Psychologizacja bez łaski: antropologiczny upadek „personalistycznej” Więzi
Portal Więź.pl (07 sierpnia 2025) streszcza rozmowę w „Tygodniku Powszechnym” z Magdaleną Leszko, psychoterapeutką, która twierdzi, że osobowość człowieka pozostaje dynamiczna również po 25. roku życia, a jej zmiany determinowane są relacjami, kulturą i neuroplastycznością mózgu. Padają tezy o rzekomym micie „niezmienności osobowości” oraz o nieustannej przebudowie „budynku” ludzkiej psychiki dzięki zmianom w środowisku i praktykom terapeutycznym. Całość tonie w naturalizmie, reklamowej autopromocji „dialogu” i „wrażliwości personalistycznej” bez odniesienia do łaski, grzechu, cnoty i celu ostatecznego. To nie jest troska o człowieka, lecz jego redukcja do układów nerwowych i socjotechniki, czyli program duchowej amputacji.
Poziom faktograficzny: retoryka „mitów” i teza o nieustannej plastyczności
„kształtowanie się osobowości to złożony i dynamiczny proces. […] kluczową rolę odgrywają interakcje z otoczeniem, w tym relacje rodzinne, doświadczenia społeczne oraz kultura, w której wzrastamy”.
Stwierdzenie to – w warstwie czysto opisowej – powtarza truizm psychologii społecznej: otoczenie oddziałuje. Lecz cały artykuł pomija hierarchię przyczyn w człowieku i ich porządek: duszę rozumną, wolną wolę, łaskę uczynkową i uświęcającą, a wreszcie skutki grzechu pierworodnego. Zamiast antropologii klasycznej i katolickiej – neuro- i socjo–redukcjonizm. Gdy padają słowa o „drogach neuronalnych” i „nowych połączeniach”, otrzymujemy narrację, która rozwiązuje moralność w mechanice i przenosi realną zmianę z porządku etycznego do techniczno–behawioralnego. To jest błąd już na poziomie faktów: faktem fundamentalnym w człowieku nie są neurony, lecz dusza – forma ciała – i porządek łaski, który nie jest mierzalny funkcjonalnym MRI.
Artykuł nadużywa obrazów: „starego budynku można przebudować”, by zasugerować, że dowolna „przebudowa” psychiki jest nie tylko możliwa, ale i neutralna aksjologicznie. Nie pada pytanie: przebudować ku czemu? Ku cnotom teologalnym i moralnym, czy ku pogłębieniu wad głównych? Zamilczane jest kryterium dobra i zła, prawdy i błędu. Quid prodest? (co to przynosi?) – jeśli pomija się Boga i cel ostateczny.
Poziom językowy: asekuracyjna mgła i biurokratyczny humanitaryzm
Język tekstu uprawia retorykę bezkrwawej neutralności: „interakcje”, „kontekst”, „proces”, „dialog”, „wrażliwość personalistyczna”. To słownik wyjałowiony z nadprzyrodzoności, podszyty ideologią terapeutyczną. Sformułowania o „micie niezmienności” oraz o „demotywacji” z powodu powiedzeń typu „starych drzew się nie przesadza” mają rozbijać zdrowy rozsądek i mądrość doświadczenia pokoleń, by w to miejsce wprowadzić przemysł interwencji psychologicznych. Najcięższym nadużyciem jest tu milczenie o łasce: człowiek przedstawiony jest jak projekt neuro–inżynieryjny, a nie byt powołany do uczestnictwa w życiu Bożym.
Wtręty autopromocyjne – „Więź – łączymy w czasach chaosu”, „lifestyle myślący”, „przestrzeń dialogu” – pełnią rolę wtórnego katechizmu modernistów: zamiast Credo – marka; zamiast sakramentu – subskrypcja; zamiast pokuty – podcast. Język ten ma funkcję pedagogiczną: uczyć, że zbawienie jest procesem komunikacyjnym, a „dojrzałość” rodzi się z dyskursu i terapii, nie z łaski i krzyża.
Poziom teologiczny: naturalizm, negacja łaski, kult plastyczności
Integralna nauka katolicka orzeka, że człowiek jest stworzony do celu nadprzyrodzonego; natura jest dobra, ale zraniona grzechem pierworodnym; porządek cnót wymaga łaski; a przemiana, która ma wartość wobec Boga, to nawrócenie w wierze i pokucie, nie reorganizacja „dróg neuronalnych”. Św. Tomasz z Akwinu naucza, że łaska nie niszczy natury, lecz ją uzdrawia i wynosi (gratia non tollit naturam, sed perficit – łaska nie niszczy natury, lecz ją udoskonala). Artykuł odwraca porządek: nie łaska „perfekcjonuje” naturę, tylko środowisko i techniki terapeutyczne mają „przebudować” człowieka. To czysty naturalizm, który Pius X demaskował jako modernistyczną chorobę rozkładającą wiarę od środka.
Kościół zawsze uczył, że istotą przemiany jest metanoia: skrucha, odwrót od grzechu, uporządkowanie życia przez cnoty kardynalne i teologalne, poprzez sakramenty pokuty i Eucharystii, kierownictwo duchowe i ascezę. Pius XI przypominał, że pokój i ład społeczny są możliwe tylko w królestwie Chrystusa (Quas Primas). Tutaj natomiast otrzymujemy program intronizacji „neuroplastyczności” i „interakcji kulturowych” jako surogatu ładu moralnego. To nie jest rozwój osoby, to jest jej desakralizacja.
Artykuł przemilcza grzech pierworodny, skłonności pożądliwe (concupiscentia), realność walki duchowej, istnienie łaski uświęcającej i stanów moralnych. Milczenie o sakramentach – zwłaszcza pokucie – jest oskarżeniem zasadniczym: jeśli „zmieniamy się” poza łaską, to jedynie przesuwamy meble w domu bez fundamentu. Ten dom runie.
