Portal Więź.pl publikuje artykuł Moniki Kostery z 15 września 2025 r., w którym autorka przedstawia Boga nie jako Króla i Władcę, lecz jako ogrodnika, a ludzi jako „dżdżownice” spulchniające glebę. Tekst miesza motywy biblijne z filozofią islamską, snami i poezją, sugerując, że świadomość ludzka jest efemerycznym śladem w relacji z Bogiem, bez podkreślenia konieczności łaski usprawiedliwiającej i poddania się niezmiennym Prawom Bożym. Ta wizja, podszyta naturalizmem, całkowicie odrzuca panowanie Chrystusa, zastępując je antropocentryczną metaforą, co stanowi jawną herezję modernistyczną.
Herezja Naturalizmu: Bóg jako Ogrodnik, Nie Król
W integralnej wierze katolickiej, Bóg jest absolutnym Monarchą, Królem królów, którego panowanie nad stworzeniem nie podlega relatywizowaniu ani redukcji do metafory ogrodniczej. Encyklika Quas Primas Piusa XI z 1925 r. jednoznacznie orzeka: „Chrystus króluje w umysłach ludzi […] dlatego, że On sam jest Prawdą, a ludzie powinni zaczerpnąć prawdy od Niego i przyjąć ją posłusznie” (cyt. z encykliki). Autorka Kostera, parafrazując biblijne obrazy, głosi: „Bóg nie jest monarchą. Bóg jest ogrodnikiem – wiemy o tym choćby z Biblii”. To jawne bluźnierstwo, które de facto neguje królewską godność Chrystusa, ustanowioną jako dogmat wiary na Soborze Nicejskim (325 r.), gdzie potwierdzono współistotność Syna z Ojcem i Jego wieczne Królestwo „którego końca nie będzie” (Credo Nicejskie). Taki pogląd wpisuje się w potępione błędy Syllabusu Błędów Piusa IX (1864 r.), punkt 1: „Nie istnieje Najwyższa, najmędrsza, opatrznościowa Istota Boska, odrębna od wszechświata”, co tu manifestuje się w antropomorfizacji Boga jako pasywnego „ogrodnika”, zależnego od ludzkich „dżdżownic”.
Analiza faktograficzna ujawnia manipulację Pismem Świętym: owszem, Ewangelia Jana (15,1) mówi o Chrystusie jako krzewie winnym, ale to metafora relacji zbawczej, gdzie wierni są latoroślami poddającymi się Jego władzy, a nie autonomicznymi istotami „przegryzającymi glebę”. Kostera pomija ten aspekt, relatywizując Boga do roli facilitatora ludzkiej kreatywności, co jest echem modernistycznej ewolucji dogmatów, potępionej w Lamentabili sane exitu (1907 r., punkt 21): „Objawienie […] nie zakończyło się wraz z Apostołami”. Jej wizja Boga jako „ogrodnika” milczy o nadprzyrodzonym porządku łaski, sakramentach i sądzie ostatecznym, skupiając się na immanentnej „obecności”, co demaskuje naturalistyczną mentalność, gdzie zbawienie redukuje się do psychologicznego „zjednoczenia” bez nawrócenia i pokuty.
Antropocentryzm i Odrzucenie Wolnej Woli w Łasce
Autorka twierdzi: „Naprawdę posiadamy wolną wolę, odpowiadamy za to, co się dzieje w naszym świecie”, cytując teolożkę Ilję Delio i franciszkanina Richarda Rohra, znanych z posoborowego relatywizmu. To subtelne zaprzeczenie pierwotnego grzechu, gdzie wolna wola jest zraniona i wymaga łaski usprawiedliwiającej, jak naucza Sobór Trydencki (sesja VI, kan. 1): „Jeśli ktoś powie, że pierwotna sprawiedliwość, otrzymana w stworzeniu, nie została utracona przez nieposłuszeństwo pierwszego człowieka, lecz została zmieniona w skłonność do grzechu […] niech będzie wyklęty”. Kostera, opisując ludzi jako „dżdżownice Boga”, sugeruje autonomiczną kreatywność, ignorując, że bez łaski wszelkie wysiłki prowadzą do pychy, jak u Lucyfera, którego upadek ilustruje obraz Boterie. Jej analiza snów i „świadomości jako wyobraźni” (odwołując się do Awerroesa i Bachelarda) to czysta immanencja, potępiona w Syllabusie (punkt 3): „Rozum ludzki […] jest jedynym sędzią prawdy i fałszu, dobra i zła”.
