Polityczny chaos jako owoc odrzucenia królewskiej władzy Chrystusa
Portal „Tygodnik Powszechny” w artykule Jarosława Flisa z 29 grudnia 2025 r. prezentuje typowo naturalistyczną diagnozę polskiej sceny politycznej po wyborach prezydenckich. Autor, koncentrując się na taktycznych rozgrywkach „Szymona Hołowni”, „Donalda Tuska” i „Jarosława Kaczyńskiego”, pomija fundamentalną przyczynę kryzysu: systemowe odrzucenie społecznego panowania Naszego Pana Jezusa Chrystusa.
„Po trzech latach, w trakcie których szliśmy na wybory w sumie pięć razy, czeka nas rok bez takich atrakcji. Jednak to, że nie będzie kampanijnego rozgorzączkowania i twardych rozstrzygnięć przy urnach, wcale nie znaczy, że polska polityka stanie się spokojniejsza i bardziej przewidywalna”
Ta obserwacja, słuszna w płaszczyźnie czysto ludzkiej, stanowi jedynie symptom głębszej duchowej choroby narodu. Jak nauczał Pius XI w encyklice Quas Primas: „nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Brak odniesienia do tej zasady czyni analizę Flisa jałową grą w „polityczne szachy” bez metafizycznego horyzontu.
Rozpad Trzeciej Drogi: bankructwo humanizmu bez Krzyża
Rozpad tzw. Trzeciej Drogi demaskuje pustkę projektu budowanego na fałszywej ekumenii światopoglądowej. Flis pisze:
„Szymon Hołownia nie dostrzegł, że jako marszałek Sejmu tracił stopniowo atut świeżości oraz wizerunek «człowieka z zewnątrz»”
Nie dostrzega jednak, że klęska tego środowiska wynika z jego wewnętrznej sprzeczności: próby łączenia „postępowych” ideałów z pozorami tradycji. Polityka pozbawiona zakorzenienia w katolickiej nauce społecznej zawsze degeneruje się w koniunkturalną grę o władzę. Jak ostrzegał św. Pius X w Lamentabili sane, moderniści redukują religię do „świadomości społecznej”, co doskonale widać w przypadku Hołowni – byłego „duchownego” posoborowej struktury, który porzucił nawet pozory służby Bożej dla politycznej kariery.
Lewica i prawica: dwie strony tej samej modernistycznej monety
Opisując sytuację na lewicy, autor zauważa:
„Wynik prezydenckiej elekcji i sytuacja lewicy były gorsze niż w przypadku Trzeciej Drogi, lecz pomimo tego ostatnie pół roku upłynęło jej znacznie spokojniej”
To „spokój” trupa – środowiska całkowicie odciętego od łaski, promującego cywilizację śmierci. Rzekoma „prawica” reprezentowana przez PiS i Konfederację nie stanowi jednak alternatywy, gdyż – jak słusznie zauważa Flis – „Braun jest tylko słabym odbiciem Nawrockiego”. Żadna z tych formacji nie głosi pełni katolickiej nauki, ograniczając się do wybiórczego instrumentalizowania wiary dla doraźnych celów politycznych.
Pułapka świeckiego mesjanizmu
Najgroźniejszym błędem analizy jest milczące przyjęcie założenia, że rozwiązaniem politycznego impasu może być jakieś „nowe” świeckie ugrupowanie:
„Czy ci dwaj wyjadacze będą w stanie zapanować nad swoimi przyzwyczajeniami […]? A może zjawi się ktoś, kto ich do tego zmusi – choćby tylko do zmiany strategii, lecz może wręcz do odejścia na emeryturę?”
To typowo modernistyczne złudzenie, że „postęp” polega na cyklicznej wymianie elit. Tymczasem prawdziwy problem został trafnie zdiagnozowany przez Piusa IX w Syllabusie błędów: „Kościół powinien być oddzielony od Państwa, a Państwo od Kościoła” (błąd nr 55). Dopóki Polska nie uzna formalnie Chrystusa Króla za swego Pana, dopóty będzie dryfować od kryzysu do kryzysu.
Duchowa pustka „Tygodnika Powszechnego”
Artykuł Flisa stanowi modelowy przykład degeneracji katolickiego dziennikarstwa w posoborowej rzeczywistości. Portal deklarujący się jako „niezależne polskie pismo społeczno-kulturalne”, w istocie promuje:
- Relatywizm doktrynalny (brak oceny programów partyjnych przez pryzmat katolickiej moralności)
- Czysto utylitarne traktowanie wiary (brak odniesień do stanu łaski, wiecznego przeznaczenia)
- Fałszywy ekumenizm (milczenie o obowiązku nawracania innowierców)
Jak stwierdza św. Pius X w Pascendi Dominici gregis, moderniści „wykładają dogmaty nie jako niezmienne prawdy, lecz jako zmienne interpretacje świadomości religijnej”. To doskonale tłumaczy, dlaczego w całym tekście nie znajdziemy ani jednego odniesienia do Magisterium czy prawa naturalnego.
Jedyna droga wyjścia: powrót do niezmiennej Tradycji
W odróżnieniu od pustych politycznych gier opisanych przez Flisa, Kościół katolicki od wieków głosi rozwiązanie: publiczne uznanie królewskiej władzy Chrystusa. Jak nauczał Pius XI:
„Gdy taka jest powszechna nauka ksiąg świętych, trzeba było, aby Kościół […] uczcił Sprawcę i Założyciela swojego […] jako Króla i Pana i Króla królów” (Quas Primas)
Dopóki Polska nie dokona aktu intronizacji Chrystusa na Króla, dopóty będziemy skazani na błędne koło „politycznych wojen” i „rozdartych obozów”. Prawdziwa alternatywa nie leży w wyborze między Tuskiem a Kaczyńskim, lecz w radykalnym nawróceniu narodu – czego ani „Tygodnik Powszechny”, ani opisywani przez Flisa politycy nie mają odwagi głosić.
Za artykułem:
2026 będzie rokiem przed walną bitwą. Dokąd w tym czasie popłynie Polska? (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 29.12.2025







