Piotr Kosiewski w artykule opublikowanym 14 września 2025 roku na portalu Tygodnik Powszechny przedstawia sylwetkę Grzegorza Kowalskiego, polskiego rzeźbiarza i pedagoga ASP, podkreślając jego wkład w rozwój sztuki krytycznej poprzez wychowanie artystów takich jak Paweł Althamer, Artur Żmijewski czy Katarzyna Kozyra, oraz jego program dydaktyczny „Obszar wspólny. Obszar własny”. Tekst wychwala otwartość Kowalskiego na zmiany społeczne i polityczne, jego prace jak „Krzesło” czy „Walizki”, oraz rolę w galeriach i sympozjach PRL-u, kończąc refleksją o sztuce jako poszerzeniu ludzkiego doświadczenia.
Ta laudacja na czele naturalistycznego humanizmu, całkowicie oderwanego od nadprzyrodzonej misji Kościoła, stanowi jaskrawy przykład teologicznego bankructwa modernistycznej kultury, gdzie sztuka redukuję się do świeckiej zabawki, ignorując absolutne panowanie Chrystusa Króla nad wszelkim ludzkim wysiłkiem.
Naturalistyczna Redukcja Sztuki do Ludzkiego Doświadczenia
Na poziomie faktograficznym artykuł Kosiewskiego kreśli portret Kowalskiego jako artysty-performera, który poprzez prace takie jak „przedmioty fotograficzne” czy „Kolekcje” gromadził materialne ślady ludzkiego ciała i wspomnień, uczestnicząc w sympozjach jak Puławy ’66 czy Wrocław ’70. Autor podkreśla, iż Kowalski „przekraczał gatunkowe granice”, tworząc tableaux i instalacje skupione na cielesności i politycznej opresji PRL-u. Lecz co ten opis pomija w swej istocie? Absolutnie nic z perspektywy wiecznego zbawienia dusz, gdzie sztuka, wedle niezmiennej doktryny katolickiej, winna służyć chwale Bożej i formacji moralnej wiernych, a nie naturalistycznemu eksplorowaniu cielesnych resztek czy politycznych frustracji.
Z teologicznego punktu widzenia, ta celebracja „ludzkiego doświadczenia” jako sedna sztuki jest herezją naturalizmu potępioną przez Święty Kościół. Jak nauczał Pius IX w Syllabusie Błędów (1864), punkt 3: „Rozum ludzki, bez jakiegokolwiek odwołania do Boga, jest jedynym arbitrem prawdy i fałszu, dobra i zła; jest prawem dla siebie i wystarcza, przez swą naturalną siłę, do zapewnienia dobra ludzi i narodów”. Kowalski, według Kosiewskiego, absorbowało go „życie”, a sztuka była jedynie „dodatkiem” doń – wyznanie to, cytowane z wykładu w Zamku Ujazdowskim z 2000 roku, demaskuje modernistyczną antropocentryczność, gdzie człowiek staje się miernikiem wszelkiej rzeczywistości. Integralna wiara katolicka, oparta na Piśmie Świętym i Tradycji, odrzuca taką redukcję: sztuka, jako dar Boży, ma kierować umysły ku *speculum veritatis* (lustro prawdy), czyli ku Chrystusowi, a nie ku efemerycznym śladom cielesności. Św. Tomasz z Akwinu w Sumie Teologicznej (I, q. 39, a. 8) podkreśla, że piękno istnieje in ordine ad Deum (w porządku ku Bogu), a nie w autonomii ludzkiego doświadczenia. Artykuł, milcząc o tym, promuje błąd, gdzie sztuka służy jedynie „poszerzeniu doświadczenia ludzkiego, związanego z miejscem i ludźmi”, ignorując Sąd Ostateczny, gdzie każdy czyn – w tym artystyczny – będzie osądzony wedle zgodności z Prawem Bożym (Mt 25, 31-46).
