Portal Tygodnik Powszechny (2 września 2025) publikuje komentarz „o.” Wacława Oszajcy SJ do fragmentu Ewangelii Łukasza (14,25-33), w którym rzekomo Jezus nakazuje „nienawiść” wobec rodziny i siebie samego jako warunek bycia uczniem. Autor, powołując się na współczesnych biblistów i „papieża” Leona XIV (Jorge Bergoglio), przedstawia te słowa jako „piękną prowokację” mającą „wstrząsnąć zarozumiałością tych, którzy sądzą, że już zostali zbawieni”. Tekst stanowi klasyczny przykład modernistycznej deformacji Pisma Świętego, gdzie depositum fidei zostaje poddane subiektywnej interpretacji w służbie relatywizmu doktrynalnego.
Semicka retoryka czy nakaz absolutnego porzucenia?
Oszajca usiłuje bagatelizować radykalizm Chrystusowego wezwania, przedstawiając semicką hiperbolę jako „typowy sposób mówienia” mający jedynie „dodać odwagi” niezadowolonym z religijności. Tymczasem Katechizm Rzymski jasno naucza: „Pan nasz Jezus Chrystus (…) żąda, abyśmy Go kochali nade wszystko, tak dalece, że w porównaniu z tą miłością, miłość ku rodzicom, dzieciom i samym sobie, powinna być taką, jaką jest ku tym, których nienawidzimy” (cz. III, rozdz. 5). Św. Tomasz z Akwinu w Sumie Teologicznej (II-II, q. 34, a. 3) wyjaśnia, że słowa te oznaczają rzeczywiste pierwszeństwo miłości Boga przed wszelkimi więzami naturalnymi.
„Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści (…) siebie samego, nie może być moim uczniem” (Łk 14,26)
Autor pomija fundamentalną zasadę hermeneutyki katolickiej, wyrażoną w dekrecie Lamentabili (1907): „Interpretacją Pisma Świętego, jaką daje Kościół, nie należy co prawda pogardzać, ale podlega ona dokładniejszym osądom i poprawkom egzegetów” (propozycja potępiona nr 2). Tymczasem Sobór Trydencki (sesja IV) stanowczo określił, że „prawdziwy sens Pisma Świętego (…) należy uważać za święty i katolicki, który święta Matka Kościół (…) wyznaczyła”.
Modernistyczne wypaczenie pojęcia zbawienia
Kluczowa herezja tekstu tkwi w stwierdzeniu, że Chrystusowe wymagania są jedynie „prowokacją” wobec tych, którzy „praktykują religię i czują się w porządku”. To jawne odrzucenie dogmatu o konieczności łaski uświęcającej i dobrych uczynków do zbawienia, potępione w Syllabusie Piusa IX: „Dobra nadzieja przynajmniej winna być żywiona co do wiecznego zbawienia wszystkich tych, którzy wcale nie są w prawdziwym Kościele Chrystusowym” (propozycja 17). Św. Robert Bellarmin w De Controversiis (t. II, ks. III) dowodził, że sama „praktyka religijna” bez stanu łaski jest martwym formalizmem.
Bergoglianowska koncepcja „pięknej prowokacji” stanowi ewidentne pogwałcenie nauczania Piusa X z encykliki Pascendi, która demaskuje modernizm jako „syntezę wszystkich herezji”, gdzie „dogmaty nie są prawdami pochodzenia Boskiego, ale interpretacją faktów religijnych” (potępiona propozycja 22 w Lamentabili).
Milczenie o Krzyżu Odkupieńczym
Szczególnie wymowne jest przemilczenie przez Oszajcę kluczowego kontekstu teologicznego: „Kto nie dźwiga swego krzyża…” (Łk 14,27). Św. Leon Wielki w Kazaniu 51 wyjaśniał: „Krzyż Chrystusa jest nie tylko narzędziem męki, ale ołtarzem Nowego Przymierza, na którym Syn Boży złożył samego siebie jako Hostię nieskalaną”. Redukcja krzyża do metafory „porzucenia siebie” stanowi odrzucenie dogmatu o Ofierze Kalwarii jako jedynej przyczynie sprawczej zbawienia – herezję potępioną przez Sobór Trydencki (sesja XXII, kan. 2).
Fałszywy pacyfizm contra doktryna wojny sprawiedliwej
W zakończeniu autor podważa katolicką naukę o bellum iustum, retorycznie pytając: „co ma zrobić napadnięty król (…) wywiesić białą flagę?”. To jawna negacja nauczania św. Augustyna (Państwo Boże, ks. XIX) i św. Tomasza (Summa II-II, q. 40), którzy uznali obronę ojczyzny za obowiązek moralny. Katechizm Soboru Trydenckiego (cz. III, rozdz. 5) stanowi: „Prawo natury nakazuje bronić życia ojczyzny przed najeźdźcą, a kto w takiej potrzebie uchyla się od walki, ten ściąga na siebie hańbę wieczną”.
Duchowa pustka modernistycznej egzegezy
Najcięższym oskarżeniem wobec tekstu jest całkowite pominięcie nadprzyrodzonego wymiaru uczniostwa: brak wzmianki o łasce uświęcającej, konieczności sakramentów czy posłuszeństwie Magisterium. Jak trafnie zauważył Pius X w Pascendi, modernistyczny egzegeta „tłumaczy Pismo Święte jak dokument czysto ludzki” (potępiona propozycja 12). W miejsce obiektywnej prawdy depozytu wiary autor proponuje subiektywne „doświadczenie”, co doskonale wpisuje się w bergoglianowską herezję „Kościoła-wychodzenia”.
Podsumowując, analizowany tekst stanowi klasyczny przykład modernistycznej infiltracji – pod pozorem „głębszej interpretacji” dokonuje się tu systematyczna dekonstrukcja wymagań Ewangelii, redukując je do psychologicznej prowokacji. W ten sposób „o.” Oszajca, jak typowy jansenista, odbiera wiernym pewność zbawienia, jednocześnie promując relatywizm moralny pod płaszczykiem „miłosierdzia”. Prawdziwy katolik odnajduje tu jedynie echo starożytnej herezji pelagiańskiej, potępionej na Soborze w Kartaginie (418 r.): próbę zbawienia poprzez czysto ludzki wysiłek, bez łaski Krzyża i światła nieomylnego Magisterium.
Za artykułem:
Opuścić samego siebie, czyli piękna prowokacja Ewangelii (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 02.09.2025