Konserwatywny obraz katolickiego kościoła z kapłanem podczas mszy w tradycyjnej liturgii, ukazujący powagę i sacrum w obliczu nowoczesnych wyzwań mediów społecznościowych

Ewangelizacja algorytmów: Kościół w pułapce cyfrowej rewolucji

Podziel się tym:

Portal eKAI (20 września 2025) prezentuje wypowiedź prof. Moniki Przybysz z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego na temat obecności Kościoła w mediach społecznościowych. Medioznawczyni chwali działalność „duchownych” i świeckich influencerów religijnych na Instagramie, TikToku i YouTubie, podkreślając konieczność dostosowania przekazu do wymogów algorytmów. Za wzór stawia takich twórców jak „ks. Michał Radziwiłł” czy „o. Adam Szustak”, wskazując na potrzebę „osobistej komunikacji” i „dialogu z odbiorcami”. Wypowiedź stanowi apologię modernistycznej redukcji misji Kościoła do technik marketingowych i psychologii tłumu.


Sacrum w klatce algorytmu: technokratyczna parodia ewangelizacji

„Kościół jest tam, gdzie są ludzie, i tak powinno być także w mediach społecznościowych” – deklaruje Przybysz, bezkrytycznie przyjmując założenie, że obecność w cyfrowym zgiełku jest moralnie neutralnym narzędziem. Tymczasem Pius XI w Quas primas przypominał: „Królestwo Odkupiciela naszego obejmuje wszystkich ludzi – czy to jednostki, czy rodziny, czy państwa (…), albowiem nie masz w żadnym innym zbawienia” (Dz 4,12). Choć Kościół winien głosić Ewangelię wszystkim narodom, nie oznacza to kapitulacji przed metodami sprzecznymi z jego nadprzyrodzonym charakterem.

Algorytmy mediów społecznościowych – zaprojektowane dla maksymalizacji zaangażowania poprzez eksploatację ludzkich słabości – stają się tu nowym bożkiem. Zasada „szybkości reakcji” i „trzykrotnego powtórzenia komunikatu” zaczerpnięta wprost z podręczników neuromarketingu, zastępuje roztropność i rozeznanie duchowe. Tymczasem św. Oficjum w dekrecie Lamentabili sane potępiło tezę, że „dogmaty mają być pojmowane według ich funkcji praktycznej” (punkt 26), co właśnie realizuje się w redukcji prawd wiary do „treści” konkurencyjnych wobec innych produkcji cyfrowych.

Influencerzy w sutannach: kapłaństwo jako personal brand

Chwalenie „Księdza z Osiedla” czy „o. Adama Szustaka” demaskuje przyjęcie świeckiego paradygmatu sukcesu. Gdy Pius X w Pascendi dominici gregis piętnował modernistów za mieszanie „prawdy religijnej z psychologicznym przeświadczeniem wierzących” (rozdz. III), precyzyjnie opisywał mechanizm, w którym autentyczność świadectwa zastępowana jest wiralowością przekazu. Wspomniany „Teobańkologia” „ks. Sawielewicza” – oparta na komediowych skeczach – stanowi bluźnierczą redukcję teologii do stand-upu, gdzie Sakramenty stają się elementem rozrywkowego formatu.

Prof. Przybysz beztrosko bagatelizuje niebezpieczeństwo: „Ta komunikacja nie musi być kontrowersyjna – ważniejsze jest to, że odbywa się tam, gdzie są ludzie”. Lecz gdzie w tym modelu miejsce na adoratio in spiritu et veritate (J 4,24)? Gdy Chrystus wypędzał przekupniów ze świątyni, nie szukał „dostosowania do przestrzeni handlowej”, tylko bronił sacrum przed profanacją. Kanonik 1399 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r. wyraźnie zabraniał duchownym udziału w widowiskach „niegodnych powagi stanu kapłańskiego” – dziś te same zasady łamane są w imię „dotarcia do młodych”.

Dialog jako kamuflaż relatywizmu

Wychwalaną przez medioznawczynię „zasadę dialogu” należy rozumieć jako przyjęcie protestanckiej zasady libre examen. Gdy Przybysz narzeka, że „część duchownych traktuje media społecznościowe jak tubę do nadawania”, domyślnie przyjmuje założenie, że nauczanie Kościoła ma podlegać negocjacjom z „odbiorcami”. Tymczasem Sobór Watykański I w konstytucji Dei Filius podkreślał: „Duch Święty nie został obiecany następcom Piotra po to, aby dzięki Jego objawieniu ukazywali nową naukę, lecz aby dzięki Jego pomocy święcie zachowywali i wiernie wyjaśniali objawienie przekazane przez Apostołów” (rozdz. IV).

„Słuchanie ludzi” w rozumieniu współczesnej komunikacji oznacza w praktyce przyjęcie perspektywy klienta w supermarkecie idei. Gdy Pius IX w Syllabusie błędów potępiał tezę, że „Kościół powinien się pogodzić z postępem, liberalizmem i współczesną cywilizacją” (punkt 80), przewidział właśnie tę sytuację – gdy algorytm dyktuje warunki głoszenia prawdy.

Kryzys zarządzany jak korporacja

Najbardziej wymowne jest potraktowanie spraw kryzysowych jako problemu public relations: „Kościół, milcząc, rezygnuje z prawa do przedstawienia rzetelnych informacji”. Gdzie tu miejsce na pokutę, zadośćuczynienie i naprawę moralną? Zalecenie „szybkiej reakcji” i „prewencyjnego zarządzania kryzysem” to transpozycja technik korporacyjnych na grunt duszpasterski – jak gdyby skandal moralny był jedynie „problemem wizerunkowym”.

