Portal Alliance Defending Freedom relacjonuje apel Reem Alsalem, ekspertki ONZ ds. przemocy wobec kobiet i dziewcząt, skierowany do rządów w sprawie zakończenia potępiania rodziców chroniących dzieci przed procedurami „przekształcenia płciowego”. W panelu w Genewie uczestniczyli m.in. Chloe Cole, była nastolatka poddana takim interwencjom, oraz Giorgio Mazzoli z ADF International, podkreślający rolę rodziny jako podstawowej jednostki społeczeństwa. Wydarzenie współorganizowało Węgry, a wspierały je inne państwa i organizacje pozarządowe. To pozorna obrona rodziny maskuje jednak naturalistyczny relatywizm, ignorujący absolutne prawa Boże i panowanie Chrystusa Króla nad wszelkim życiem ludzkim.
Naturalistyczna iluzja „praw dziecka” bez fundamentu w prawie naturalnym
Na poziomie faktograficznym relacja ADF International skupia się na osobistym świadectwie Chloe Cole, która jako 13-latka poddana została blokadom dojrzewania, terapii testosteronem i podwójnej mastektomii w wieku 15 lat, by później „detranscjonować”. Cytuje się jej słowa: „My mom and dad have always advocated fiercely for my safety and health, but were not empowered to fulfill their irreplaceable role as guardians of my well-being” (pol. „Moi rodzice zawsze zaciekle walczyli o moje bezpieczeństwo i zdrowie, ale nie zostali upoważnieni do spełnienia swojej niezastąpionej roli opiekunów mojego dobra”). Panel podkreśla, że rodzice są „pierwszymi i najlepszymi strażnikami” dzieci, a państwo nie powinno ich traktować jako przeszkód. Węgry chwalone są za politykę prorodzinną, taką jak subsydia mieszkaniowe i zasiłki na dzieci.
Ta narracja, choć pozornie broniąca rodziny, opiera się na czysto naturalistycznym fundamencie, gdzie „prawa dziecka” i „dobrostan” definiowane są przez świeckie instytucje, bez odniesienia do lex naturalis (prawa naturalnego) oświeconego Objawieniem. Katolicka doktryna, jak nauczał Leon XIII w encyklice Rerum novarum (1891), uznaje rodzinę za podstawową komórkę społeczną, ale podległą nieograniczonemu panowaniu Chrystusa, a nie autonomii państwa czy „ekspertów ONZ”. Tu milczy się o grzechu pierworodnym, który czyni człowieka skłonnym do błędu, czyniąc iluzorycznym przekonanie, że dziecko czy rodzice bez łaski Bożej mogą podejmować decyzje o „tożsamości płciowej” – to jawne zaprzeczenie godności człowieka jako obrazu Boga (Rdz 1,27), gdzie płeć jest darem Stwórcy, nie kaprysem ideologii.
Reem Alsalem ostrzega przed „niebezpieczną narracją”, że dzieci mogą podejmować „dorosłe decyzje o zdrowiu”, i potępia izolowanie rodziców sprzeciwiających się „gender-affirmative approach”. Lecz co to za „zdrowie”, mierzone materialistycznymi kryteriami, bez wzmianki o duszy nieśmiertelnej? Syllabus Błędów Piusa IX (1864, pkt 58) potępia pogląd, że „doskonałość moralności powinna być umieszczona w akumulacji bogactw i przyjemności” – tu ideologia gender wpisuje się w ten błąd, redukując człowieka do ciała, ignorując finis ultimus (ostateczny cel) zbawienia. Pomijając sąd ostateczny i obowiązek wychowania w cnocie, apel Alsalem staje się narzędziem laicyzmu, który, jak ostrzegał Pius XI w Quas Primas (1925), oddala narody od Królestwa Chrystusowego, siejąc niezgody i egoizm.
Językowa maskarada: od „ochrony” do relatywizmu moralnego
Analiza językowa ujawnia retorykę, która pod płaszczykiem „ochrony dzieciństwa” (jak w słowach Cole: „we must ensure these failures are never again repeated and that childhood is truly protected„, pol. „musimy zapewnić, że te porażki nigdy więcej się nie powtórzą i że dzieciństwo jest naprawdę chronione”) przemyca modernistyczną agendę. Słowa takie jak „empowering parents” (upodmiotowienie rodziców) czy „irreplaceable role” sugerują egalitaryzm, gdzie rodzina konkuruje z państwem, a nie podporządkowuje się Prawu Bożemu. To ton biurokratyczny, asekuracyjny, unikający konfrontacji z grzechem – typowy dla posoborowego relatywizmu, gdzie „dialog” zastępuje anathema sit (niech będzie przeklęty) wobec herezji.
