Artykuł Olafa Osicy z 15 września 2025 roku, opublikowany w "Tygodniku Powszechnym", opisuje incydent z 10 września, gdy rosyjskie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną, powodując zamknięcie lotnisk i wywołując reakcje NATO oraz ONZ. Autor analizuje przebieg wydarzeń, podkreśla solidarność sojuszników europejskich, krytykuje opieszałość i niejasne stanowisko prezydenta USA Donalda Trumpa, oraz wzywa do zmian w modernizacji armii i gotowości społeczeństwa na ryzyko geopolityczne. Tekst kończy się cytatem Roberta Kagana kwestionującym amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa dla Europy.
Omne regnum in se divisum desolabitur (Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje) – te słowa z Ewangelii wg św. Mateusza (Mt 12, 25) doskonale ilustrują duchową pustkę i teologiczne bankructwo, które przenika analizę Osicy, redukując obronę narodu do czysto naturalistycznych kalkulacji sił i sojuszy, pomijając całkowicie panowanie Chrystusa Króla nad narodami i państwami. Ta sekularna perspektywa, typowa dla posoborowej mentalności, nie tylko ignoruje niezmienne nauczanie Kościoła katolickiego sprzed 1958 roku, ale jawnie podkopuje fundamenty katolickiej doktryny o suwerenności Bożej nad wszelkimi sprawami doczesnymi, prowadząc do apostazji na skalę narodową.
Redukcja bezpieczeństwa narodowego do sojuszy pogańskich: Zapomnienie o Chrystusie jako jedynym Strażniku
Na poziomie faktograficznym Osica relacjonuje incydent z dronami jako "test reakcji politycznych" i "wyzwanie dla procedur NATO", chwaląc szybką odpowiedź sojuszników jak Holandia, Dania czy Niemcy, które zadeklarowały wsparcie sprzętowe i ludzkie w operacji "Wschodni Strażnik". Autor podkreśla optymizm płynący z konsultacji w ramach art. 4 Traktatu Północnoatlantyckiego i sesji Rady Bezpieczeństwa ONZ, sugerując, że Polska i sojusznicy "nie wyszli przegrani". Jednakże, ta narracja całkowicie pomija eschatologiczny wymiar bezpieczeństwa, gdzie naród polski, jako spadkobierca chrztu z 966 roku, winien szukać ochrony nie w pogańskich sojuszach, lecz w posłuszeństwie wobec Chrystusa Króla, którego Królestwo jest wieczne i nie z tego świata, lecz przenika wszelką rzeczywistość doczesną.
Z perspektywy integralnej wiary katolickiej, niezmiennie wyznawanej przed 1958 rokiem, państwo nie jest autonomiczną sferą świecką, lecz podporządkowane prawu Bożemu. Encyklika Quas Primas Piusa XI z 11 grudnia 1925 roku jasno orzeka: "Panowanie Jego mianowicie nie rozciąga się tylko na same narody katolickie […], lecz panowanie Jego obejmuje także wszystkich niechrześcijan, tak, iż najprawdziwiej cały ród ludzki podlega władzy Jezusa Chrystusa". Osica, skupiając się na "zdolnościach wojskowych" i "reakcjach politycznych", relatywizuje ten prymat, traktując NATO jako substytut Bożej Opatrzności. To herezja naturalizmu, potępiona w Syllabusie Błędów Piusa IX z 1864 roku pod punktem 39: "Państwo, jako będąc źródłem i początkiem wszelkich praw, jest obdarzone pewnym prawem nie ograniczonym żadnymi granicami". Taka wizja państwa ateistycznego, wolnego od jarzma Chrystusowego, prowadzi do zguby, albowiem "nie przez co innego szczęśliwe państwo – a przez co innego człowiek, państwo bowiem nie jest czym innym, jak zgodnym zrzeszeniem ludzi" (św. Augustyn, cyt. w Quas Primas).
Subtelne pominięcie roli Kościoła w obronie ojczyzny – brak wezwania do publicznego uznania panowania Chrystusa nad Polską – demaskuje modernistyczną mentalność autora. W miejsce modlitw i procesji błagalnych o ochronę Marji, Królowej Polski, Osica proponuje "przyspieszenie produkcji dronów" i "uleastycznienie procedur". To nie tylko zaniedbanie, lecz aktywne milczenie o nadprzyrodzonym wymiarze, co Syllabus potępia w punkcie 55: "Kościół powinien być oddzielony od Państwa, a Państwo od Kościoła". W efekcie, naród skazany jest na iluzję bezpieczeństwa opartego na żelazie i sojuszach, ignorując przestrogę Piusa XI: "Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw […], stało się iż zburzone zostały fundamenty pod tąż władzą" (Quas Primas).
Modernizacja armii bez duszy: Naturalizm w strategii obronnej jako bluźnierstwo przeciw Bożej Opatrzności
Osica wskazuje na "lukę w modernizacji polskiej armii", krytykując brak przygotowania na "tanie drony" inspirowane doświadczeniami z Ukrainy, i wzywa do "realnego przyspieszenia zamówień". Na poziomie językowym, ton artykułu jest biurokratyczny i asekuracyjny – słowa jak "optymizm", "solidarność sojuszników" czy "lekcje do wyciągnięcia" maskują naturalistyczną redukcję obrony do czysto ludzkich środków, bez odniesienia do auxilium Dei (pomocy Bożej). To symptomatyczne dla posoborowej apostazji, gdzie Kościół "nowego adwentu" symuluje troskę o sprawy doczesne, lecz odcina je od łaski sakramentalnej i panowania Chrystusa.
