Portal „Tygodnik Powszechny” (17 grudnia 2025) przedstawia hagiograficzny obraz Zbigniewa Cybulskiego jako „polskiego aktora wszech czasów”, pomijając całkowicie moralny i społeczny kontekst jego działalności w systemie komunistycznym. Biografia Doroty Karaś „Cybulski. Podwójne salto” gloryfikuje „artystę” będącego produktem sowieckiej okupacji, przemilczając jego współpracę z reżimem zwalczającym Kościół Katolicki.
Komunistyczny produkt kulturowy
„Zbyszek nic nie umiał. Był absolutnie bezradny w sferze techniki aktorskiej”
– ten cytat z Jana Kreczmara doskonale oddaje istotę tzw. „fenomenu Cybulskiego”. Był on idealnym produktem socrealistycznej machiny propagandowej, która potrzebowała pozornie buntowniczych ikon do maskowania totalitarnego zniewolenia. Jego „amerykański styl gry” (jak określa to portal) stanowił w istocie przejaw duchowego niewolnictwa wobec Zachodu, któremu hołdował komunistyczny reżim.
Autorka biografii bezkrytycznie powiela mit „kresowego tułacza”, podczas Cybulski był beneficjentem systemu: „Historia przetoczyła się brutalnie wraz z Sowietami przez dwór dziadków aktora w kresowym Kniażu”. To jawna próba budowania fałszywej martyrologii – prawdziwi męczennicy Kresów ginęli z rąk bolszewików, a nie robili kariery w PRL-owskiej kinematografii.
Teatr zgrzebnej rzeczywistości
Wspomnienia o teatrze Bim-Bom jako rzekomym przejawie artystycznego buntu są szczególnie obrzydliwe w kontekście encykliki Quas Primas Piusa XI, która stanowczo potępiała „zeświecczenie czasów obecnych, tzw. laicyzm, jego błędy i niecne usiłowania”. Cybulski uczestniczył aktywnie w budowie antychrześcijańskiego porządku, gdzie sztuka stała się narzędziem demoralizacji.
Kreacja Maćka Chełmickiego w „Popiele i diamencie” Andrzeja Wajdy to klasyczny przykład komunistycznej propagandy, przedstawiającej żołnierzy wyklętych jako zagubionych moralnie degeneratów. Portal pisze: „Stopienie się człowieka, roli i aktorskiej persony przyniesie potem grube konsekwencje” – ale nie wspomina, że były to konsekwencje zdrady narodowych i religijnych wartości.
Degrengolada moralna ukryta pod płaszczykiem artystycznej ekspresji
Opisywane w artykule „liczne tęsknoty i niespełnienia pogłębiające chorobliwe skupienie aktora na sobie” oraz „rozlane miłości i miłostki” ukazują prawdziwe oblicze środowisk artystycznych PRL-u – zanurzonych w hedonizmie i moralnym rozkładzie. List apostolski Lamentabili sane exitu św. Piusa X wyraźnie potępia takie „nowoczesne błędne nauki podważające fundamenty wiary i moralności”.
Śmierć Cybulskiego w „nerwówce regulowanej rozkładami pociągów” symbolizuje bankructwo całej generacji, która odrzuciła „pokój Chrystusowy w Królestwie Chrystusowym” (Pius XI, Quas Primas). Portal pisze o „cenie, jaką się płaci za taką wybujałość”, ale nie zauważa, że była to kara za kolaborację z systemem prześladującym Kościół.
Mitologia służąca współczesnej apostazji
Przedstawienie Cybulskiego jako „największej gwiazdy kina PRL-u” z dwoma pogrzebami to jawna gloryfikacja komunistycznej rzeczywistości. W świetle Syllabusu błędów Piusa IX, który potępiał „twierdzenie, że Kościół powinien być oddzielony od Państwa, a Państwo od Kościoła” (pkt 55), takie upamiętnianie sług reżimu jest niedopuszczalne.
„Podwójne salto” Doroty Karaś wpisuje się w nurt fałszowania historii, gdzie kolaboranci stają się bohaterami, a prawdziwi męczennicy – jak bł. ks. Jerzy Popiełuszko – są przemilczani. To przejaw „ohydy spustoszenia” (Dn 9,27) w dziedzinie kultury, gdzie laickie wartości wypierają katolicką tożsamość.
Ku prawdziwemu odrodzeniu kultury
Zamiast mitologizować postacie takie jak Cybulski, katolicy powinni przypominać sobie słowa św. Pawła: „Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść” (1 Kor 10,23). Artysta, który stał się ikoną komunistycznego reżimu, może co najwyżej służyć jako przestroga przed duchowym nieładem współczesności.
Ostatnie zdanie artykułu – „Po latach sam inspirował, chociażby Roberta De Niro w »Taksówkarzu«” – mówi wszystko. To nie przypadek, że moralnie zdegenerowany bohater Scorsese stał się kontynuatorem „ducha Cybulskiego”. Oba te fenomeny wyrastają z tego samego korzenia: odrzucenia Boskiego porządku i kultu ludzkiej ekspresji.
Dopóki kultura będzie hołdować takim wzorcom, nie ma mowy o prawdziwym odrodzeniu. Jak pisał Pius XI w Quas Primas: „nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Cybulski za życia nie uznał tego panowania – jego mitologia służy dziś tym samym siłom, które zwalczały Kościół w PRL-u.
Za artykułem:
Zbigniew Cybulski: nie odcinał kuponów, ale żył ponad miarę (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 17.12.2025