Tymczasem Quas primas przypomina: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw, zburzone zostały fundamenty władzy”. Brakuje fundamentalnego rozeznania: kryzys w Kościele wynika z odejścia od wiary, nie z błędów w komunikacji. Głoszenie „tańszej łaski” (Bonhoeffer) i relatywizacja doktryny – nie zaś brak szkoleń medialnych – doprowadziły do obecnego stanu.

Cyfrowa niewola i zapomniane proroctwa

Przybysz przyznaje, że „algorytmy mediów społecznościowych (…) celowo zaniżały zasięgi treści religijnych”, co powinno być sygnałem alarmowym. Lecz zamiast potępić systemową dyskryminację, medioznawczyni zauważa jedynie „nieco lepszą sytuację po wyborze Donalda Trumpa”. To dowód całkowitego uzależnienia od technokratycznych struktur – jak gdyby wolność głoszenia Ewangelii zależała od wyników wyborów czy łaski administratorów platform.

Gdy mowa o zablokowaniu konta LifeSiteNews, zabrakło fundamentalnego komentarza: świat zawsze prześladował Kościół, co zapowiedział sam Chrystus (J 15,20). Pius XI w Divini Redemptoris podkreślał, że „komunizm jest z istoty swej zły, i nie można dopuszczać do współpracy z nim w jakiejkolwiek dziedzinie” – dziś tę samą ocenę należałoby rozszerzyć na technologiczny totalitaryzm cyfrowych gigantów.

Świadectwo czy autopromocja?

Podana przez Przybysz „zasada świadectwa” brzmi pięknie, lecz w praktyce sprowadza się do subiektywizacji wiary. Gdy mówi, że „największym zagrożeniem jest pycha: pogoń za lajkami, popularnością”, nie zauważa, że sam format mediów społecznościowych promuje narcystyczne skłonności. Pius X w Lamentabili potępił tezę, jakoby „Ewangelie w wielu opowiadaniach podawały nie to, co rzeczywiście miało miejsce, ale to, co uważano za pożyteczne” (punkt 14) – dziś ta sama hermeneutyka podejrzliwości stosowana jest w tworzeniu „autentycznych” treści dopasowanych do oczekiwań widzów.

Wspomnienie przez Przybysz „modlitwy różańcowej o. Szustaka w pandemii” to przykład zastąpienia wspólnoty sakramentalnej wirtualną imitacją. Gdzie tu miejsce na łaski stanu kapłańskiego, gdy „twórca treści” staje się celebrytą? Brak także ostrzeżenia, że przyjmowanie „Komunii” w strukturach posoborowych, gdzie Msza została zredukowana do stołu zgromadzenia, a rubryki naruszają teologię ofiary przebłagalnej, jest jeżeli nie li 'tylko’ świętokradztwem, to bałwochwalstwem.

Zapomniany wymiar nadprzyrodzony

Największym grzechem omawianej wypowiedzi jest całkowite pominięcie wymiaru walki duchowej. Media społecznościowe – jako przestrzeń zdominowana przez pornografię, dezinformację i nienawiść – stanowią współczesne areny demonicznej agitacji. Pius XII w przemówieniu do uczestników Międzynarodowego Kongresu Aktorów Katolickich (1955) przestrzegał: „Technika może stać się narzędziem degeneracji, gdy brakuje jej kontroli przez zdrową moralność”.

Tymczasem Przybysz traktuje platformy cyfrowe jako neutralne „narzędzia”, ignorując ich ontologiczne uwikłanie w kulturę śmierci. Gdy zaleca „regularność publikacji” jako sposób na „budowanie wspólnoty”, zapomina, że prawdziwa communio sanctorum rodzi się przy ołtarzu, nie w chmurze danych. Nie ma ani jednego świętego w historii Kościoła, który osiągnąłby doskonałość poprzez optymalizację zasięgów – przeciwnie, wszyscy uciekali na pustynię od zgiełku świata.

Strukturalna apostazja w białych rękawiczkach

Ostatnim akordem jest entuzjastyczne przywołanie „zachęty papieża Franciszka do obecności w mediach”. W rzeczywistości bergoglio – jako główny architekt kościoła synodalnego – konsekwentnie niszczy resztki katolickiej tożsamości, promując religię mieszaną z ekologizmem i marksizmem. Wspominanie Jana Pawła II i Benedykta XVI jako rzekomych prekursorów tej strategii to manipulacja historią – obaj należeli do tej samej posoborowej linii zerwania z Tradycją.

Podsumowując, prezentowany wywiad to manifest kościelnego modernizmu w jego technokratycznej fazie. Zamiast nawrócenia i powrotu do niezmiennej doktryny, proponuje się kolejne dostosowanie do świata w imię pozornego „dobra dusz”. Jak ostrzegał św. Paweł: „Nie będziemy się stawać podobnymi do tego świata” (Rz 12,2) – tymczasem „ewangelizacja algorytmów” prowadzi do całkowitej asymilacji z duchem czasu. Jedynym ratunkiem pozostaje powrót do depositum fidei i odrzucenie fałszywego przymierza z Babilonem cyfrowej rewolucji.


Za artykułem:
Prof. Monika Przybysz: Kościół w social mediach to znak czasu
  (ekai.pl)
Data artykułu: 20.09.2025

Więcej polemik ze źródłem: ekai.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.