Portal Gość Niedzielny relacjonuje decyzję łotewskiego parlamentu o wypowiedzeniu Konwencji Stambulskiej – międzynarodowego dokumentu Rady Europy rzekomo zwalczającego przemoc wobec kobiet. W czwartkowym głosowaniu 56 posłów opowiedziało się za wycofaniem Łotwy z konwencji, 32 było przeciw, a 2 wstrzymało się. Decyzję tę poparła część rządzącej koalicji wraz z opozycyjnymi ugrupowaniami konserwatywnymi, podczas gdy centrolewica broniła dokumentu. Artykuł przytacza protesty około pięciu tysięcy osób w Rydze pod hasłami „Łotwa to nie Rosja” oraz „Kochaj, to nie bij”, a także krytykę konwencji ze strony ks. prof. Piotra Mazurkiewicza, który zarzucał jej oparcie na „marksistowskiej historiozofii” i promocję ideologii gender. Milczenie o nadprzyrodzonym porządku małżeństwa i rodziny czyni tę relację kolejnym przejawem świeckiego redukcjonizmu.
Fałszywa troskliwość: Konwencja jako narzędzie dekonstrukcji
„Konwencja Stambulska z 11 maja 2011 r. jest umową międzynarodową, która stawia za cel ochronę przed przemocą, ściganie sprawców oraz wspieranie ofiar przemocy domowej, zwłaszcza wobec kobiet”
– deklaruje autor, powielając oficjalną retorykę dokumentu. To klasyczny przykład captatio benevolentiae (pozyskiwania przychylności), gdzie szlachetny cel służy maskowaniu rewolucyjnej agendy. Jak trafnie zauważa komentowany tekst, „środowiska konserwatywne zarzucają, że dokument 'służy promocji ideologii gender’”. W rzeczywistości konwencja stanowi arsenał ideologiczny wymierzony w fundamenty cywilizacji chrześcijańskiej:
- Art. 3c definiuje „płeć społeczną” jako „społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i atrybuty”, odrzucając obiektywną rzeczywistość biologiczną
- Art. 12 nakazuje państwom „kwestionować tradycyjne wzorce płci” w edukacji i mediach
- Art. 14 wymaga włączania „perspektywy genderowej” do programów szkolnych
Ks. prof. Mazurkiewicz słusznie wskazuje na marksistowskie korzenie tej konstrukcji:
„Wedle tej interpretacji, w dziejach zawsze była wykorzystywana słabość fizyczna kobiety i w związku z tym historia ludzkości jest historią dominacji mężczyzny nad kobietą. To pogląd zaczerpnięty z marksistowskiej historiozofii”
. Należy jednak pójść dalej: konwencja realizuje postulaty Manifestu komunistycznego dotyczące zniesienia rodziny („burżuazyjna rodzina naturalnie zaniknie wraz z zniesieniem kapitału” – Karol Marks, Fryderyk Engels, 1848).
Milczenie o źródle przemocy: odrzucenie grzechu pierworodnego
Artykuł pomija kluczowy fakt teologiczny: przemoc domowa jest owocem grzechu pierworodnego, a nie „strukturalnych nierówności płci”. Jak nauczał Pius XI w Casti Connubii (1930):
„W małżeństwie zaś wedle prawa Bożego pierwszeństwo przysługuje mężowi wobec żony i dzieci, żona zaś winna ochoczo iść za przewodem męża”
. Prawdziwym remedium na przemoc jest odnowa łaski sakramentalnej, nie zaś ideologiczna inżynieria społeczna. Tymczasem konwencja:
- Przemilcza rolę religii w budowaniu trwałych rodzin
- Ignoruje katolicką naukę o komplementarności płci (complementum)
- Promuje relatywizm moralny poprzez pojęcie „tożsamości genderowej”
Brak w tekście jakiejkolwiek wzmianki o encyklice Arcanum Divinae Sapientiae Leona XIII (1880), która stanowi nieprzekraczalną normę: „Małżeństwo nie jest instytucją ludzką, ani nie zależało nigdy od woli człowieka; jest ono najprawdziwiej ustanowione przez Boga, Stworzyciela natury, a dopełnił go i podniósł Chrystus Pan, Odkupiciel rodzaju ludzkiego”.
