Portal Więź.pl (8 grudnia 2025) relacjonuje wykład noblowski László Krasznahorkaia, który – jak pisze medium – porzucił temat nadziei na rzecz „nowych aniołów” w cywilnych ubraniach, pozbawionych boskiego posłannictwa. W tej modernistycznej wizji aniołowie stają się jedynie ludzkimi projekcjami, a sama narracja odsłania duchową pustkę współczesnego humanizmu.
Demontaż nadprzyrodzoności
„Nie będę mówił o starych aniołach, skrzydlatych, które przynosiły przesłanie Tego Wyższego do swoich wybranych” – deklaruje pisarz.
To jawna negacja katolickiej angelologii. Kościół naucza, że aniołowie są substantiae intellectuales pure spirituales (duchowymi substancjami intelektualnymi), stworzonymi przez Boga jako Jego posłańcy (Summa Theologica I, q.50 a.1). Odrzucenie ich nadprzyrodzonej misji to odrzucenie całego porządku łaski. Kiedy Krasznahorkai twierdzi, że „nie wydaje się nam, żeby było jeszcze jakieś «tam na górze»”, wpisuje się w materialistyczną Weltanschauung potępioną przez Piusa X w Lamentabili sane exitu (propozycja 1, 5, 58).
Fałszywa dialektyka dobra i zła
Opis konfrontacji berlińskiego policjanta z włóczęgą jako „Dobro biegnące ku Złu” to heretycka redukcja moralności do relatywizmu społecznego. Kościół definiuje dobro jako zgodność z wolą Bożą (Ps 118:68), a zło jako jej przekroczenie. Pisarzowskie równanie „Dobro nigdy nie złapie miotającego się Zła” przeczy dogmatowi o Odkupieniu: „On bowiem jest przebłaganiem za nasze grzechy, i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata” (1 J 2:2). To Chrystus – a nie abstrakcyjne „Dobro” – zwyciężył zło przez Krzyż.
Kult ludzkiej bezradności
„Niestety nie mamy żadnej wiadomości do przekazania” – kwituje noblista rozmowę z „nowymi aniołami”.
To credo pokolenia wykorzenionego z Objawienia. Tymczasem Kościół nieustannie głosi depositum fidei zawarte w Piśmie Świętym i Tradycji. Krasznahorkaiowska wizja „aniołów-ofiar” bezbronnych wobec zła pomija fundamentalną prawdę: Bóg nie dopuszcza próby większej niż siły danego człowieka (1 Kor 10:13). Jego narracja jest bliższa sartre’owskiemu „piekłu to inni” niż chrześcijańskiej nadziei w auxilium Dei.
Bunt przeciw porządkowi łaski
Marzenie o „rebelii wyrzutków” to echo Rousseau’owskiego mitu szlachetnego dzikusa. Katolicka nauka społeczna uczy, że „żadna ludzka władza nie ma prawa nastawać na nienaruszalną godność osoby” (Pius XI, Divini Redemptoris), ale równocześnie ostrzega przed bałwochwalczym kultem buntu (Rz 13:1-2). Kiedy pisarz wspomina o „jeżdżeniu metrem bez przystanku”, nieświadomie opisuje współczesność pozbawioną telos – celu w Bogu.
Modernistyczny kontekst medium
Portal Więź.pl, określający się jako „personalistyczne spojrzenie na wiarę”, relacjonuje tę mowę bez krytycznej refleksji. To symptomatyczne dla posoborowej mentalności, gdzie „wiara” staje się pojemnikiem na subiektywne przeżycia, nie zaś przyjęciem obiektywnej Prawdy. Brak odniesienia do katolickiej doktryny o aniołach (por. Katechizm Świętego Piusa X) czy eschatologii uwidacznia duchową pustkę neo-kościoła.
Wykład Krasznahorkaia to nie literacka metafora, lecz manifest duchowego bankructwa kultury odciętej od nadprzyrodzoności. Jak pisał św. Paweł: „Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania” (1 Kor 15:19). W świecie pozbawionym virtus spei (cnoty nadziei) – którą pisarz otwarcie odrzuca – pozostaje już tylko absurdalna podróż bez końca.
Za artykułem:
Krasznahorkai: Moje zapasy nadziei definitywnie się skończyły (wiez.pl)
Data artykułu: 08.12.2025