Symptomatycznie, ta narracja jest owocem soborowej rewolucji, gdzie po 1958 roku sekta posoborowa zrelatywizowała nadprzyrodzony cel wszelkiej działalności ludzkiej. Kosiewski, pisząc dla Tygodnika Powszechnego, który od dekad symuluje katolickość, wpisuje się w paramasońską strukturę, gdzie sztuka krytyczna – wychwalana jako zmieniająca „sposób myślenia o tym, czym jest sztuka i czemu służy” – służy de facto subwersji chrześcijańskiego porządku. Uczniowie Kowalskiego, jak Żmijewski czy Kozyra, stali się ikonami tej sztuki, która często bluźni przeciwko moralności, eksplorując tematy cielesności w sposób prowokujący do grzechu. Gdzież jest tu ostrzeżenie przed *peccatum contra naturam* (grzechem przeciwko naturze), potępionym przez Sobór Trydencki (sesja XXIV, kan. 10)? Milczenie o tym oskarża tekst o duchową ruinę, gdzie sztuka nie ewangelizuje, lecz dehumanizuje, redukując człowieka do materialnych resztek bez duszy nieśmiertelnej.
Modernistyczna Otwartość na „Zmiany i Wrażliwości” jako Zaprzeczenie Niezmienności Prawdy
Językowo, artykuł operuje tonem celebracyjnym i inkluzywnym, chwaląc Kowalskiego za to, że „nie zamykał się na zmiany, nowe pokolenia i odmienne wrażliwości”. Słowa jak „uważny i ciekawy drugiej osoby rozmówca” czy „praktykowania wolności” w Galerii Repassage maskują naturalistyczną relatywizację, gdzie sztuka staje się narzędziem politycznej opozycji, a nie apostolatu. Ten asekuracyjny język, unikający wszelkiej wzmianki o grzechu czy łasce, demaskuje modernistyczną mentalność, potępioną przez Piusa X w encyklice Pascendi Dominici gregis (1907), gdzie modernizm jawi się jako synteza błędów, ewoluująca dogmaty ku subiektywizmowi. Kowalski, wedle Kosiewskiego, ośmielał uczniów do „wykrystalizowania własnych poglądów” – fraza ta, zaczerpnięta z wywiadu w Tygodniku Powszechnym, oddolnie demokratyzuje prawdę, zaprzeczając extra Ecclesiam nulla salus (poza Kościołem nie ma zbawienia), kanonowi IV Soboru Laterańskiego (1215).
Na poziomie teologicznym, ta „otwartość” jest bluźnierstwem przeciwko niezmienności Depozytu Wiary. Lamentabili sane exitu (1907), dekret Świętego Oficjum pod Piusem X, potępia w punkcie 58: „Prawda zmienia się wraz z człowiekiem, ponieważ rozwija się wraz z nim, w nim i przez niego”. Artykuł, wychwalając adaptację do „zmian politycznych i społecznych”, relatywizuje sztukę jako ewoluującą wraz z epoką, pomijając, że jedynym miernikiem jest Chrystus Król, którego panowanie nad narodami Pius XI w encyklice Quas Primas (1925) określa jako duchowe i doczesne, obejmujące „wszystkich ludzi – jak o tym mówi nieśmiertelnej pamięci Poprzednik nasz, Leon XIII”. Gdzież w pracach Kowalskiego jest hołd dla tego panowania? Zamiast tego, jego „Krzesło” czy „Buty” skupiają się na cielesnych pozostałościach, ignorując sakramentalną godność ciała jako świątyni Ducha Świętego (1 Kor 6, 19). To pominięcie nadprzyrodzonego wymiaru – brak wzmianki o Mszy Świętej jako źródle inspiracji artystycznej czy o sztuce sakralnej – jest najcięższym oskarżeniem: tekst symuluje głębię, lecz sieje apostazję, gdzie sztuka służy człowiekowi, a nie Bogu.
Symptomatycznie, ta postawa Kowalskiego i jej laudacja w posoborowym medium ukazują systemową ruinę sekty okupującej Watykan. Od Jana XXIII linia uzurpatorów promowała fałszywy ekumenizm i wolność religijną, potępione w Syllabusie (punkt 77: „W naszych czasach nie jest już wskazane, aby religia katolicka była uważana za jedyną religię państwa”), co otworzyło drzwi naturalistycznej kulturze. Tygodnik Powszechny, jako organ tej struktury, celebruje sztukę krytyczną, która często atakuje Kościół – prace Żmijewskiego czy Kozyry pełne są antyklerykalizmu, lecz artykuł milczy o tym, by nie drażnić „dialogu”. To duchowe bankructwo, gdzie modernistyczni „księża” i laicy symulują katolickość, lecz zdradzają integralną wiarę.
