Portal Opoka relacjonuje pierwszy wywiad „papieża” Leona XIV, Roberta Prevosta, udzielony cztery miesiące po jego „wyborze” na tron Piotrowy, w którym deklaruje on potrzebę nauki roli następcy św. Piotra, podkreślając duszpasterskie wyzwania i nową pozycję światowego przywódcy, a także swoje powiązania z Ameryką i Peru, kibicowanie drużynom sportowym oraz nadzieje na dialog w konflikcie rosyjsko-ukraińskim. Wypowiedzi te, ubrane w pozornie pokorny ton, ukrywają głęboką apostazję, redukując urząd papieski do świeckiego przywództwa i pomijając wszelką wzmiankę o niezmiennej doktrynie katolickiej, co dowodzi duchowego bankructwa struktur okupujących Watykan.
Rola „papieża” jako światowego przywódcy: zdrada królestwa Chrystusa
W wywiadzie „papież” Leon XIV przyznaje: „Totalnie nowym aspektem jest wrzucenie na poziom światowego przywódcy. To jest bardzo publiczne”. Ta deklaracja nie jest wyrazem pokory, lecz jawnym wyznaniem, że urząd Piotrowy pojmuje on jako polityczną funkcję, równą głowom państw, a nie jako strażnika *depositum fidei* (depozytu wiary), jak nakazuje niezmienna tradycja Kościoła. Św. Pius X w encyklice Pascendi Dominici gregis (1907) potępiał modernizm jako syntezę wszystkich herezji, gdzie autorytet Kościoła redukowany jest do ewolucji ludzkich opinii, a nie do nadprzyrodzonej misji zbawiania dusz. Tutaj, w słowach Prevosta, widzimy owo modernistyczne zepsucie: papież nie mówi o nauczaniu prawdy katolickiej, o potępianiu błędów czy wezwaniu do nawrócenia, lecz o „publiczności” i dyplomacji. To milczenie o nadprzyrodzonym przeznaczeniu urzędu jest najcięższym oskarżeniem – brak wzmianki o sąd ostateczny, stan łaski czy sakramenty ukazuje, jak struktury posoborowe symulują Kościół, lecz w istocie szerzą bałwochwalstwo kultu człowieka.
Porównując z Syllabusem błędów Piusa IX (1864), punkt 55 potępia tezę: „Kościół powinien być oddzielony od państwa, a państwo od Kościoła”. Prevost, mówiąc o roli Stolicy Apostolskiej w „światowej dyplomacji”, wciela ten błąd, czyniąc Watykan narzędziem ONZ i dialogu z niewierzącymi, zamiast głosić panowanie Chrystusa Króla nad narodami. Encyklika Quas Primas Piusa XI (1925) orzeka: „Panowanie Jego obejmuje wszystkich ludzi… i wszystko jedno, czy jednostki, czy rodziny, czy państwa, gdyż ludzie w społeczeństwa zjednoczeni nie mniej podlegają władzy Chrystusa jak jednostki”. Gdzie w wywiadzie jest to wezwanie? Zamiast tego, Prevost kibicuje drużynom sportowym – „jestem kibicem White Sox” – co jest żałosną profanacją, sprowadzającą święty urząd do rozrywki, ignorując extra Ecclesiam nulla salus (poza Kościołem nie ma zbawienia), sformułowane na Soborze Florenckim (1442).
Naturalistyczny dialog zamiast apostolskiej misji: echo modernistycznych błędów
Prevost podkreśla „dialog jako drogę budowania mostów” w kontekście wojny rosyjsko-ukraińskiej, mówiąc: „Mamy dalej nadzieję… Pokładam wielkie nadzieje w naturę ludzką”. To czyste naturalizmy, potępione w Lamentabili sane exitu (1907), punkcie 20: „Objawienie było tylko uświadomieniem sobie przez człowieka swego stosunku do Boga”. Gdzie jest tu wiara w łaskę Bożą, w konieczność nawrócenia i pokuty? Zamiast wzywać do publicznego uznania Chrystusa Króla, Prevost mówi o „głosie chrześcijan i osób dobrej woli”, relatywizując wiarę katolicką z agnostycyzmem. Pius IX w Syllabusie, punkt 16, odrzuca: „Człowiek może w zachowaniu jakiejkolwiek religii znaleźć drogę do wiecznego zbawienia”. A jednak Prevost oferuje Watykan jako „gospodarza negocjacji”, sugerując neutralność, co jest bluźnierstwem wobec misji Kościoła jako jedynego sprawcy zbawienia (Dz 4,12).