Teologicznie, taka postawa jest bankructwem, albowiem niezmienna doktryna katolicka naucza, że zwycięstwo w wojnie zależy nie od mnóstwa broni, lecz od wierności Bogu. Prorok Izajasz przepowiadał o Mesjaszu: "Rozmnożone będzie państwo jego, a pokoju nie będzie końca: na stolicy Dawidowej i na królestwie jego siedzieć będzie, aby je utwierdził i umocnił w sądzie i w sprawiedliwości" (Iz 9, 6-7, cyt. w Quas Primas). Osica, pomijając to, promuje wizję "tu i teraz" bez Chrystusa, co jest echem modernizmu potępionego w Lamentabili sane exitu z 1907 roku pod punktem 3: "Orzeczenia i cenzury kościelne […] dowodzą, że wiara Kościoła jest sprzeczna z historią". Tu historia geopolityczna staje się fałszywym idolem, a brak wzmianki o obowiązku katolickich władz do publicznego czczenia Chrystusa Króla – jak nakazuje Pius XI – czyni całą analizę duchowo jałową.
Symptomatycznie, artykuł ujawnia owoce soborowej rewolucji: społeczeństwo "o małej tolerancji na ryzyko", które Osica wzywa do "gotowości na straty", winno raczej być wzywane do męczeństwa za wiarę, jak nauczał Kościół przed 1958 rokiem. Milczenie o sąd ostateczny, gdzie narody będą sądzone za posłuszeństwo lub bunt przeciw Królowi (Mt 25, 31-46, cyt. w Quas Primas), to najcięższe oskarżenie – redukcja obrony do "śmielszego wejścia w grę o pokój w Ukrainie" bez nawrócenia i pokuty to prosta droga do potępienia.
Krytyka Trumpa jako parawan dla relatywizmu moralnego: Brak prymatu praw Bożych nad polityką
Centralnym punktem analizy Osicy jest "zły prognostyk" reakcji Trumpa – opóźniony komunikat Białego Domu, sugestia "pomyłki" Rosji i ultimatum sankcji uzależnione od zgody NATO. Autor cytuje Dudę, minimalizującego znaczenie słów Trumpa, lecz ostrzega przed "Trump-Verstehers" – apologetami polityki USA bez względu na konsekwencje. Na poziomie faktograficznym to trafna obserwacja chaosu w Waszyngtonie, lecz język Osicy ("dziwny wpis", "polityczne show") demaskuje ukryte założenie: polityka międzynarodowa jako samowystarczalna arena, wolna od oceny moralnej opartej na prawie naturalnym i Objawieniu.
Z teologicznego punktu widzenia, ta krytyka jest niekompletna i heretycka, albowiem pomija, że wszelka władza doczesna pochodzi od Boga i musi służyć Jego Królestwu (Rz 13, 1). Syllabus potępia w punkcie 3: "Rozum ludzki, bez żadnego odniesienia do Boga, jest jedynym rozjemcą prawdy i fałszu […]; wystarczy on swoją naturalną siłą do zabezpieczenia dobra ludzi i narodów". Osica, skupiając się na "interesie Polski" ignorowanym przez Trumpa, nie wspomina obowiązku katolickich przywódców – jak prezydent Nawrocki – do publicznego wyznawania Chrystusa Króla, co Pius XI nakazuje: "Niech więc nie odmawiają władcy państw publicznej czci i posłuszeństwa królującemu Chrystusowi" (Quas Primas). Zamiast tego, artykuł relatywizuje sankcje na Rosję do kwestii "ropy w obrocie globalnym", bez potępienia ateistycznego reżimu Putina jako bluźnierstwa przeciw Bogu.
Symptomatycznie, cytat Kagana – "Amerykanie tak naprawdę nie są dla nich oparciem" – ujawnia rozpacz sekularną, gdzie brak Chrystusa prowadzi do zwątpienia w ludzkie struktury. W perspektywie wiary katolickiej, jedynym prawdziwym oparciem jest Królestwo Chrystusowe, a nie "słodko-gorzki smak" sojuszy. Modernistyczne milczenie o grzechu pychy narodów, które odrzucają jarzmo Chrystusa (Mt 11, 30), czyni ten tekst narzędziem duchowej ruiny, promując "dialog" z wrogami wiary zamiast krucjaty za panowanie Boga.
Polska na rozdrożu: Wezwanie do powrotu pod berło Chrystusa Króla
Całość artykułu Osicy to manifest naturalizmu geopolitycznego, gdzie "głębokie zmiany w myśleniu o bezpieczeństwie" oznaczają adaptację do świata bez Boga, a nie nawrócenie do integralnej wiary katolickiej. Pominięcie sakramentów – jak Najświętsza Ofiara Mszy w intencji ojczyzny – i stanu łaski u przywódców to oskarżenie o apostazję, potępione w Lamentabili sane exitu pod punktem 65: "Współczesnego katolicyzmu nie da się pogodzić z prawdziwą wiedzą bez przekształcenia go w pewien chrystianizm bezdogmatyczny". Naród polski, historycznie broniony cudami pod berłem Marji, nie może ufać dronom i NATO, lecz musi uznać: "Daną Mu jest wszystka władza na niebie i na ziemi" (Mt 28, 18, cyt. w Quas Primas).
Ta analiza obnaża bankructwo posoborowego światopoglądu, gdzie polityka staje się bałwochwalstwem, a brak Chrystusa – zgubą. Jedyną drogą jest powrót do niezmiennej doktryny, gdzie państwo służy Królestwu wiecznemu, a nie iluzji pokoju doczesnego.
Za artykułem:
Bądźmy realistami. Wnioski z ataku rosyjskich dronów są dla Polski słodko-gorzkie (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 15.09.2025