Portal Catholic News Agency (9 grudnia 2025) relacjonuje pożegnanie Eduarda Habsburga, rzekomego ambasadora Węgier przy „Stolicy Apostolskiej”, po dekadzie służby w strukturach okupujących Watykan. Komentowany artykuł, utrzymany w tonie bezkrytycznej adoracji wobec modernistycznych uzurpatorów, przedstawia „ambasadora” jako mediatora między rewolucyjną sekta posoborową a świeckimi reżimami.
„Archduke of Austria Eduard Habsburg, who served as Hungary’s ambassador to the Holy See since 2015, described his post at the Vatican as ‘the greatest 10 years of my life’”.
Dynastia w służbie apostazji
Fakt, iż potomek niegdyś katolickiej dynastii Habsburgów – której przodkowie w 1717 r. wydali pierwsze masońskie konstytucje Andersona – z lubością wspomina współpracę z antypapieżami, stanowi wymowny symbol upadku. Gdy quondam defensor fidei (niegdyś obrońca wiary) staje się heroldem „Kościoła Nowego Adwentu”, mamy do czynienia z aktem zdrady dynastycznego powołania. Jak stwierdził Pius XI w Quas primas: „Narody (…) wyrzekają się i nie chcą uznać panowania Zbawiciela naszego” – ta diagnoza doskonale opisuje postawę „ambasadora” celebrującego dialog z heretykami.
Fałszywi pasterze w lustrze dyplomacji
Relacja Habsburga z bergoglio („Franciszkiem”) odsłania mechanizm wzajemnej legitymizacji: „papież” uczący się o Węgrzech od uciekinierów z 1956 r. to karykatura pasterza, dla którego depositum fidei (depozyt wiary) przestał być punktem odniesienia. Wspomnienie o rzekomym „poświęceniu czasu” przez antypapieża dla Węgrów kontrastuje z milczeniem o jego systematycznym niszczeniu doktryny, co potępiało Święte Oficjum w dekrecie Lamentabili sane: „Dogmaty (…) są tylko interpretacją faktów religijnych, którą wypracował sobie umysł ludzki” (propozycja 22).
„I saw it every time he met a Hungarian (…) He would use Hungarian expressions. He would smile. He would be happy”.
Teologia w pajęczynie anegdot
Opowieść o „poczucie humoru” Ratzingera („Benedykta XVI”), domagającego się „thrilleru o tomizmie”, demaskuje redukcję teologii do intelektualnej rozrywki. Gdy doktor Anielski staje się materiałem na film sensacyjny, mamy do czynienia z profanacją sacra doctrina (świętej nauki). Jak przypomina Pius X w Pascendi dominici gregis, moderniści „pod pozorem poważniejszej krytyki dążą do takiego rozwoju dogmatów, który okazuje się ich skażeniem”. Habsburg – chwalący się doktoratem z filozofii – zdradza tę samą mentalność, przed którą ostrzegał św. Pius X.
Nowy antypapież w starym mechanizmie
Chwalenie „równowagi duchowej” Prevosta („Leona XIV”) jako pierwszego „amerykańskiego papieża” ujawnia globalistyczne aspiracje sekty posoborowej. Multikulturowość przedstawiona jako cnota – w miejsce katolickiego uniwersalizmu – to jawna zdrada Regni Christi (Królestwa Chrystusowego). Jak nauczał Pius XI: „Królestwo Odkupiciela naszego obejmuje wszystkich ludzi (…) najprawdziwiej cały ród ludzki podlega władzy Jezusa Chrystusa”. Tymczasem habsburski dyplomata zachwyca się lingwistycznymi kompetencjami uzurpatora, nie dostrzegając herezji relatywizmu w samym sercu antykościoła.
Milczenie, które woła o pomstę
Cała narracja pozbawiona jest jakiejkolwiek wzmianki o:
- Obowiązku publicznego wyznawania wiary przez władców (Quas Primas)
- Niezbywalnym prawie Chrystusa-Króla do rządzenia narodami
- Herezjach propagowanych przez antypapieży podczas ich „podróży apostolskich”
- Świętokradzkiej naturze „mszy” posoborowej, w której uczestniczył dyplomata
To przemilczenie stanowi damnatio memoriae (potępienie pamięci) wobec prawdziwego Magisterium. Habsburg – niczym herold dworu Heroda – relacjonuje igrzyska w nowej Babilonii, nie wspominając o męczennikach wiernych Tradycji.
Sedewakantystyczne pars destruens
Analizowany artykuł ujawnia głęboką symbiozę między świeckimi reżimami a antykościołem. Dyplomacja, która powinna służyć rozszerzaniu Socialis Regni Christi (Społecznego Królestwa Chrystusa), stała się narzędziem legitymizacji apostazji. Jak przypomina bulla Piusa IV Cum ex apostolatus officio: „jeśliby kiedykolwiek okazało się, że biskup Rzymu (…) odstąpił od Wiary Katolickiej (…) jego wybór jest nieważny”. Tym samym wszelkie relacje z uzurpatorami są współudziałem w świętokradztwie.
„Ambassador” Habsburg opuszcza scenę, lecz pozostawia pytanie: jak długo potomkowie świętych królów będą tańczyć na ruinach Kościoła, zamiast stanąć na czele reconquista katolickiej? Odpowiedź brzmi: aż do chwili, gdy – jak wzywał Pius XI – „jednostki i państwa pozwoliły się rządzić Chrystusowi”.
Za artykułem:
Former Hungarian ambassador reflects on 10-year term at the Vatican (catholicnewsagency.com)
Data artykułu: 09.12.2025