Giorgio Mazzoli przypomina, że prawo międzynarodowe uznaje rodzinę za „fundamental group unit of society”, ale bez cytatu z Katechizmu Soboru Trydenckiego, który definiuje małżeństwo jako instytucję boską, skierowaną na prokreację i wychowanie w wierze katolickiej. Ton relacji ADF – skupiony na „systemach i profesjonalistach”, którzy „utrudniają” rodzicom – demaskuje antyklerykalizm, choć nie wprost; zamiast wzywać do powrotu pod autorytet Kościoła, apeluje do „polityk rządowych”, co jest echem soborowego błędu wolności religijnej, potępionego w Syllabusie (pkt 77-80), gdzie państwo nie może traktować religii katolickiej jako jednej z wielu. Milczenie o sakramentach małżeństwa i chrztu, które uświęcają rodzinę, czyni ten język pustym – to duchowa ruina, gdzie „ochrona” staje się usprawiedliwieniem dla naturalizmu, oddalającego od łaski usprawiedliwiającej.
Teologiczna zgnilizna: gender jako owoc apostazji od Chrystusa Króla
Na poziomie teologicznym ten apel to manifest modernizmu, syntezy błędów potępionych w Lamentabili sane exitu (1907, pkt 65), gdzie relatywizuje się sakramenty, w tym małżeństwo, na rzecz „ewolucji świadomości”. Ideologia gender, gloryfikowana jako „tożsamość”, zaprzecza dogmatowi o stworzeniu człowieka jako mężczyzny i niewiasty (Sobór Laterański IV, 1215), czyniąc człowieka miernikiem prawdy – błąd potępiony w Syllabusie (pkt 3: „ludzki rozum bez odniesienia do Boga jest jedynym arbitrem prawdy”). Chloe Cole, choć ofiara, staje się symbolem; jej „detransycja” nie prowadzi do nawrócenia ku wierze, lecz do świeckiej kampanii, pomijając spowiedź i zadośćuczynienie za grzechy przeciwko naturze, co jest bluźnierstwem przeciw Duchowi Świętemu.
Pius XI w Quas Primas nauczał: „Pokój nie zajaśnieje narodom, dopóki nie uznają panowania Zbawiciela” – tu panel w ONZ, z udziałem „misji stałych” państw muzułmańskich i protestanckich (jak Heritage Foundation), promuje ekumenizm naturalistyczny, relatywizując prawdę katolicką. Węgry, chwalone za „best practices”, wdrażają politykę świecką, bez misji ewangelizacyjnej, co jest echem soborowej apostazji, gdzie Kościół zrezygnował z mandatum Christus (zlecenia Chrystusa) nauczania wszystkich narodów. Milczenie o piekle dla tych, którzy deprawują niewinne (Mt 18,6), i o obowiązku państwa do karania zła (Rz 13,4) obnaża bankructwo: to nie obrona rodziny, lecz dialog z szatanem, siejący zamęt w duszach.
Symptomy soborowej rewoluczy: od laicyzmu do duchowej zagłady
Symptomatycznie, ta relacja ilustruje owoce rewolucji po 1958 roku: sekta posoborowa, okupując Watykan pod uzurpatorem „Leonem XIV” (Robert Prevost), toleruje takie ideologie, redukując Najświętszą Ofiarę do „stołu zgromadzenia” i sakramenty do symboli. Apel Alsalem, wsparty przez ADF, unika potępienia gender jako sodomii (Kpł 18,22), co Pius X w Pascendi dominici gregis (1907) nazwał „syntezą herezji”. Rodzice, vilifikowani za sprzeciw, winni szukać schronienia w prawdziwym Kościele – wyznającym wiarę integralną przed Soborem – a nie w ONZ, bastionie bezbożnego humanitaryzmu.
Panel, współorganizowany przez Węgry i sponsorowany przez Algierię czy Katar – państwa niekatolickie – promuje „międzynarodowe prawo” ponad Prawem Bożym, co jest bluźnierstwem przeciw extra Ecclesiam nulla salus (poza Kościołem nie ma zbawienia, Sobór Florencki, 1442). To duchowa zagłada: dzieci, zamiast być wychowywane w bojaźni Bożej, stają się ofiarami ideologii, a rodzice – zakładnikami państwa. Tylko powrót do panowania Chrystusa, jak wzywał Pius XI, może przynieść prawdziwy pokój, karząc deprawatorów i przywracając rodzinę jako sanktuarium łaski. Bez tego, apele jak ten pozostaną pustym hałasem, prowadzącym do wiecznej zguby.
Za artykułem:
UN expert slams ‘dangerous narrative’ that children can consent to ‘gender transitions’ (lifesitenews.com)
Data artykułu: 12.09.2025