Poziom symptomatyczny: owoce rewolucji soborowej i przemysł terapeutyczny
To, co czytamy, jest owocem posoborowej rewolty: kult człowieka, „dialog” bez prawdy, psychologizacja grzechu i zastąpienie teologii moralnej „dobrostanem”. Pius IX potępił błąd wolności sumienia pojmowanej naturalistycznie; Grzegorz XVI nazywał suchy racjonalizm „zarazą”, a Pius X demaskował modernistów, którzy rozpuszczają dogmat w doświadczeniu. Tutaj dogmat zostaje rozwiązany w neuronach, a cnota w „umiejętnościach społecznych”. Soborowy humanitaryzm okazał się katalizatorem: z ambony usunięto piekło, czyściec, sąd szczegółowy, obowiązek pokuty i panowania Chrystusa nad społeczeństwami; w to miejsce wszedł terapeutyczny paternalizm podszyty rynkiem usług.
Kryterium prawdy: porządek łaski, nie neuroplastyczność
W świetle stałej doktryny: natura człowieka jest dobra, lecz zraniona; jej naprawa wymaga łaski Chrystusa. Psychologia może być sługą rozumu, o ile nie wyrzeka się prawdy o celu ostatecznym. Gdy jednak staje się metafizyką bez Boga, to prowadzi do homo incurvatus in se (człowieka zakrzywionego ku sobie), który czci własny układ nerwowy. Dlatego Kościół przedsoborowy stawiał moralność na filarach: prawa naturalnego, przykazań, łaski, sakramentów, ascezy, kierownictwa duchowego, przyjmując ustalone cnoty jako trwałe dyspozycje duszy. Owszem, człowiek może się zmienić – ale prawdziwie zmienia go łaska: to nawrócenie, nie „przebudowa budynku” przez ekipę terapeutyczną. Bez łaski powstaje tylko nowa dekoracja starych wad.
Demaskacja pominięć: brak metafizyki, brak moralności, brak eschatologii
Artykuł nie mówi nic o:
- celu ostatecznym duszy: zbawieniu lub potępieniu;
- stanie łaski i konieczności sakramentów do wzrostu w cnotach;
- obowiązku panowania Chrystusa nad życiem publicznym i prywatnym;
- grzechu śmiertelnym i potrzebie pokuty jako warunku prawdziwej przemiany.
To milczenie jest najcięższym oskarżeniem: zamiast soteriologii – psychotechnika; zamiast moralności – modyfikacja zachowań; zamiast nadziei chrześcijańskiej – optymalizacja „dróg neuronalnych”.
Fałszywy personalizm bez Chrystusa Króla
Powtarzane w tekście hasło o „personalistycznej wrażliwości” jest nadużyciem terminu „osoba”. Osoba ludzka to substancja rozumna stworzona do nadprzyrodzonej wspólnoty z Bogiem; jej godność jest zakorzeniona w Stwórcy i Wcieleniu, nie w samej „relacyjności” czy „dialogu”. Iustitia in veritate (sprawiedliwość w prawdzie) – bez obiektywnej prawdy moralnej „dialog” degeneruje się w pragmatykę wpływów i samopoczucia. „Dialog” bez dogmatu to knebel dla prawdy; „tolerancja” bez ładu moralnego to kapitulacja przed błędem.
Konsekwencje społeczne: prawa Boże ponad „dobrostanem”
Gdy antropologia opiera się na neuronach i zwyczajach, wówczas prawo moralne staje się negocjowalne, a społeczeństwo traci kotwicę. Pius XI przypominał, że pokój jest dziełem ładu Chrystusowego; Leon XIII nauczał o królowaniu prawa naturalnego i publicznym uznaniu Boga. Program przedstawiony w artykule – „zmienialni ludzie” bez łaski – tworzy „zmienialne normy” bez prawdy. Stąd krótka droga do legitymizacji dewiacji jako „tożsamości,” do relatywizmu w prawie, do kultu „praw człowieka” ponad Prawem Bożym.
Wezwanie: powrót do ładu katolickiego przed 1958 rokiem
Remedium nie jest intensyfikacja terapii, lecz powrót do porządku: wyznanie wiary integralnej, katechizm przedsoborowy, sakrament pokuty, kierownictwo duchowe, Msza i modlitwa, asceza, dzieła miłosierdzia w prawdzie. Trzeba przywrócić prymat teologii nad psychologią i łaski nad techniką. Extra regnum Christi non est pax (poza królestwem Chrystusa nie ma pokoju). Jak uczy tradycyjne Magisterium, prawdziwa odnowa człowieka nie jest rearanżacją neuronów, ale przyjęciem łaski, walką z wadami i wzrostem w cnotach – aż do śmierci, sądu i wieczności.
Wnioski końcowe: odrzucić naturalizm, wybrać drogę łaski
Niech będzie jasno: człowiek może się zmieniać w każdym wieku, ale miarą zmiany nie jest „elastyczność” synaps, tylko przyjęcie lub odrzucenie łaski. Propozycja Więzi – psychologizacja bez łaski i „dialog” bez dogmatu – jest drogą ku duchowej martwocie, jeżeli nie li „tylko” ku obłędzie, to ku bałwochwalstwu człowieka. Prawdziwa personalistyczna wrażliwość to adoracja Boga, posłuszeństwo Jego Prawu i troska o wieczne zbawienie bliźniego. Reszta to dym i lustra.
Za artykułem:
Zmieniamy się do 25. roku życia? To mit (wiez.pl)
Data artykułu: