Portal Gosc.pl (18 czerwca 2025) publikuje refleksję Magdaleny Dobrzyniak na temat duchowego nienasycenia i braku owoców w życiu niektórych wiernych. Autorka krytykuje postawę ciągłego poszukiwania nowych duchowych doznań, zaniedbując pielęgnowanie już otrzymanych łask i dzielenie się nimi z innymi.
Artykuł ten, choć porusza ważny problem, wymaga krytycznego spojrzenia z perspektywy integralnej wiary katolickiej. Autorka, używając słów św. Pawła, „Wzbogaceni we wszystko, będziecie pełni wszelkiej prostoty… (2Kor 9, 11)”, zdaje się sugerować, że problemem jest nadmiar duchowych bodźców. Z perspektywy katolickiej, problem leży gdzie indziej – w braku prawdziwej pobożności i skupieniu się na zewnętrznych praktykach, zamiast na wewnętrznej przemianie.
Prawdziwa pobożność, jak uczył św. Tomasz z Akwinu, polega na oddawaniu czci Bogu z miłości i wdzięczności, a nie na poszukiwaniu ulotnych emocji. Katechizm Rzymski nakazuje wiernym dążenie do świętości poprzez modlitwę, sakramenty i dobre uczynki, a nie poprzez nieustanne poszukiwanie nowinek teologicznych.
Autorka pisze:
„Niektórzy, głodni duchowo, wciąż niezaspokojeni, żyją od rekolekcji do rekolekcji, zaczytani w kolejnych książkach, konferencjach, rozważaniach, łapiąc w locie złotą myśl, refleksję do podzielenia się w mediach społecznościowych, wciąż w pogoni za nowymi duchowymi doznaniami i „ubogaceniem” (przepraszam, nie lubię tego słowa).”
Z perspektywy integralnej wiary katolickiej, problemem nie jest samo uczestnictwo w rekolekcjach czy czytanie książek religijnych. Problem pojawia się, gdy te praktyki stają się celem samym w sobie, a nie środkiem do głębszego zjednoczenia z Bogiem. Św. Ignacy Loyola w swoich Ćwiczeniach Duchownych podkreślał, że celem rekolekcji jest rozeznanie woli Bożej i podjęcie konkretnych decyzji, prowadzących do świętości.
Autorka słusznie zauważa, że:
„Jeśli jest odpowiednio pielęgnowane, nawożone, podlewane, jest szansa, że przyniesie owoce. Ale zwykle, zajęci wciąż spożywaniem, ludzie ci nie mają czasu, by zwrócić uwagę na jedno ziarenko, wymagające pielęgnacji i czasu na dojrzewanie. A tym bardziej, by się podzielić jego owocem i od przyjmowania przejść do dawania.”
Jednakże, z perspektywy katolickiej, pielęgnowanie „ziarenka” nie polega na poszukiwaniu kolejnych duchowych doznań, lecz na wiernym wypełnianiu obowiązków stanu, na modlitwie, pokucie i uczynkach miłosierdzia. Św. Jan Maria Vianney uczył, że najmniejszy uczynek miłości, wykonany z czystym sercem, ma większą wartość w oczach Bożych niż najbardziej wzniosłe rozważania.
Autorka kończy swój artykuł stwierdzeniem: „Smutny to widok takich przekarmionych, rozleniwionych, rozpierających się na życiowych kanapach i bardzo samotnych kocurów.”
Z perspektywy integralnej wiary katolickiej, prawdziwym problemem nie jest „przekarmienie”, lecz brak pokory i miłości. Człowiek, który kocha Boga i bliźniego, nie będzie rozleniwiony i samotny. Będzie natomiast gorliwie służył Bogu i bliźnim, naśladując przykład Chrystusa, który „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mt 20, 28).
Podsumowując, artykuł Magdaleny Dobrzyniak, choć porusza ważny problem duchowego nienasycenia, nie diagnozuje go w sposób zgodny z integralną wiarą katolicką. Prawdziwym problemem nie jest nadmiar duchowych bodźców, lecz brak prawdziwej pobożności, pokory i miłości. Wierni powinni dążyć do świętości poprzez wierne wypełnianie obowiązków stanu, modlitwę, pokutę i uczynki miłosierdzia, a nie poprzez nieustanne poszukiwanie nowinek teologicznych i ulotnych emocji.
Za artykułem: Nakarmieni czy przekarmieni?
Data artykułu: 17.06.2025