Poziom językowy tekstu ujawnia modernistyczną zgniliznę: ton poetycki, pełen metafor „muzyki”, „śladów” i „efemeryczności”, maskuje brak odniesień do ex cathedra definicji dogmatycznych. Słowa jak „unikatowa forma miłości Boga” relatywizują stworzenie do subiektywnego doświadczenia, pomijając obiektywną hierarchię bytu, gdzie człowiek jest obrazem Boga (Rdz 1,26-27), ale zranionym i zależnym od Odkupiciela. To symptomatyczne dla sekty posoborowej, gdzie „dialog” z filozofią islamską (Awerroes) i sufizmem zastępuje fides et ratio (wiara i rozum) w jedności z Magisterium. Milczenie o Mszy Świętej jako Bezkrwawej Ofierze Kalwarii, o spowiedzi i Eucharystii jako środkach łaski, to ciężkie zaniedbanie, prowadzące dusze do duchowej ruiny, jak ostrzega Pius XI w Quas Primas: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw […], stało się iż zburzone zostały fundamenty pod tąż władzą”.
Relatywizm Świadomości: Odmowa Sądu Ostatecznego i Nawrócenia
Kostera snuje wizję „obecności pozbawionej łupiny”, gdzie „jestem” to „czynność wyobrażania”, odwołując się do św. Augustyna, ale wyrywając jego myśl z kontekstu eschatologicznego. Augustyn w Wyznaniach (ks. XI) podkreśla przemijanie czasu w świetle wieczności Bożej, gdzie dusza musi się nawrócić, by uniknąć potępienia – aspekt całkowicie pominięty. Zamiast tego, autorka gloryfikuje medytację i sny jako ścieżki do „potężnej obecności”, co jest echem panteizmu, potępionego w Syllabusie (punkt 1). Jej paradoksalna „efemeryczność realna” neguje wieczność kary piekielnej, sugerując, że „wszystko zabierze jedna fala” (cyt. z piosenki), co podważa dogmat o nieśmiertelności duszy i sądzie prywatnym (Sobór Laterański IV, 1215 r.).
Teologicznie, to bankructwo objawia się w odrzuceniu prymatu Chrystusa Króla nad sumieniem: zamiast wezwania do posłuszeństwa Przykazaniom, Kostera proponuje „dbać o wyobraźnię” jak o „zdrowy żołądek”. To czysta pelagianizm, gdzie zbawienie zależy od ludzkich wysiłków, a nie od Krzyża – herezja potępiona przez Sobór Orange (529 r., kan. 2): „Jeśli ktoś mówi, że wolna wola człowieka […] bez łaski usprawiedliwiającej może coś dobrego myśleć lub wybierać […] niech będzie anatema”. Symptomatycznie, tekst wpisuje się w posoborową apostazję, gdzie sekta „Kościół Nowy Adwent” promuje humanitaryzm zamiast misji zbawczej, milcząc o konwersji grzeszników i publicznym uznaniu panowania Chrystusa nad narodami.
Twórczość jako Zbawienie Świata: Pelagianizm w Nowym Wieku
Odwołując się do Bierdiajewa i Hillmana, Kostera głosi: „Poprzez twórczość wspieramy akt zbawienia świata”, co jest bluźnierczym uzurpowaniem roli Odkupiciela. Integralna teologia katolicka naucza, że zbawienie jest dziełem Chrystusa na Krzyżu, a ludzka współpraca – w łasce – to meritum de condigno (zasługa sobotnia) tylko dzięki zjednoczeniu z Nim (encyklika Mystici Corporis Piusa XII, 1943 r., choć pre-1958). Jej „żywy ogień Ducha” w „unikalnym śladzie” to modernistyczna synteza, potępiona w Lamentabili (punkt 65): „Współczesnego katolicyzmu nie da się pogodzić z prawdziwą wiedzą bez przekształcenia go w pewien chrystianizm bezdogmatyczny”. Pomijając sakramentalne środki łaski, tekst promuje suficką „cnotę athar” jako substytut cnót teologalnych, co demaskuje synkretyzm sekty posoborowej, gdzie „duchowni” jak Rohr szerzą relatywizm, prowadząc wiernych do bałwochwalstwa pod pozorem „dialogu”.
Wniosek jest nieubłagany: wizja Kostery to duchowe bankructwo, gdzie prawa człowieka i kreatywność wyparły Prawa Boże. Jak ostrzega Pius IX w Syllabusie (punkt 55): „Kościół powinien być oddzielony od Państwa, a Państwo od Kościoła” – tu manifestuje się w separacji Boga od Jego królewskiego panowania. Tylko integralna wiara katolicka, wierna Magisterium sprzed 1958 r., oferuje prawdziwe zbawienie; reszta to ohydy spustoszenia w strukturach okupujących Watykan.
Za artykułem:
Bóg nie jest monarchą, jest ogrodnikiem. A my możemy zostawić unikalny ślad (wiez.pl)
Data artykułu: