Portal Catholic News Agency informuje o zwycięstwie José Antonio Kasta w chilijskich wyborach prezydenckich, gdzie pokonał komunistkę Jeannette Jarę różnicą 16 punktów procentowych. Kast, określany jako „konserwatysta” i „praktykujący katolik” należący do ruchu Schönstatt, w przemówieniu zwycięstwa odwołał się do Boga, zapowiadając przywrócenie „poszanowania prawa” i zaostrzenie polityki migracyjnej. Chilijski episkopat podziękował „prezydentowi elektowi”, wyrażając nadzieję na „sprawiedliwszy i braterski kraj”, przy równoczesnym zaniepokojeniu „rosnącą stygmatyzacją migrantów”.
Teologiczny bankructwo „katolickiego” zwycięstwa
Rzekomo katolicka retoryka Kasta stanowi jedynie świecki ersatz prawdziwej nauki społecznej Kościoła. Jego deklaracja „życia od poczęcia do naturalnej śmierci” okazuje się pustym frazesem, skoro – jak przyznaje sam portal – „kampania Kast’a odłożyła 'agendę wartości’ na bok”, skupiając się wyłącznie na kwestiach porządku publicznego i migracji. To klasyczny przykład naturalizmu potępionego przez Piusa XI w Quas primas: redukcji religii do sfery prywatnej, podczas gdy państwo organizuje się według czysto świeckich kategorii.
„Demokracja przemówiła donośnym i jasnym głosem. Właśnie rozmawiałem z prezydentem elektem Kastem, aby życzyć mu sukcesów dla dobra Chile” – napisała Jara na X.
Przyjęcie przez Kast’a tej demokratycznej legitymizacji jako źródła władzy stanowi jawne odrzucenie nauki Leona XIII: „Władza nie pochodzi od ludu, lecz od Boga” (Diuturnum illud). Jak zauważa św. Robert Bellarmin, „żadna ludzka władza nie może ustanowić praw sprzecznych z prawem Bożym” – tymczasem Kast nie zapowiada zniesienia aborcji na żądanie do 14. tygodnia, wprowadzonej przez reżim Borica, a jedynie powrót do wcześniejszego reżimu zbrodni „na trzech przesłankach”.
Schönstatt: modernistyczna pułapka
Wspomniana przynależność Kasta do ruchu Schönstatt powinna budzić głęboki niepokój każdego świadomego katolika. Ten powstały w 1914 roku ruch – nigdy nie aprobowany przez przedsoborowych papieży w swej ideologicznej integralności – stał się po Vaticanum II jednym z motorów „odnowy” polegającej na relatywizacji dogmatów. Jak trafnie zauważył abp Marcel Lefebvre: „Ruchy takie jak Schönstatt służą rozmywaniu katolickiej tożsamości w imię fałszywego ekumenizmu”. Fakt, że Kast otwarcie identyfikuje się z tą strukturą, demaskuje jego rzekomy tradycjonalizm.
„Kościół odgrywa rolę 'przyjmującą, solidarną i charytatywną’, ale państwo 'musi egzekwować prawo'” – przekonywał Kast w debacie.
To rozdzielenie kompetencji między Kościołem a państwem jest dokładnym zaprzeczeniem encykliki Immortale Dei Leona XIII, która stanowi: „Państwo winno być ochrzczone i uznać święte prawa Kościoła, gdyż bez tego nie może istnieć prawdziwy ład społeczny”. Propozycje Kasta dotyczące migrantów – choć słusznie piętnujące bezprawie – ograniczają się do technokratycznych rozwiązań, pomijając nadprzyrodzony obowiązek pomocy bliźniemu jako obrazowi Boga. Jak zauważył Pius XII: „Naród, który odmawia przyjęcia ubogich, odmawia przyjęcia Chrystusa”.
Episkopat w służbie modernizmu
Komunikat chilijskich „biskupów” stanowi modelowy przykład apostazji urzędowej. Zamiast jednoznacznie przypomnieć niezmienne zasady katolickiego porządku społecznego, ograniczają się do pobożnych życzeń o „dialogu” i „poszanowaniu”, co w języku posoborowia oznacza akceptację pluralizmu religijnego. Szczególnie oburzające jest ich milczenie wobec Kastowego kompromisu w kwestii aborcji – podczas gdy Pius XI w Casti connubii nakazywał katolickim politykom „zwalczać bezprawne ustawy nawet za cenę utraty stanowisk”.
„Odpowiedzią na migrantów w sytuacji nieregularnej […] nie może być po prostu 'wyjeżdżajcie teraz dobrowolnie, albo wydalimy was z niczym poza ubraniem na plecach’ w ciągu 100 dni” – skomentował abp Sergio Pérez de Arce.
Choć słusznie piętnujący brak miłosierdzia, „arcybiskup” pomija kluczową kwestię: Państwo katolickie ma podwójny obowiązek – zarówno egzekwowania prawa imigracyjnego chroniącego dobro wspólne, jak i zapewnienia katolickiego wsparcia potrzebującym. Tymczasem Chile od dziesięcioleci jest areną postępującej dechrystianizacji, czego dowodem legalizacja rozwodów (2004), aborcji (2017) i związków homoseksualnych (2022). W tej sytuacji „troska” hierarchy o migrantów brzmi jak faryzejskie curamus minima.
Głos wołającego na puszczy
W obliczu chilijskiej „zmiany” należy przypomnieć nieprzemijające słowa Piusa IX z Quanta cura: „Błądzą ci, którzy sądzą, iż władza pochodzi z woli ludu, a nie od Boga”. Kast – podobnie jak wszyscy współcześni polityczni „konserwatyści” – akceptuje fundamentalne zasady rewolucji francuskiej: suwerenność ludu, rozdział Kościoła od państwa, wolność sumienia. To nie może przynieść trwałego pokoju, bo – jak uczy Pius XI – „pokój Chrystusa w królestwie Chrystusa”.
Dopóki Chile nie powróci do publicznego uznania królewskiej władzy Chrystusa, dopóty nawet najlepsze intencje polityków pozostaną jak dom zbudowany na piasku. Historia uczy, że „narody, które zapominają o Bogu, zamieniają się w piekło” (Ps 9,18). Kastowska „nadzieja życia bez strachu” okaże się iluzją, jeśli nie zostanie osadzona na fundamencie katolickiej kontrrewolucji.
Za artykułem:
Chile elects conservative for president, defeating Communist Party opponent (catholicnewsagency.com)
Data artykułu: 15.12.2025








