiast walki o świętość.
Modernistyczna utopia społeczna
Wizja społeczeństwa promowana w tekście to czysto masoński projekt oparty na fałszywej równości. Gdy Robert Chapman postuluje „społeczną rewolucję, której motorem będą osoby neuroatypowe”, powtarza błędy francuskich rewolucjonistów potępionych przez Piusa VI w Quod aliquantum. Kościół zawsze nauczał hierarchicznego ładu społecznego, gdzie „jedni są przeznaczeni z woli Boga do nauczania, inni do uczenia się” (Leon XIII, Quod apostolici muneris).
Szczególnie niebezpieczny jest fragment o „przesadnym kształtowaniu neuroatypowych umysłów na neurotypową miarę” rzekomo prowadzącym do depresji. To jawny atak na wychowanie i dyscyplinę – fundamenty katolickiej pedagogiki. Święty Jan Bosko przypominał: „Wychowanie jest sprawą serca”, co wymaga zarówno miłości, jak i stanowczości w korygowaniu błędów. Propozycja akceptacji „inności” bez próby jej naprawy to zdrada obowiązku miłosierdzia wobec bliźniego.
Kult jednostki versus dobro wspólne
Tekst celebruje egoistyczną koncentrację na sobie: „Wiele osób autystycznych dochodzi do błędnej konkluzji, że są chłodne i niezdolne do odczuwania głębokich emocji”. Tymczasem prawdziwą wolność znajdziemy nie w „ekspresji siebie”, lecz w Chrystusie, który mówi: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie” (Mt 16,24). Ojcowie Kościoła jednoznacznie potępiali samolubstwo – jak św. Augustyn: „Dwie miłości zbudowały dwa miasta: miłość siebie aż do pogardy Boga – ziemię; miłość Boga aż do pogardzenia sobą – niebo” (O Państwie Bożym XIV,28).
Promowany w artykule paradygmat „neuroróżnorodności” to w istocie nowa forma indywidualistycznej herezji, gdzie subiektywne doświadczenie stawia się ponad obiektywnym dobrem wspólnym. Pius XI w Divini Redemptoris przestrzegał: „Żadne autentyczne autorytety nie uznają w człowieku prawa do samowoli”. Akceptacja destrukcyjnych zachowań w imię „różnorodności” prowadzi do rozpadu społecznego ładu, czego dowodzi współczesny kryzys rodziny i państwa.
„Warto pamiętać, że spektrum autyzmu obejmuje zarówno osoby niewerbalne i potrzebujące intensywnego wsparcia w codziennym życiu, jak i osoby niezdiagnozowane do wieku dorosłego”
To zdanie demaskuje prawdziwy cel ideologów neuroróżnorodności: zrównanie patologii z normalnością w imię pseudotolerancji. Kościół zawsze troszczył się o chorych i słabych (por. Mt 25,36), ale czynił to prowadząc ich ku Chrystusowi, a nie afirmując ich ograniczenia. Święty Paweł przypomina: „Czyńcie więc pokutę i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone” (Dz 3,19) – tymczasem współczesny świat proponuje wygodną „akceptację” zamiast nawrócenia.
Katolicka odpowiedź na kryzys
Prawdziwym rozwiązaniem problemów osób z zaburzeniami nie jest „odmaskowanie”, lecz życie w łasce uświęcającej. Historia Kościoła zna niezliczonych świętych, którzy pomimo różnorodnych ograniczeń osiągnęli świętość dzięki współpracy z Bożą łaską. Święta Gemma Galgani zmagała się z chorobami neurologicznymi, błogosławiony Hermann z Reichenau był ciężko upośledzony fizycznie – jednak ich heroiczna cnota płynęła z przyjęcia krzyża, a nie buntu przeciw porządkowi natury.
Kościół jako „stróż i nauczyciel prawdy objawionej” (Sobór Watykański I, Dei Filius) musi stanowczo odrzucić modernistyczne propozycje relatywizacji norm społecznych. Jak nauczał Pius XII: „Największym błędem naszych czasów jest oddzielenie życia od wiary”. Prawdziwa integracja osób z zaburzeniami wymaga nie akceptacji ich słabości, lecz prowadzenia ich na drodze cnót – roztropności, umiarkowania, męstwa i sprawiedliwości – ku życiu wiecznemu.
Za artykułem:
Osoby w spektrum często maskują swoją neuroatypowość. Jaką cenę za to płacą? (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 02.12.2025