Polityczna Opresja bez Nadprzyrodzonej Nadziei: Herezja Sekularyzmu
Faktograficznie, Kosiewski podkreśla rolę Kowalskiego w Galerii Repassage jako „praktykowania wolności” mimo cenzury PRL-u, oraz jego udział w wystawach jak „Magowie i mistycy” (1991). Lecz interpretacja ta jest jednostronna: skupia się na politycznej walce, pomijając, jak sztuka w reżimach totalitarnych – komunistycznym czy posoborowym – służy subwersji, a nie ewangelizacji. Syllabus (punkt 55) potępia separację Kościoła od państwa, a tu sztuka jawi się jako autonomiczna sfera, wolna od Bożego panowania.
Teologicznie, milczenie o Chrystusie Królu w kontekście opresji politycznej jest apostazją. Pius XI w Quas Primas naucza: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw […], stało się iż zburzone zostały fundamenty pod tąż władzą”. Kowalski, ciekaw zmian politycznych, nie kierował sztuki ku Królestwu Bożemu, lecz ku humanistycznej wolności, zaprzeczając, że prawdziwa wolność to posłuszeństwo Prawom Bożym (J 8, 32). Artykuł, cytując Kowalskiego o sztuce jako „odrębnym doświadczeniu ludzkim”, relatywizuje ją do sfery naturalnej, potępionej w Lamentabili (punkt 21: „Objawienie […] nie zakończyło się wraz z Apostołami”), gdzie moderniści ewoluują prawdę ku świeckości.
Językowo, retoryka „praktykowania wolności” echem odbija modernistyczną tolerancję, gdzie dialog z błędem zastępuje konfrontację. To ton biurokratyczny, unikający potępienia komunizmu jako ateistycznej zarazy, co Leon XIII w Quod Apostolici Muneris (1878) nazwał „śmiercią dusz”. Symptomatycznie, w Polsce posoborowej, gdzie struktury okupujące Watykan symulują katolicyzm, tacy artyści jak Kowalski stają się idolami, a ich sztuka – bałwochwalstwem, gdzie materialne ślady zastępują relikwie świętych.
Dydaktyka Autonomii: Demokratyzacja Błędu w Sferze Artystycznej
Program „Obszar wspólny. Obszar własny” Kowalskiego, wychwalany jako „oryginalny”, zachęcał do krystalizacji „własnych poglądów”, co Kosiewski przypisuje zasłudze pedagoga. Lecz teologicznie, to zaprzeczenie magisterialnej władzy Kościoła. Pius X w Pascendi demaskuje agnostycyzm modernistyczny, gdzie subiektywne doświadczenie staje się źródłem prawdy. Kanon 21 Soboru Trydenckiego (sesja VI) potwierdza, że wiara opiera się na objawieniu, nie na osobistych „obszarach”.
Na poziomie symptomatycznym, ta dydaktyka rodzi pokolenia artystów wrogich wierze, jak Żmijewski, którego prace bluźnią przeciwko sakramentom. Milczenie artykułu o zagrożeniu duchowym – brak ostrzeżenia, że taka sztuka prowadzi do piekła – obnaża sekciarską naturę posoborowia, gdzie „Komunia” w ich rytuałach jest bałwochwalstwem, a sztuka symuluje katolickość bez łaski.
W integralnej wierze katolickiej sztuka musi służyć panowaniu Chrystusa, jak nauczał Pius XI: „Królestwo Odkupiciela naszego obejmuje wszystkich ludzi”. Ten artykuł, celebrując naturalizm, potępia sam siebie jako narzędzie apostazji.
Za artykułem:
Zmarł Grzegorz Kowalski. Artysta i pedagog, który ukształtował całe pokolenie twórców (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 14.09.2025