Portal Gość.pl relacjonuje kolejny etap wojny domowej w Jemenie, gdzie „wspierana przez Arabię Saudyjską jemeńska Rada Prezydencka” żąda wycofania emirackich sił antyterrorystycznych, podczas gdy separatyści z Południowej Rady Przejściowej (STC) – sojusznicy ZEA – odmawiają opuszczenia zajętych terytoriów. Konflikt między dwoma głównymi sunnickimi mocarstwami regionu zdaniem agencji Reuters „zagraża powolnym negocjacjom pokojowym ze wspieranymi przez Teheran szyickimi rebeliantami Huti” i „podnosi ryzyko otwartego konfliktu między Rijadem i Abu Zabi”. W całym tekście brak jakiejkolwiek wzmianki o moralnej ocenie tej krwawej wojny proxy czy choćby aluzji do prawa naturalnego, podczas gdy jedyną proponowaną „wartością” jest czysto utylitarystyczne rozważenie „reperkusji dotyczących bezpieczeństwa i skuteczności operacji antyterrorystycznych”.
Naturalistyczne urojenia o „pokoju bez Chrystusa Króla”
„Ponad połowa z około 30 mln mieszkańców potrzebuje pomocy humanitarnej. Miliony dzieci cierpią z powodu niedożywienia” – konstatuje autor, nie zadając sobie jednak elementarnego pytania o causae causantes tej apokalipsy. Tymczasem Pius XI w encyklice Quas primas stwierdzał nieodwołalnie: „Wszystko więc jedno, czy jednostki, czy rodziny, czy państwa, gdyż ludzie w społeczeństwa zjednoczeni nie mniej podlegają władzy Chrystusa jak jednostki”. Konsekwentne odrzucenie tej zasady przez wszystkie strony konfliktu – zarówno szyickich rebeliantów wspieranych przez islamski reżim Iranu, jak i sunnickie monarchie finansujące dżihadystów – stanowi rzeczywistą przyczynę trwającej od 2014 r. rzezi.
Przedstawiona narracja utrwala typowo modernistyczne złudzenie, jakoby pokój mógł być dziełem czysto ludzkich układów geopolitycznych, podczas gdy Sobór Watykański II w konstytucji dogmatycznej Lumen gentium głosił herezję, iż „Kościół nie może być związany z żadną szczególną formą kultury ani z żadnym systemem politycznym, społecznym lub ekonomicznym”. Tymczasem prawowity papież Pius XI wykazywał wprost przeciwnie: „Nie było bowiem i nie będzie nikogo, kto przez wszystkich byłby tak umiłowany, jak Chrystus Jezus. Lecz, jeżeli głębiej wnikniemy w rzecz samą, przekonamy się, że imię i władza króla we właściwym tego słowa znaczeniu należy się Chrystusowi” (Quas primas).
Amoralność „realpolitik” jako owoc apostazji narodów
Komunikat resortu obrony ZEA stanowi klasyczny przykład machiavellianum venenum współczesnej dyplomacji, gdzie jedynym kryterium działania pozostaje zimna kalkulacja interesów („niedawne wydarzenia i ich potencjalne reperkusje dotyczące bezpieczeństwa”). Zupełny brak odniesienia do:
- moralnej oceny okupacji cudzych terytoriów (STC)
- legalności saudyjskich bombardowań
- zasady pomocniczości w stosunkach międzynarodowych
demaskuje bankructwo antropologiczne świata odrzucającego społeczne panowanie Chrystusa. Jak trafnie zauważył św. Robert Bellarmin w De Laicis: „Władza świecka pochodzi od Boga i jest Mu podporządkowana, dlatego obowiązana jest uznać religię prawdziwą”.
Tymczasem cały artykuł utrzymany jest w duchu laïcisme intégral, gdzie:
wojna domowa w Jemenie doprowadziła do głębokiego kryzysu humanitarnego i zrujnowała gospodarkę kraju
przedstawiana jest jako swoiste force majeure, bez związku przyczynowego z apostazją narodów i odrzuceniem prawa Bożego. To typowa manifestacja błędnej tezy z Syllabusu Piusa IX (1864), potępiającej twierdzenie, że „Kościół powinien być oddzielony od Państwa, a Państwo od Kościoła” (pkt 55).
Kult człowieka zamiast kultu Boga
Najjaskrawszym przejawem modernistycznej zgnilizny w prezentowanym materiale jest zupełne pominięcie kwestii wolności religijnej dla nielicznych jemeńskich katolików oraz milczenie wobec systematycznego tępienia chrześcijan przez wszystkie strony konfliktu. Zamiast tego czytamy o „bogatej w ropę naftową muhafazie Hadramaut” i rywalizacji o wpływy między ZEA a Arabią Saudyjską.
Ten redukcjonizm antropologiczny do poziomu homo oeconomicus stanowi dokładne wypełnienie proroctwa Piusa XI z Quas primas: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw i gdy już nie od Boga, lecz od ludzi wywodzono początek władzy, stało się iż zburzone zostały fundamenty pod tąż władzą”.
Wojna w Jemenie nie jest zatem „konfliktem między szyitami a sunnitami” czy „rywalizacją mocarstw regionalnych”, lecz konkretnym owocem społeczeństw, które – jak pisze Pius XI – „wyrzekły się i nie chciały uznać panowania Zbawiciela”. Dopóki narody Bliskiego Wschodu nie uznają publicznie władzy Chrystusa Króla, dopóty będą tonąć we krwi, jak słusznie przestrzegał papież w 1925 r.: „Państwo, jako będące źródłem wszystkich praw, jest wyposażone w pewne prawo, nie ograniczone żadnymi granicami” (Syllabus, pkt 39).
Bezsilność neo-kościoła wobec wojennych horrorów
Całkowity brak reakcji ze strony struktur posoborowych na trwający od dekady jemeński holokaust stanowi wymowne potwierdzenie tezy o ich defekcie ontologicznym. Gdy prawdziwy Kościół katolicki poprzez swoich misjonarzy nieśli cywilizację miłości nawet do najdalszych ludów pogańskich, współczesna sekta watykańska ogranicza się do „pomocy humanitarnej” i pustych wezwań do „pokoju”.
Tymczasem – jak uczył św. Augustyn w De civitate Dei – „Pokój rzeczy niesprawiedliwych nie jest prawdziwym pokojem, lecz tylko zmową zbrodni” (pax impiorum non est pax vera, sed consensio scelerum). Dopóki zarówno szyiccy rebelianci Huti, jak i sunniccy monarchowie nie uznają władzy Chrystusa nad narodami, wszelkie ich „porozumienia pokojowe” pozostaną jedynie zawieszeniem broni między kolejnymi aktami ludobójstwa.
[Tutaj treść artykułu jest już zawarta w powyższej analizie]
Za artykułem:
ZEA: Emirackie siły antyterrorystyczne zostaną wycofane z Jemenu (gosc.pl)
Data artykułu: 30.12.2025








