„Autobiograficzne” malarstwo jako manifest egocentryzmu
Portal Tygodnik Powszechny (29 grudnia 2025) przedstawia twórczość Marty Nadolle jako „wizualny dziennik” oparty na „brutalnej szczerości” w opisie własnych przeżyć. Artystka, absolwentka ASP w Gdańsku i Warszawie, koncentruje się na autobiograficznych wątkach, ukazując „kompleksy”, „strach” i „rozczarowania” związane z życiem w „przyciasnych mieszkaniach w starych blokach”. Jak zauważa krytyk Katarzyna Kasia, prace Nadolle mają „wyprowadzać ze sfery zawstydzenia” osobiste doświadczenia, w tym relacje damsko-męskie przedstawione wprost: „A wydawał się taki spoko” – komentuje bohaterka obrazu po nocnym spotkaniu.
„Cała trudność polega na tym, żeby zaprosić je do widzialności, wyprowadzając z przestrzeni zawstydzenia” – podkreślała Katarzyna Kasia w tekście poświęconym artystce.
Ta „terapeutyczna” funkcja sztuki stanowi jawne odrzucenie katolickiej zasady discretio spirituum (rozeznania duchów), która nakazuje poddawać uczucia i emocje osądowi rozumu oświeconego wiarą. Jak uczył św. Ignacy Loyola w Ćwiczeniach duchownych: „Nie każdemu duchowi wierzcie, ale badajcie duchy, czy są z Boga” (1 J 4,1). Tymczasem Nadolle gloryfikuje subiektywne doznania jako „uniwersalne”, co stanowi klasyczny przejaw indywidualistycznej mentalności współczesnego świata.
Inspiracje heretyckie i synkretyzm kulturowy
Artykuł ujawnia niepokojące źródła inspiracji artystki: Fridę Kahlo – komunistkę zaangażowaną w meksykański ruch antyklerykalny, oraz Henriego Rousseau – zafascynowanego spirytyzmem. Szczególnie niebezpieczny jest jednak wątek ghańskich warsztatów prowadzonych z Elizą Proszczuk podczas Accra Cultural Week 2025. Jak czytamy:
„Każde dziecko […] na kawałku tkaniny wyklejało ścianę dowolnego budynku architektury tradycyjnej z Polski i Ghany. Potem budynki zawisły obok siebie, tworząc różnorodne miasto”.
To jawne poparcie dla synkretyzmu religijnego potępionego przez św. Piusa X w encyklice Pascendi Dominici gregis (1907): „Moderniści […] dążą do stopienia wszystkich religii w katolicyzmie, tworząc nową syntezę sprzeczną z niezmienną prawdą objawioną” (Lamentabili sane exitu, pkt 22). Łączenie elementów polskiej architektury (często związanej z sacrum) z obcymi kulturami stanowi akt kulturowego wandalizmu.
„Sztuka naiwna” jako pretekst do relatywizacji piękna
Krytycy chwalą „nieco naiwną” stylistykę obrazów Nadolle, porównując ją do twórczości Nikifora Krynickiego. Ta pozorna niewinność maskuje jednak rewolucyjny program:
„Marta Nadolle należy do grona »mieszkanek Wspólnego Pokoju« […] organizujących opór wobec wyrafinowanych form opresji” – pisze Joanna Mueller.
W myśl katolickiej estetyki wyrażonej przez Piusa XII w przemówieniu do artystów (1952), sztuka prawdziwie piękna musi prowadzić do Boga, podczas gdy prace Nadolle – pełne ironicznych komentarzy („Jedziemy do kościoła, a ty odkurz chatę”) – ukazują świat pozbawiony transcendencji. Jak trafnie zauważył Jacques Maritain w Sztuce i mądrości: „Gdy sztuka odrywa się od rozumu, staje się narzędziem destrukcji” – co potwierdzają wulgarne sceny w rodzaju „Z takimi brudnymi nogami na masaż?”.
Instytucjonalne wsparcie dla antychrześcijańskiej rewolucji
Nieprzypadkowo prace Nadolle wystawiane są w Galerii Leto i BWA Kielce – instytucjach finansowanych z publicznych środków. Jak uczy Syllabus błędów Piusa IX (1864), państwo nie ma prawa promować dzieł podważających porządek moralny (pkt 47-55). Tymczasem artykuł chwali zaangażowanie Instytutu Adama Mickiewicza („polska kultura na świecie”) w promocję tej pseudosztuki.
Wystawa „Bujność. Sztuka kobiet w XXI w.” w Kiszyniowie odsłania prawdziwy cel tych działań: rewolucyjną przemianę społecznych ról, gdzie „już samo bycie kobietą to emancypacja” (Mueller). To echo feministycznej herezji potępionej przez św. Piusa X w Lamentabili: „Moderniści negują nierozerwalność małżeństwa i podważają władzę ojcowską” (pkt 65-67).
Podsumowanie: Sztuka jako narzędzie dezintegracji
Twórczość Marty Nadolle wpisuje się w proces systematycznej destrukcji katolickiego porządku kulturowego. Od autobiograficznego narcyzmu, przez synkretyzm religijny, po promocję feministycznej rewolty – każdy element tej „sztuki” służy celom obcym chrześcijaństwu. Jak ostrzegał Pius XI w Quas primas (1925): „Gdy usunięto Jezusa Chrystusa ze stosunków społecznych, z życia prywatnego i publicznego, wtedy zapanował ów wylew zła”. Wystarczy spojrzeć na płótna Nadolle pełne samotnych kobiet w brudnych mieszkaniach – oto ostateczny owac odrzucenia Królestwa Chrystusowego.
Za artykułem:
Obszary, do których wolimy się nie zbliżać. O twórczości Marty Nadolle (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 29.12.2025







