Portal LifeSiteNews (12 grudnia 2025) relacjonuje „zwycięstwo” prokuratora generalnego Teksasu Kena Paxtona w sprawie unieważnienia regulacji administracji Bidena, które ograniczały szpitale w przekazywaniu informacji o aborcjach i „przejściach płciowych” organom ścigania. „Radykalna próba skorumpowanej administracji Bidena nie powiodła się” – triumfalnie stwierdza Paxton, wskazując na wycofanie się Departamentu Sprawiedliwości Trumpa z kontynuowania sporu. Rzeczona regulacja, wprowadzona w ramach „całorządowej” kampanii obrony „dostępu do opieki reprodukcyjnej”, miała utrudniać ściganie łamania prawa w stanach chroniących życie po obaleniu Roe v. Wade. Choć formalnie Paxton osiągnął cel, jego retoryka zdradza niebezpieczny kompromis z duchem czasów.
Hiobowa wieść o „zwycięstwie” w Teksasie
„Federalne agencje nie mogą odbierać stanom władzy do egzekwowania własnych praw. To kluczowe zwycięstwo dla Teksasu, nienarodzonych i praworządności”
– deklaruje Paxton. Lecz cóż wart jest ten triumf, gdy w samym Teksasie aborcja pozostaje legalna w przypadkach „zagrożenia życia” matki? Jak zauważa portal, dwanaście stanów zakazuje dziś aborcji w większości przypadków, lecz lobby śmierci działa nieprzerwanie poprzez dystrybucję pigułek aborcyjnych, „azyle” dla aborterek i zmiany konstytucyjne. Tymczasem administracja Trumpa – choć odcina fundusze od aborcji – wciąż nie egzekwuje federalnego zakazu przesyłania pocztą środków mordujących dzieci.
Język zdrady: od „praw reprodukcyjnych” do milczenia o ofiarach
Ton relacji LifeSiteNews zdradza tę samą gangrenę językową, co retoryka „obrońców życia” epoki posoborowej. Określenia takie jak „reproductive health care” („opieka reprodukcyjna”) czy „gender transitions” („przejścia płciowe”) – choć ujęte w cudzysłów – funkcjonują jako koncesja dla neomarksistowskiej nowomowy. Brakuje jednoznacznego potępienia aborcji jako morderstwa i sakrilegium, zaś „ochrona nienarodzonych” sprowadzona zostaje do poziomu sporu jurysdykcyjnego między władzami stanowymi a federalnymi.
W myśl niezmiennej nauki Kościoła katolickiego, wyrażonej w encyklice Casti Connubii Piusa XI, żadna ludzka władza nie ma prawa legalizować dzieciobójstwa: „Bóg, Najwyższy Sędzia, karze śmiercią za morderstwo i dzieciobójstwo”. Tymczasem zarówno strona pozwana (Biden), jak i powodująca (Paxton) operują w ramach tego samego systemu, który dopuszcza wyjątki od ochrony życia – co czyni cały spór jedynie simulacrum sprawiedliwości.
Teologiczny wymiar apostazji państwowej
Sytuacja w Teksasie stanowi jaskrawą ilustrację zasady wyrażonej w Syllabusie błędów Piusa IX: „Państwo jako źródło wszelkich praw posiada pewne prawo nieograniczone żadnymi granicami” (błąd 39). Gdy władza cywilna odrzuca Regnum Christi – królewską władzę Chrystusa nad narodami – nawet pozorne „zwycięstwa” pro-life stają się jedynie narzędziem legitymizacji systemu świętokradztwa. Jak nauczał Pius XI w Quas Primas: „Narody nie zaznają trwałego pokoju, dopóki jednostki i państwa będą się wyrzekać i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”.
Milczenie zarówno Paxtona, jak i LifeSiteNews na temat obowiązku uznania publicznego panowania Chrystusa Króla jest wymowniejsze niż wszelkie deklaracje. W obliczu masowego mordowania niewinnych – ponad 63 miliony w samych USA od 1973 roku – dyskusja ogranicza się do technikratycznych rozgrywek proceduralnych. Tymczasem każda aborcja to nie tylko zbrodnia przeciw ludzkości, ale i bluźniercza próba unicestwienia Obrazu Bożego w człowieku (Rdz 1,27).
Duchowa zapaść „obrońców życia” w epoce posoborowej
Analizowana sytuacja demaskuje głębszy problem: nawet środowiska deklarująco „pro-life” przesiąknięte są duchem laicyzmu i indyferentyzmu religijnego. Brakuje im fundamentalnego zrozumienia, że walka z aborcją to nie kwestia „polityki społecznej”, lecz wojna duchowa przeciw księstwu ciemności. Św. Pius X w Lamentabili sane potępił błąd 58: „Nie ma innych sił poza tymi, które tkwią w materii, a wszelka doskonałość moralna polega na gromadzeniu bogactw wszelkimi środkami i zaspokajaniu przyjemności”. Czyż nie tym właśnie duchem przesiąknięte są kompromisy teksańskiego prawa?
Zamiast jasnego głoszenia prawdy, że każdy współudział w aborcji pociąga ekskomunikę latae sententiae (Kodeks Prawa Kanonicznego 1917, kan. 2350), „obrońcy życia” bawią się w lobbing i kampanie wyborcze. Tymczasem Pius XII ostrzegał: „To, co nie odpowiada prawdzie i normie moralnej, nie ma prawa do istnienia, propagowania się i działania” (Przemówienie do katolickich prawników, 6 XI 1949).
Konkluzja: między Scyllą a Charybdą apostazji
Rzeczona sprawa jedynie pozornie stanowi „zwycięstwo”. W rzeczywistości ukazuje ona bezsilność świeckiego konserwatyzmu wobec globalnego projektu kultury śmierci. Dopóki walka z aborcją nie będzie zakorzeniona w niezmiennej nauce Kościoła i dążeniu do społecznego panowania Chrystusa Króla – dopóty każdy sukces prawny pozostanie kruchy i powierzchowny.
Jak pisano w Syllabusie błędów (błąd 77): „W obecnych czasach nie jest już wskazane, aby religia katolicka uważana była za jedyną religię państwa przy wykluczeniu wszystkich innych form kultu”. Te właśnie błędy – odrzucenia Regnum Christi i fałszywej tolerancji – stanowią korzeń współczesnego kryzysu. Bez powrotu do integralnej doktryny katolickiej sprzed Soboru Watykańskiego II żadne „zwycięstwa” w sądach nie zatrzymają masakry niewinnych.
Za artykułem:
Texas wins case against Biden rule that blocked investigations into abortions, ‘gender transitions’ (lifesitenews.com)
Data artykułu: 12.12.2025