Ton wywiadu, pełen anegdot o sporcie i urodzinach, demaskuje teologiczną zgniliznę: brak jakiejkolwiek wzmianki o Najświętszej Ofierze, o przebłaganiu za grzechy czy o zagrożeniach piekłem. To symptomatyczne dla posoborowej apostazji, gdzie, jak ostrzega Pius XI w Quas Primas, „zeświecczenie czasów obecnych, tzw. laicyzm” zatruwa społeczeństwo, a „odmawiano Kościołowi władzy nauczania ludzi”. Prevost, zamiast potępiać ateistyczne reżimy, mówi o „polaryzacji” spowodowanej pandemią i nierównościami ekonomicznymi – „Elon Musk będzie bilionerem” – co jest naturalistycznym humanitaryzmem, potępionym w Syllabusie, punkt 58: „Nie uznaje się innych sił oprócz tych, które tkwią w materii”. Prawdziwy Kościół, oparty na niezmiennej teologii sprzed 1958 roku, naucza, że pokój płynie z Królestwa Chrystusowego, nie z dialogu z modernistycznymi elitami.
Powiązania z Peru i wizja „Kościoła” Franciszka: korzenie apostazji
Deklarując miłość do Peru i więzi z „papieżem” Franciszkiem – „moje rozumienie niektórych jego wizji Kościoła” – Prevost potwierdza ciągłość herezji. To echo ewolucji dogmatów, potępionej w Lamentabili, punkcie 22: „Dogmaty… nie są prawdami pochodzenia Boszego, ale pewną interpretacją faktów religijnych”. Wizja Franciszka, pełna fałszywego ekumenizmu i kultu człowieka, jest syntezą błędów, a Prevost ją kontynuuje, pomijając obowiązek konwersji narodów. Sobór Trydencki (sesja VI, kan. 21) potwierdza, że Chrystus jest prawodawcą, któremu winni posłuszeństwo – nie dyplomatą ONZ. Milczenie o zagrożeniach modernizmem, jak relatywizacja sakramentów czy promocja wolnej religii (Syllabus, punkt 77), ukazuje duchowe bankructwo: struktury posoborowe, symulując katolickość, szerzą synkretyzm, gdzie „Komunia” staje się bałwochwalczym gestem bez teologii ofiary.
Brak prymatu wiary: ignorancja wobec depozytu prawdy
„Nadal uczę się być papieżem” – to wyznanie nie jest pokorą, lecz przyznaniem się do niekompetencji w strażowaniu wiary, co dyskwalifikuje Prevosta jako uzurpatora. Św. Robert Bellarmin w De Romano Pontifice (1586) naucza, że papież musi być strażnikiem niezmiennej doktryny; herezja czyni go niegodnym. Wywiad pomija wszelkie odniesienia do soborów powszechnych, Ojców Kościoła czy encyklik – zamiast tego, duszpasterstwo sprowadzone do „słuchania ludzi”, co jest demokratyzacją Kościoła, potępioną przez Piusa X. To owoc soborowej rewolucji, gdzie, jak w Quas Primas, „błądziłby zresztą bardzo, kto odmawiałby Chrystusowi… władzy nad jakimikolwiek sprawami doczesnymi”, ale Prevost oddaje ją światowym elitom, zapominając o *lex orandi, lex credendi* (prawo modlitwy, prawo wiary).
Wniosek jest nieubłagany: ten wywiad obnaża paramasońską strukturę okupującą Watykan jako ohydę spustoszenia, gdzie prymas wiary staje się politykiem, a zbawienie dusz – dodatkiem do dyplomacji. Tylko integralna wiara katolicka, wyznawana przez wiernych w łączności z przedsoborową tradycją, oferuje antidotum na tę ruinę.
Za artykułem:
Leon XIV w swoim pierwszym wywiadzie: nadal uczę się być papieżem (opoka.org.pl)
Data artykułu: 15.09.2025