Neomarksistowska rebelia przeciw królestwu Chrystusowemu
Decyzja Łotwy stanowi symptomatyczny przejaw resistentia catholica wobec globalistycznej rewolucji. Jak przypomina Pius XI w Quas Primas (1925):
„Królestwo Odkupiciela naszego obejmuje wszystkich ludzi – jak o tym mówi nieśmiertelnej pamięci Poprzednik nasz, Leon XIII – nie tylko same narody katolickie (…), lecz panowanie Jego obejmuje także wszystkich niechrześcijan, tak, iż najprawdziwiej cały ród ludzki podlega władzy Jezusa Chrystusa”
. Żadna konwencja międzynarodowa nie może zastąpić prawa Bożego (Lex Divina).
Warto zauważyć, że protesty w Rydze – choć słuszne w intencji – operują świeckim językiem praw człowieka („Kochaj, to nie bij”), podczas gdy jedyną skuteczną tarczą przeciw przemocy jest społeczne panowanie Chrystusa Króla. Gdyby Łotwa była rzeczywiście państwem katolickim, jej parlament nie musiałby wypowiadać konwencji – po prostu by jej nie podpisał, kierując się kanonami prawa kanonicznego (KPK 1917, kan. 1399).
Konieczna demaskacja: kto naprawdę stoi za „ochroną kobiet”?
Autorzy konwencji stosują klasyczną taktykę rewolucyjną opisaną przez św. Piusa X w Pascendi Dominici gregis (1907):
„Moderniści (…) udają, że bronią tradycji katolickiej, gdy w istocie podważają jej fundamenty”
. Pod płaszczykiem walki z przemocą kryją się:
- Destrukcja autorytetu ojca rodziny (Efezjan 5:23: „Mąż jest głową żony”)
- Promocja aborcji poprzez „prawo do zdrowia reprodukcyjnego” (Art. 39 konwencji)
- Inżynieria społeczna zmierzająca do stworzenia „nowego człowieka”
Katastrofalne jest milczenie komentowanego artykułu wobec faktu, że głównymi promotorami konwencji są międzynarodowe lobby aborcyjne (IPPF, Marie Stopes International) oraz organizacje LGBTQ+. Jak trafnie diagnozuje Syllabus błędów Piusa IX (1864):
„Państwo jako źródło wszystkich praw posiada władzę nieograniczoną” (Teza 39)
– właśnie tę logikę realizuje konwencja, uzurpując sobie prawo do redefinicji podstawowych pojęć antropologicznych.
Sedno problemu: odrzucenie Regnum Christi
Spór o Konwencję Stambulską ujawnia głębszy kryzys: odrzucenie społecznego panowania Chrystusa Króla. Gdyby narody Europy uznały, jak postuluje Pius XI w Quas Primas, że „królestwo Chrystusa (…) jest przede wszystkim duchowe i odnosi się głównie do rzeczy duchowych”, żadna konwencja nie śmiałaby naruszać boskiego porządku. Tymczasem:
- Unia Europejska promuje konwencję jako „złoty standard” walki z przemocą
- „Papież” Leon XIV milczy wobec genderowej rewolucji
- Episkopaty krajowe ograniczają się do mglistych „apeli o dialog”
Ostatecznym rozwiązaniem nie jest „reforma konwencji”, lecz powrót do niezmiennej doktryny Kościoła wyrażonej w Arcanum Leona XIII: „Małżeństwo zawarte między wiernymi Chrystusowymi jest sakramentem (…). Dlatego nie wolno go ani rozrywać żadną mocą ludzką, ani osłabiać przez jakiekolwiek przeciwieństwa praw”. Dopóki narody nie oddadzą władzy Chrystusowi Królowi, żadne konwencje nie zapobiegną rozpadowi cywilizacji.
Za artykułem:
Łotwa: Parlament zdecydował o wypowiedzeniu Konwencji Stambulskiej (gosc.pl)
Data artykułu: 31.10.2025








