Eutanazja duszy w imię humanitarnego pozoru
Portal Tygodnik Powszechny (2 września 2025) relacjonuje trudności byłych więźniów w readaptacji społecznej, wskazując na brak systemowego wsparcia, stygmatyzację oraz psychologiczne konsekwencje „instytucji totalnej”. Artykuł koncentruje się na działaniach organizacji pozarządowych (Stowarzyszenie Emaus, Fundacja Pomost), postulując zwiększenie roli państwa w procesie resocjalizacji. **W całym wywodzie zabrakło jednak najistotniejszego: diagnozy duchowej gangreny, dla której więzienie jest jedynie symptomem, a nie przyczyną.**
Naturalistyczne zaślepienie: redukcja człowieka do poziomu zwierzęcia społecznego
Tekst operuje wyłącznie kategoriami świeckiej psychologii i socjologii, całkowicie przemilczając nadprzyrodzony wymiar grzechu i kary. Lex aeterna (prawo wieczne) wyraźnie wskazuje, że każde przestępstwo jest przede wszystkim obrazą Boga, jako że „przez grzech człowiek wystąpił przeciw porządkowi ustanowionemu przez Boga, naruszył porządek moralny” (Pius XII, przemówienie do prawników katolickich, 5 listopada 1950). Tymczasem Edward Szeliga, przedstawiony jako „terapeuta”, otwarcie deklaruje:
„Więzienie jest instytucją totalną, która zmusza ludzi do podejmowania różnych działań w celu przetrwania. Żeby się tam odnaleźć, człowiek musi przybrać jakiś model adaptacyjny. Najczęstszym narzędziem do tego celu jest przemoc”.
Taka analiza, odwołująca się do darwinowskiej walki o byt, ignoruje naukę Kościoła o liberum arbitrium (wolnej woli), która czyni człowieka odpowiedzialnym przed Stwórcą nawet w ekstremalnych warunkach. Kanon 2203 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 roku stanowił: „Kara ma na celu naprawę przestępcy, zadośćuczynienie za naruszenie porządku i odstraszenie innych od zbrodni”. Tymczasem współczesne „resocjalizacyjne” eksperymenty, pozbawione sakramentalnego wsparcia, są równoznaczne z leczeniem gangreny okładami z błota.
Milczenie o łasce: zbrodnia przeciw duchowi
Najcięższym oskarżeniem wobec tekstu jest całkowite pominięcie środków nadprzyrodzonych. Ani słowa o:
– Spowiedzi św. jako koniecznym warunku nawrócenia (Trent, sesja XIV, kan. 4)
– Eucharystii jako pokarmie na drodze cnoty (Pius X, Sacra Tridentina Synodus)
– Roli modlitwy i pokuty w zadośćuczynieniu
– Ostatecznym celu człowieka – zbawieniu wiecznym
W zamian proponuje się „naukę zdrowych emocji” i „hobby” jako substytut łaski uświęcającej. To klasyczny przejaw modernistycznej herezji, potępionej w Pascendi Dominici Gregis Piusa X, gdzie czytamy: „Moderniści (…) redukują wszystko do czystego naturalizmu”. Gdy Tomasz wyznaje:
„Na początku miałem duży problem z wyrażaniem siebie, z kontrolowaniem emocji i mówieniem o nich. O tym, jak się czuję i co czuję”
– należałoby zapytać: gdzie w tym wszystkim miejsce na compunctio cordis (skruchę serca) i żal za grzechy? Katechizm Rzymski jasno poucza: „Grzesznik powinien najpierw ubolewać nad obrazą Boga, a dopiero później nad konsekwencjami grzechu” (Część II, Rozdz. V).
Demoniczna zamiana pojęć: prawa człowieka vs. Prawo Boże
Artykuł wielokrotnie powtarza mantrę o „stygmatyzacji” i „prawach człowieka”, zupełnie ignorując obowiązek zadośćuczynienia społeczeństwu i Bogu. Kościół zawsze nauczał, że kara ma charakter sprawiedliwości wymiennej (S. Th. II-II, q. 108), tymczasem współczesne teorie resocjalizacyjne traktują przestępcę jako ofiarę „systemu”.
Gdy Szeliga apeluje:
„Bardzo łatwo jest zagubić się po wyjściu z zakładu, dlatego potrzebne jest odpowiednie wsparcie systemowe ze strony państwa”
– należy przypomnieć słowa Leona XIII: „Żadna ludzka władza nie może zastąpić władzy Chrystusa, która jest podstawą wszelkiego autorytetu” (Tametsi futura prospicientibus, 1900). Państwo, które odrzuca Regnum Christi (Królestwo Chrystusa), skazuje się na niewydolność moralną i społeczną.
Gnostyckie korzenie pseudoresocjalizacji
Proponowany model „readaptacji” nosi znamiona pelagiańskiej herezji, głoszącej możliwość zbawienia przez czysto ludzkie wysiłki. Tymczasem Sobór Trydencki definitywnie potępił twierdzenie, jakoby „człowiek mógł bez pomocy łaski Bożej uwierzyć, spodobać się Bogu lub czynić pokutę” (Sesja VI, Kan. 3).
Działania opisane w artykule – „pełnienie ról szefów kuchni”, „ogrodników” czy „zarządzanie sobą” – przypominają raczej program sekty scjentologicznej niż katolicką troskę o dusze. Gdzie jest miejsce na rachunek sumienia, modlitwę różańcową czy adorację Najświętszego Sakramentu?
Historyczne przeciwieństwo: Kościół jako przystań dla więźniów
Przedsoborowy Kościół doskonale rozumiał, że prawdziwa resocjalizacja wymaga łaski. Św. Marja Magdalena de Pazzi odwiedzała więzienia w Neapolu, niosąc sakrament pokuty. Św. Wincenty á Paulo założył Bractwo Niewolników Galer, które nie tylko dostarczało żywność, ale przede wszystkim zapewniało kapłanów do sprawowania Mszy św.
Tymczasem w tekście jedynym „autorytetem” jest Edward Szeliga – świecki terapeuta bez żadnego odniesienia do Transcendensu. To dowód na całkowite przejęcie duszpasterstwa więziennego przez sekularystów, co Pius XI nazwał „apostazją społeczeństwa od Chrystusa Króla” (Quas Primas).
Nihil novi sub sole: modernistyczna kontynuacja błędów
Problemy opisane w artykule są bezpośrednim owocem rewolucji posoborowej:
1. Usunięcia kapelanów więziennych wiernych Tradycji
2. Zastąpienia Mszy św. „dialogami” i „terapią grupową”
3. Odrzucenia nauki o grzechu wołającym o pomstę do nieba
Jak ostrzegał Pius IX w Quanta cura: „Gdy zabraknie religii, znikają podstawy sprawiedliwości”. Współczesna „resocjalizacja” – pozbawiona Krzyża – jest jedynie teatrem cieni, gdzie skazańców przygotowuje się nie na Sąd Ostateczny, lecz na kolejne wejście w cykl przestępstwa i kary.
Za artykułem:
Wrócić na wolność. Jak się żyje po wyjściu z więzienia (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 02.09.2025