Tradycyjna Msza św. z chórem śpiewającym gregoriański w kościele z witrażami i ołtarzem ze świecami.

Piękno kolęd a pustka modernistycznej duchowości: krytyka relatywizacji sacrum w posoborowym świecie

Podziel się tym:

Portal LifeSiteNews (25 grudnia 2025) przedstawia refleksję Jonathona Van Marena na temat roli kolęd w kulturze zachodniej, wskazując na ich nieprzemijające piękno i zdolność do przekazywania „przesłania historii, która ufundowała naszą cywilizację”. Autor sięga do przykładów począwszy od IV-wiecznego hymnu św. Hilarego z Poitiers po XVIII-wieczne arcydzieło Haendla, podkreślając uniwersalność języka muzyki sakralnej. Wspomina koncerty w Bath Abbey czy holenderskim Urk, gdzie „śpiew miał kierować ku Bogu, a nie ku ludzkiej chwale”.


Estetyzacja wiary jako substytut doktryny

Van Maren słusznie diagnozuje, że współczesny człowiek zachwyca się formą kolęd, tracąc z oczu ich treść. Nie dostrzega jednak, iż ta estetyzacja jest owocem modernistycznej redukcji wiary do „przeżycia emocjonalnego” – dokładnie tak, jak przestrzegał św. Pius X w encyklice Pascendi Dominici gregis (1907), potępiając „przekształcenie wiary w uczucie pozbawione intelektualnej podstawy”. Gdy Van Maren cytuje Anthony’ego Esolena, który porównuje hymny do „skrzydła zamku, do którego nikt nie wchodzi”, mimowolnie opisuje tragiczny stan posoborowej duchowości: zachwycamy się oprawą, tracąc klucze do skarbca dogmatów.

„Muzyka sakralna ma wskazywać ku górze, nie zaś jedynie budzić artystyczny podziw” – pisze autor, nie zauważając, że ta dewiza została zdradzona przez same struktury posoborowe, które zamieniły Mszę Świętą w „ucztę słowa” z towarzyszeniem gitar, a chorał gregoriański – zgodnie z wymaganiami soboru trydenckiego (Sesja XXII) – zastąpiły piosenkami młodzieżowymi.

Ekumeniczna pułapka „wspólnego dziedzictwa”

Opis koncertu w anglikańskiej Bath Abbey – miejscu koronacji schizmatyka Edgara w 973 r. – demaskuje kolejny modernistyczny fałsz: ideę „chrześcijańskiego dziedzictwa” oderwanego od jedynego depozytu wiary. Pius XI w encyklice Mortalium animos (1928) kategorycznie zabraniał udziału w praktykach religijnych heretyków, gdyż „prawdziwa pobożność nie może istnieć bez prawej wiary”. Tymczasem Van Maren zachwyca się śpiewem dzieci w świątyni, której sama architektura jest pomnikiem apostazji Henryka VIII.

Podobnie dwuznaczny jest zachwyt nad tradycją holenderskiego Urk. Gdy dyrygent „wskazał gestem niebo”, przypominając, że chwała należy się Bogu, był to niemy protest przeciwko współczesnemu kultowi człowieka. Lecz czy ci protestanccy rybacy śpiewali o prawdziwej Ofierze Mszy Świętej? Czy ich pieśni wyrażały dogmat o Transsubstancjacji czy wstawiennictwie Marji? To milczenie autorstwa Van Marena jest bardziej wymowne niż jego słowa.

Kolonizacja sacrum przez kulturę masową

Największym przeoczeniem tekstu jest brak analizy degeneracji muzyki liturgicznej po Vaticanum II. Podczas gdy św. Pius X w motu proprio Tra le sollecitudini (1903) nakazywał, by „muzyka kościelna zachowała święty charakter, wykluczając wszelką błahość”, dziś w „kościołach” posoborowych królują rytmy rodem z kabaretu. Van Maren pisze o „świętych miejscach wypełnionych muzyką”, ale nie zauważa, że większość współczesnych „parafii” zamieniła świątynie w sale koncertowe, gdzie „Eucharystia” jest pretekstem do popisów wokalnych.

Gdy autor cytuje Esolena, że „stare hymny czekają na odkrycie”, powinien dodać: czekają w katakumbach, gdzie prawdziwi katolicy chronią się przed profanacją Novus Ordo. Bo jak zauważył Marcel Lefebvre (choć błędny w innych kwestiach): „Tam, gdzie nie ma Mszy trydenckiej, nie ma katolicyzmu”.

Zatruta studnia „konserwatywnych mediów”

Na koniec Van Maren apeluje o wsparcie LifeSiteNews – portalu, który choć zwalcza niektóre owoce modernizmu (aborcja, gender), pozostaje w komunii z tymi, którzy są ich źródłem: antypapieżami i „biskupami” apostatyckiej sekty posoborowej. To klasyczny przykład „konserwatywnej iluzji”: walki z symptomami, gdy przyjmuje się chorobę. Pius X w Liście Apostolskim Notre charge apostolique (1910) ostrzegał przed takimi półśrodkami: „Katolicy nie mogą współpracować w dziele, które – choć pozornie dobre – zmierza do zatarcia różnic między prawdą a błędem”.

Kolędy przetrwają – ale nie dzięki estetycznym uniesieniom opisanym przez Van Marena. Przetrwają tam, gdzie przetrwała Msza Święta: w kaplicach wiernych Kościołowi niezmiennemu, którzy wiedzą, że prawdziwe „Gloria in excelsis Deo” rozbrzmiewa tylko przed prawdziwym ołtarzem, gdzie kapłan – odwrócony twarzą do Krzyża – składa Ofiarę, nie zaś „ucztę wspólnoty”.


Za artykułem:
The beauty of Christmas carols pierces the hearts of men with the message of Christ’s salvation
  (lifesitenews.com)
Data artykułu: 25.12.2025

Więcej polemik ze źródłem: lifesitenews.com
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.