Scjentystyczne założenia jako fundament błędnych interpretacji
Portal Tygodnik Powszechny (17 grudnia 2025) relacjonuje rzekomo przełomowe odkrycie tzw. „małych czerwonych kropek” przez Teleskop Jamesa Webba, przedstawiając je jako zagadkę wymagającą rewizji modeli kosmologicznych. Już we wstępie ujawnia się fundamentalny błąd metodologiczny współczesnej astronomii: całkowite pominięcie nadprzyrodzonej perspektywy stworzenia, sprowadzające kosmos do mechanistycznej zabawki w rękach ślepych sił przyrody. Jak zauważył Pius XII w encyklice Humani generis: „Kościół nie zabrania (…), aby teoria ewolucji była badana i dyskutowana przez specjalistów pod warunkiem, że chodzi o pochodzenie ludzkiego ciała z już istniejącej i żywej materii” (n. 36). Tymczasem prezentowany materialistyczny redukcjonizm przekracza wszelkie dopuszczalne granice, czyniąc z Boga-Stwórcy zbędną hipotezę.
„Z pomocą teleskopu Webba możemy więc sięgnąć do czasów, gdy zapalały się pierwsze gwiazdy”
To zdanie demaskuje scjentystyczną arogancję autorów. Biblia jednoznacznie stwierdza: „Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię” (Rdz 1,1). Teoria Wielkiego Wybuchu, lansowana jako naukowy pewnik, pozostaje jedynie spekulacją sprzeczną z objawioną prawdą o stworzeniu ex nihilo. Jak przypomina Sobór Watykański I: „Jeśli ktoś nie wyzna, że świat i wszystko, co się w nim znajduje, zarówno duchowe jak i materialne, według całej swej substancji zostało stworzone przez Boga z niczego: niech będzie wyklęty” (Konst. Dei Filius, rozdz. 1).
Metafizyczna ślepota współczesnej astrofizyki
Opisywane próby interpretacji „czerwonych kropek” poprzez modele czarnych dziur, kwazarów czy „obiektów typu Thorne-Żytkow” ujawniają duchową pustkę współczesnej nauki. W miejsce philosophia perennis proponuje się heretycką wizję samostwarzającej się materii:
„Wszechświat powstał w Wielkim Wybuchu i od tego czasu się rozszerza”
To jawna negacja dogmatu o stworzeniu w czasie, potępiona przez Sobór Laterański IV (1215): „Bóg (…), równocześnie z upływem czasu, z niczego stworzył obydwa rodzaje stworzeń, duchowe i cielesne”. Tymczasem artykuł bezkrytycznie powiela naturalistyczne mity, zupełnie pomijając kwestię celowości stworzenia i jego ostatecznego przeznaczenia w Chrystusie. Jak nauczał Pius XI w Quas primas: „królestwo [Chrystusa] obejmuje także wszystkich niechrześcijan, tak, iż najprawdziwiej cały ród ludzki podlega władzy Jezusa Chrystusa”.
Teologiczne konsekwencje materialistycznej kosmogonii
Prezentowane spekulacje o „pierwotnych czarnych dziurach” czy „kwazigwiazdach” nie tylko przekraczają granice zdrowej nauki, ale stanowią przejaw duchowego buntu przeciw Bożemu porządkowi. Św. Pius X w Lamentabili sane potępił podobne tendencje: „Interpretacją Pisma Świętego, jaką daje Kościół, nie należy co prawda pogardzać, ale podlega ona dokładniejszym osądom i poprawkom egzegetów” (teza 2). Tymczasem autorzy:
- Przedstawiają biblijny opis stworzenia jako mit na równi z pogańskimi kosmogoniami
- Pomijają zasadę creatio continua – ciągłej zależności stworzenia od Stwórcy
- Relatywizują czas stworzenia, negując historyczność Księgi Rodzaju
Kardynał Billot w De Deo Creante przestrzegał: „Kto zaprzecza, że świat miał początek w czasie, popada w sprzeczność z nauką wiary jasno zawartą w Piśmie Świętym”. Tymczasem pseudonaukowe dywagacje o „miliardach lat ewolucji kosmosu” służą jedynie zasłonięciu oczywistego faktu: cały wszechświat nosi nieusuwalne znamię swego Stwórcy, o czym mówi Psalm 18: „Niebiosa głoszą chwałę Boga, dzieło rąk Jego nieboskłon obwieszcza”.
Duchowa nicość scjentystycznej eschatologii
Najjaskrawszą manifestacją modernistycznej apostazji w analizowanym tekście jest całkowite przemilczenie eschatologicznego wymiaru kosmosu. W miejsce biblijnej wizji „nowego nieba i nowej ziemi” (Ap 21,1) proponuje się puste marzenia o „rozwiązaniu zagadki ciemnej materii”. Tymczasem prawdziwym przeznaczeniem stworzenia nie jest żadna „ciemna energia”, lecz przemienienie w Chrystusie Królu, o czym Pius XI nauczał: „królestwo Jego nie skazi się, lecz na wieki pozostanie” (encyklika Quas primas).
Artykuł zamyka się w ciasnych ramach scjentystycznej utopii, gdzie:
- Bóg zostaje zastąpiony przez „prawa fizyki”
- Objawienie – przez „dane obserwacyjne”
- Wieczność – przez „miliardy lat ewolucji”
To duchowe bankructwo doskonale koresponduje z ostrzeżeniem św. Pawła: „Przemienili chwałę niezniszczalnego Boga w podobiznę obrazu zniszczalnego człowieka” (Rz 1,23). Współczesna astronomia, odrzuciwszy światło wiary, błądzi w ciemnościach własnych spekulacji – dokładnie jak przepowiedział Psalmista: „Rzekł głupi w sercu swoim: Nie ma Boga” (Ps 13,1).
Za artykułem:
Wielkie pytania o małe czerwone kropki. Najważniejsze odkrycie teleskopu Jamesa Webba (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 17.12.2025








