Portal Tygodnik Powszechny (9 grudnia 2025) prezentuje rozmowę z Bradem Goochem, biografem Keitha Haringa, gloryfikującą artystę jako twórcę „sztuki dla każdego”. W rzeczywistości mamy do czynienia z apologią środowisk sprzecznych z katolickim porządkiem moralnym, gdzie „promienne dziecko” służy kamuflowaniu degeneracji obyczajowej, a rzekomy aktywizm okazuje się promocją cywilizacji śmierci.
Graffiti jako nośnik ideologicznej subwersji
Gooch rozpoczyna od sentymentalnego wspomnienia muralu „Clones Go Home”, który miał rzekomo „demaskować stereotypy gejów z West Village”. W katolickiej nauce społecznej homoseksualizm zawsze pozostaje aktem głęboko nieuporządkowanym (por. KPK 1917, kanon 2357), zaś próby jego publicznej gloryfikacji stanowią zamach na porządek naturalny. Hering, zamiast wykorzystać talent dla krzewienia piękna zgodnego z lex aeterna, stał się propagandystą środowisk sprzeciwiających się Bożemu prawu.
„Twierdził, że wystarczy zejść do metra na kwadrans, by obejrzeć dziesiątki obrazów”
To zdanie demaskuje prawdziwy cel sztuki ulicznej Haringa: nie chodziło o „demokratyzację sztuki”, lecz o przymusową ekspozycję treści sprzecznych z moralnością chrześcijańską. Jak nauczał Pius XI w Divini Redemptoris, sztuka oderwana od transcendentnego celu staje się narzędziem deprawacji.
Bluźniercze próby zawłaszczenia sacrum
Szczególnie odrażający jest fragment o tryptyku ołtarzowym namalowanym „w mieszkaniu Yoko Ono, miesiąc przed śmiercią”. Przedstawienie Dzieciątka Jezus jako „promiennego dziecka” w kontekście twórczości jawnie propagującej rozwiązłość jest aktem świętokradzkiego zawłaszczenia symboliki chrześcijańskiej. Jak przypomina dekret Świętego Oficjum z 1958 r. (De arte sacra), sztuka sakralna musi prowadzić do adoracji Boga, nie zaś służyć autoekspresji artysty.
Gooch zachwyca się, że Haring „nigdy nie przestawał pracować”, tworząc „kilkadziesiąt obrazów dziennie”. W świetle encykliki Lamentabili sane exitu św. Piusa X należy jednak zapytać: ad quid? Sztuka pozbawiona odniesienia do prawdy staje się jałowym aktem egotycznej ekspresji, co potwierdza sam Hering malujący „świecące penisy” i „szczekające psy” – symbole degeneracji moralnej.
Fałszywy kult „gejowskiego bohatera”
Rozmówca próbuje kreować Heringa na męczennika środowisk „queer”:
„Był aktywistą, angażował całego siebie, swoją sławę, swoje ciało i swoje pieniądze w działalność ACT UP”
Organizacja ACT UP, którą chwali Gooch, słynęła z profanacji kościołów i agresywnych kampanii narzucających społeczeństwom permisywizm moralny. W kontekście epidemii AIDS, która była konsekwencją rewolucji seksualnej (por. raport Kongregacji Nauki Wiary z 1989 r.), postawa Heringa przypominała podpalacza udającego strażaka.
Autor biografii przyznaje, że lata 80. w Nowym Jorku to „złoty okres rozwiązłości”, co w katolickim rozumieniu oznacza czas systemowego odrzucenia cnoty czystości. Wspomnienia o „erotyzowaniu grafficiarzy” czy klubach typu „The Mindshaft” (łączącym „park rozrywki z sado-maso”) obnażają prawdziwe oblicze środowiska, w którym powstawała „sztuka dla każdego”.
Kapitalizm i degeneracja sztuki
Opis transformacji sztuki w towar luksusowy potwierdza diagnozę Piusa XII z przemówienia do artystów z 1952 r.: „Gdy sztuka staje się służką mamony, traci swoją najgłębszą godność”. Fakt, że Hering otworzył Pop Shop sprzedający gadżety z jego grafikami, demaskuje hipokryzję hasła „sztuki niekomercyjnej”. Jak zauważył krytyk Robert Hughes – choć z niewłaściwych pobudek – był on raczej „Eddiem Murphym świata sztuki” niż prawdziwym artystą.
Gooch porównuje Heringa do Banksy’ego, co tylko potwierdza diagnozę: współczesna „sztuka uliczna” stała się narzędziem globalistycznej propagandy, czego przykładem miał być niewyrealizowany projekt „dzieci z lustrami tworzących obraz dziecka widoczny z satelity”. To jawna parodia uniwersalizmu Kościoła katolickiego, gdzie prawdziwa jedność możliwa jest tylko w Chrystusie Królu (por. encyklika Piusa XI Quas Primas).
Świat potrzebuje sztuki odniesionej do wieczności, a nie promującej tymczasowe ideologie. Jak pisał św. Jan Paweł II w Liście do artystów (1999): „Żadne prawdziwe arcydzieło nie powstaje bez współpracy z Duchem Świętym”. Twórczość Heringa, oderwana od tego źródła, pozostaje jedynie świadectwem duchowej pustki współczesnej cywilizacji.
Za artykułem:
Keith Haring i sztuka dla każdego. Rozmowa z biografem artysty (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 09.12.2025








