Amerykańska polityka siły w świetle katolickiej nauki o społeczeństwie
Portal Tygodnik Powszechny (29 grudnia 2025) przedstawia analizę polityki Donalda Trumpa jako opartą na transakcyjnym traktowaniu stosunków międzynarodowych, gdzie „siła i pieniądz” stanowią główne narzędzia realizacji interesów amerykańskiego biznesu. Autor wskazuje na instrumentalne traktowanie Ukrainy, Europy i Wenezueli, przy jednoczesnym braku konsekwentnego stanowiska wobec Chin czy Rosji. Artykuł pomija jednak fundamentalne kategorie moralne, redukując politykę do gry sił i korzyści materialnych – co stanowi dokładne odzwierciedlenie zeświecczonej wizji świata oderwanego od panowania Chrystusa Króla.
Polityka siły jako przejaw apostazji od społecznego panowania Chrystusa
Opisywana przez Rosiaka koncepcja „America First” stanowi klasyczny przykład bałwochwalczego kultu mamony i władzy, potępionego przez niezmienne nauczanie Kościoła. Już Pius XI w encyklice Quas primas (1925) nauczał: „Nieszczęścia dlatego nawiedziły świat cały, gdyż bardzo wielu usunęło Jezusa Chrystusa i Jego najświętsze prawo ze swych obyczajów, z życia prywatnego, rodzinnego i publicznego”. Redukcja relacji międzynarodowych do transakcji biznesowych stanowi jawne odrzucenie zasady wyrażonej w Psalmie: „Do Pana należy ziemia i to, co ją napełnia, świat i jego mieszkańcy” (Ps 24,1 Wlg).
Fałszywy pokój oparty na przemocy gospodarczej
Chwalony w artykule „kruchy rozejm” w Strefie Gazy jedynie potwierdza zasadę si vis pacem, para bellum (jeśli chcesz pokoju, szykuj wojnę), podczas gdy Ewangelia głosi: „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi” (Mt 5,9 Wlg). Prawdziwy pokój – jak przypominał św. Augustyn – to „tranquillitas ordinis” (spokój porządku), czyli harmonijne podporządkowanie wszystkich sfer życia prawu Bożemu. Tymczasem proponowany przez Trumpa model opiera się na przemocy strukturalnej wobec słabszych narodów, czego dobitnym przykładem ma być planowane „agresywne wykorzystanie zasobów Wenezueli”.
Relatywizm moralny w służbie interesów gospodarczych
Autor bezkrytycznie powiela modernistyczną narrację, przedstawiając działania rządu USA jako wolne od jakichkolwiek stałych zasad etycznych:
„Cel zawsze jest ten sam: realizacja interesu – głównie biznesowo-finansowego – jego i jego otoczenia, utożsamianego z interesem USA”.
Taka filozofia stanowi zaprzeczenie katolickiej nauki o bonum commune (dobru wspólnym), wyrażonej w dokumentach Leona XIII i Piusa XII, którzy nauczali, że władza ma służyć budowie cywilizacji miłości opartej na Ewangelii. Brak jakiegokolwiek odniesienia do prawa naturalnego czy moralnych ograniczeń w działaniach międzynarodowych demaskuje czysto utylitarystyczne podstawy omawianej polityki.
Milczenie o religijnych fundamentach ładu międzynarodowego
Najcięższym zarzutem wobec analizy Rosiaka jest całkowite pominięcie religijnego wymiaru polityki. Jak zauważył Pius XI: „Pokój Chrystusowy może zajaśnieć tylko w Królestwie Chrystusowym”. Artykuł przemilcza fakt, że żadne porozumienia międzynarodowe nie przetrwają bez uznania Boga za źródło prawdy i sprawiedliwości. Tymczasem współczesna dyplomacja – zarówno amerykańska, jak i europejska – opiera się na herezji wolności religijnej potępionej w Syllabusie błędów Piusa IX (1864), który odrzucał tezę, że „każdy człowiek jest wolny w przyjęciu i wyznawaniu tej religii, którą uznaje za prawdziwą podług światła rozumu” (punkt 15).
Europa jako ofiara własnego laicyzmu
Krytykowane w artykule „osłabienie obecności USA w Europie” stanowi logiczną konsekwencję dekadenckiego procesu, w którym Stary Kontynent odrzucił swoje chrześcijańskie korzenie. Jak nauczał Pius XII: „Narody, które odwróciły się od Boga, skazują się na powolny rozkład i upadek”. Europa płaci dziś cenę za usunięcie Chrystusa z życia publicznego, czego przejawem jest m.in. akceptacja aborcji, genderowej rewolucji i islamskiej kolonizacji. Amerykańska obojętność wobec losów Europy stanowi sprawiedliwą karę za apostazję kontynentu, który niegdyś był przodownikiem cywilizacji chrześcijańskiej.
Geopolityka bez Boga jako droga do samozagłady
Przedstawiona w artykule wizja stosunków międzynarodowych jako gry sił pozbawionej transcendentnego punktu odniesienia prowadzi donikąd. Św. Tomasz z Akwinu przypominał: „Lex iniusta non est lex” (ustawa niesprawiedliwa nie jest prawem). Podobnie żaden ład geopolityczny nie przetrwa, jeśli nie będzie oparty na fundamencie prawa naturalnego i społecznego panowania Chrystusa Króla. Opisywana polityka Trumpa – podobnie jak działania jego poprzedników i przeciwników – stanowi jedynie przejaw szerszego kryzysu zachodniej cywilizacji, która odrzuciła uniwersalne zasady moralne na rzecz relatywizmu i utylitaryzmu.
Jedynym rozwiązaniem obecnych kryzysów jest powrót do zasady wyrażonej w encyklice Quas primas: „Kiedy ludzie prywatnie i publicznie uznali nad sobą władzę królewską Chrystusa, wówczas spłynęły na całe społeczeństwo niesłychane dobrodziejstwa, jak należyta wolność, porządek i uspokojenie, zgoda i pokój”. Dopóki narody nie podporządkują swojej polityki prawu Bożemu, żadne porozumienia pokojowe czy sojusze gospodarcze nie zapewnią trwałego ładu międzynarodowego.
Za artykułem:
Rok Donalda Trumpa: siła, pieniądz i gry pozorów (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 29.12.2025







