Otwartość czy apostazja? „Tygodnik Powszechny” jako laboratorium modernistycznej rewolucji
Portal Tygodnik Powszechny (26 sierpnia 2025) publikuje tekst „pana” Adama Bonieckiego, byłego „redaktora naczelnego”, wychwalający emeryturę Piotra Mucharskiego. Chwalona jest „otwartość na świat”, „pisanie o Kościele w sposób nieklerykalny” oraz rzekome „strzeżenie przed łatwą demagogią”. „Tygodnik” pod jego kierownictwem był pismem otwartym na świat – pisze autor, podkreślając, że „katolickie oznacza punkt widzenia, z którego się obserwuje rzeczywistość”, zaś „dziennikarzowi nie wolno pomijać milczeniem faktów dla katolików bolesnych czy żenujących”. Artykuł utrzymuje ton fałszywej powagi, maskując rewolucyjną zmianę paradygmatu.
Redukcja Kościoła do naturalistycznej obserwatorium
Tekst Bonieckiego zdradza fundamentalne zerwanie z katolicką koncepcją Kościoła jako Societas Perfecta (społeczności doskonałej). Gdy autor twierdzi, że „Kościół właśnie teraz przechodzi czas oczyszczenia”, przyjmuje modernistyczne założenie o ciągłej ewolucji i demontażu struktur. Tymczasem Sobór Watykański I naucza niezmiennie: „Duch Święty nie był obiecany następcom Piotra po to, aby dzięki Jego objawieniu podawali nową naukę, lecz aby dzięki Jego pomocy święcie zachowywali i wiernie wyjaśniali objawienie przekazane przez apostołów” (Konst. Pastor Aeternus).
Milczenie o nadprzyrodzonym celu Kościoła – zbawieniu dusz – jest tu najbardziej wymownym wyznaniem wiary autorów. Gdzie jest mowa o extra Ecclesiam nulla salus (poza Kościołem nie ma zbawienia), gdzie o obowiązku głoszenia Ewangelii wszystkim narodom? Pius XI w Quas Primas przypominał: „Królewskiej godności naszego Pana należy się nie tylko to, by była czczona przez poszczególnych obywateli, ale także by przez prawodawców i władców państw była uznawana i publicznie głoszona”. „Pan” Boniecki zamienia tymczasem katolicyzm na zwykłą perspektywę obserwacyjną.
Demontaż pojęcia „katolickości”
Gdy autor pisze, że „katolickie nie znaczy »nabożne« ani »budujące«”, dokonuje heretyckiego przewrotu pojęć. Św. Robert Bellarmin w De Controversiis wyjaśniał: „Prawdziwy Kościół musi być nazywany katolickim nie tylko w sensie powszechności, ale także dlatego, że zachowuje w całości naukę Chrystusa”. Tymczasem „Tygodnik” konsekwentnie relatywizuje doktrynę:
„Gazeta może wychodzić poza schematy pobożnego myślenia, byle jednocześnie nie udawała w tym nabożnej. Może się mylić, a jednak otwierać umysły”
To jawne przyzwolenie na błąd w imię fałszywie pojętego otwarcia. Porównajmy z ortodoksją Piusa IX: „Ponieważ wiara jest jedna, musi pozostawać niezmienna. Stąd każdy, kto wierzy, powinien zachowywać tę zasadę: nic ponad to, co zostało przyjęte przez świętych, nic mniej” (Encyklika Qui Pluribus). Redukcja katolicyzmu do „punktu widzenia” równoznaczna jest z przyjęciem protestanckiej zasady subiektywnej interpretacji rzeczywistości.
Kryzys autorytetu w sekcie posoborowej
Opisywany artykuł ujawnia patologię struktury pozbawionej prawowitej hierarchii. Gdy „pan” Boniecki pisze o „grzechach Kościoła (czy ludzi Kościoła)”, zakłada heretycką tezę o „grzesznym Kościele”, którą potępiała już bulla Unam Sanctam Bonifacego VIII. W sytuacji, gdy nie istnieje legalna władza kościelna (od śmierci Piusa XII w 1958), każda krytyka „duchowieństwa” staje się samosądem.
Warto przypomnieć kanon 2220 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917: „Wierni powinni unikać czasopism, gazet i książek, które wrogo lub zuchwale występują przeciwko religii lub porządkowi kościelnemu”. Tymczasem „Tygodnik” konsekwentnie wspierał destrukcję doktryny:
- Promował heretycką „kanonizację” Faustyny Kowalskiej – pseudo-mistyczki, której pisma trafiły na Indeks Ksiąg Zakazanych
- Propagował kult „świętego” Jana Henryka Newmana – prekursora modernizmu i relatywizacji dogmatów
- Legitymizował apostazję „abp” Lefebvre’a, który mimo wątpliwych święceń (od masona Lienarta) uznawał uzurpatorów watykańskich
Język jako narzędzie rewolucji
Ton artykułu zdradza typowo modernistyczną hipokryzję. Określenia „zachowanie równowagi” i „pisanie szczere” maskują apostazję. Gdy Boniecki twierdzi, że „»Tygodnik« Mucharskiego o Kościele i świecie pisze w sposób bynajmniej nie klerykalny”, faktycznie przyznaje się do laicyzacji tematyki religijnej.
Porównajmy z nauczaniem Piusa X: „Moderniści usiłują zniszczyć wszystko, co katolickie. Pod pozorem miłości Kościoła i troski o jego rozwój, atakują wszystko, co jest w nim boskie” (Encyklika Pascendi). Naturalistyczny język o „oczyszczeniu Kościoła” poprzez ujawnianie skandali zastąpił tu nadprzyrodzoną wizję Świętego Kościoła grzeszników – tajemnicy przekraczającej ludzkie rozumienie.
Teologiczne bankructwo projektu
Artykuł kończy się zdaniem: „»Tygodnik Powszechny« albo zachowa swoją tożsamość, albo go nie będzie”. To nieświadome proroctwo. Jak może zachować „tożsamość” pismo, które odrzuciło zasadę Roma locuta, causa finita (Rzym przemówił, sprawa skończona)?
Św. Augustyn w Contra Epistolam Manichaei stwierdza nieubłaganie: „Nie wierzyłbym Ewangelii, gdyby nie zmuszał mnie do tego autorytet Kościoła katolickiego”. „Tygodnik” odrzucił ten autorytet, zastępując go „wymianą myśli” i „poszukiwaniami”. Dlatego jego los jest przesądzony – jako laboratorium modernistycznej rewolucji spełnił już swój destrukcyjny cel.
Za artykułem:
Piotr Mucharski idzie na emeryturę. Przez lata z podziwem patrzyłem na jego pracę (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 26.08.2025