Portal Gość Niedzielny informuje o 1,5 milionie uczestników sobotniej parady z okazji Dnia Zmarłych w mieście Meksyk. Wydarzenie, inspirowane sceną z filmu „Spectre” o Jamesie Bondzie, zgromadziło 8 tys. przebranych artystów oraz 50 zespołów tanecznych. Burmistrz stolicy podkreślała, że „życie i śmierć są częścią meksykańskiej kultury”, nawiązując do starożytnych korzeni święta. Paradę poświęcono m.in. „ważnym postaciom kultury popularnej” oraz trzęsieniu ziemi z 1985 r. Autorzy artykułu bezkrytycznie powtarzają modernistyczną narrację o „kolorowych ołtarzach” i rzekomym powrocie dusz zmarłych, pomijając demoniczne źródła tych praktyk.
Synkretyzm religijny jako oficjalna doktryna „nowego kościoła”
Quod non est assumptum, non est sanatum (co nie zostało przyjęte, nie zostało uzdrowione) – ta patrystyczna zasada ukazuje konieczność przekształcenia kultur przez łaskę Chrystusa Króla. Tymczasem opisana parada stanowi jawną apostazję, gdzie rdzennie pogański kult śmierci (Aztekowie składali ofiary z ludzi by „nakarmić” słońce) został podniesiony do rangi „niematerialnego dziedzictwa UNESCO”. Cytowana wypowiedź burmistrz:
„Dzień Zmarłych to starożytne święto narodu meksykańskiego, które przypomina, że życie i śmierć są częścią meksykańskiej kultury”
demaskuje naturalistyczną mentalność współczesnych władz. Brak jakiegokolwiek odniesienia do memento mori, modlitwy za dusze czyśćcowe czy obowiązku sprawowania Ofiary Mszy Świętej za zmarłych – to nie przeoczenie, lecz programowa eliminacja nadprzyrodzoności.
Filmowy James Bond jako nowy ewangelizator
Fakt, że parada „została zainspirowana filmem +Spectre+” (jak podaje artykuł) obnaża duchową nicość całego przedsięwzięcia. W miejsce katolickiej procesji żałobnej wprowadza się spektakl inspirowany masońską rozrywką (seria o Bondzie promuje libertyński styl życia, rozwiązłość i okultyzm). To perfekcyjna ilustracja słów Piusa XI z encykliki Quas primas:
„Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw […] zburzone zostały fundamenty pod władzą, gdyż usunięto główną przyczynę, dlaczego jedni mają prawo rozkazywać, drudzy zaś mają obowiązek słuchać”
Współczesny Meksyk – kraj gdzie 92% ludności formalnie należy do „kościoła” – stał się polem triumfu laicismo. „Kolorowe ołtarze” dla duchów zastąpiły ołtarze prawdziwego Boga, a przebrani artyści wypędzili kapłanów sprawujących Ofiarę Kalwarii.
UNESCO jako wyrocznia neo-pogaństwa
Artykuł bezkrytycznie powtarza, że UNESCO „wpisało w 2008 roku tradycję na swoją listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego”. To potwierdza diagnozę św. Piusa X z encykliki Pascendi, który ostrzegał przed sojuszem modernizmu z laickimi instytucjami. Organizacja od dziesięcioleci promująca aborcję, gender i destrukcję rodziny, teraz sankcjonuje bałwochwalczy kult przodków pod płaszczykiem „ochrony tradycji”.
Gdy w 1925 r. Pius XI ustanawiał święto Chrystusa Króla, podkreślał:
„Doroczny obchód tej uroczystości napomni także i państwa, że nie tylko osoby prywatne, ale i władcy i rządy mają obowiązek publicznie czcić Chrystusa i Jego słuchać”
Dzisiejsze elity Meksyku – w tym nieme „duchowieństwo” – pełnią rolę dokładnie odwrotną: organizują pogańskie misteria, gdzie śmierć czci się jako „część kultury”, a nie ultima ratio prowadząca do Sądu Bożego.
Teologia wykluczająca czyściec i modlitwę
Najcięższym grzechem opisywanej parady jest unicestwienie nadprzyrodzonej perspektywy śmierci. W tekście nie znajdziemy ani słowa o:
– Obowiązku modlitwy za dusze w czyśćcu cierpiące
– Ofierze Mszy Świętej jako najskuteczniejszym środku przebłagalnym
– Grzechu bałwochwalstwa polegającym na „przyzywaniu duchów”
– Groźbie potępienia wiecznego dla tych, którzy umierają w grzechu śmiertelnym
To milczenie jest zgodne z duchem soborowej deklaracji Nostra aetate, która relatywizuje prawdę o extra Ecclesiam nulla salus. Tymczasem jeszcze w 1949 r. Święte Oficjum w dekrecie przeciwko ojcu Leonardowi Feeneyowi przypomniało:
„Nikt nie może być zbawiony, jeśli nie chce tego Bóg; a Chrystus Pan wyraźnie nakazuje swoim apostołom nauczać wszystkie narody, aby ludzie wierzyli i byli chrzczeni, aby zostali zbawieni”
Opisywane „święto” prowadzi wprost do zatracenia dusz – zarówno uczestników, jak i tych, dla których stawia się ołtarze.
Duchowieństwo wspólnikiem apostazji
Choć artykuł nie wspomina o zaangażowaniu „księży”, doświadczenie pokazuje, że wielu hierarchów „kościoła posoborowego” błogosławi tego typu praktyki jako „formę ewangelizacji”. To potwierdza tylko diagnozę św. Piusa X z motu proprio Sacrorum antistitum:
„Wrogowie Kościoła ukrywają się w jego własnym łonie, stając się tym bardziej niebezpiecznymi, im mniej są rozpoznawalni”
Brak reakcji miejscowych „biskupów” na pogańskie orgie w stolicy kraju dowodzi, że struktury okupujące Watykan dawno porzuciły misję salus animarum. Zamiast ekskomunikować organizatorów bluźnierczych pochodów, udzielają im komunii św. – co stanowi świętokradztwo podwójnej mocy.
Tymczasem Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. (kan. 1258 §1) stanowił jasno:
„Nie godzi się katolikom czynnym lub biernym uczestniczyć w obrzędach niekatolickich”
Podobnie kan. 2316 nakładał ekskomunikę na tych, którzy uczestniczą w obrzędach masońskich lub okultystycznych.
Podsumowanie: triumf Lucyfera pod płaszczykiem kultury
Meksykańska parada śmierci to nie „barwna tradycja”, lecz rytuał odwrócenia porządku nadprzyrodzonego. W miejsce modlitwy – taniec; w miejsce żałoby – karnawał; w miejsce Mszy za zmarłych – uczta dla demonów. Wszystko to dzieje się za cichym przyzwoleniem modernistycznej hierarchii, która dawno porzuciła krzyż dla dialogu z kulturą śmierci.
Jak pisał Pius XI w Quas primas:
„Niechaj więc państwa nie odmawiają czci Chrystusowi, jeśli pragną zachować nienaruszoną swą władzę i przyczynić się do pomnożenia szczęścia swej ojczyzny”
Dopóki jednak Meksyk będzie czcił śmierć zamiast Życie, a „duchowieństwo” będzie błogosławić pogaństwo – kraju temu grozi los Sodomy, gdzie „ogień siarczysty” (Jud 1,7) stał się zapłatą za plugawą rozwiązłość.
Za artykułem:
Meksyk: 1,5 mln osób wzięło udział w paradzie z okazji Dnia Zmarłych (gosc.pl)
Data artykułu: 02.11.2025








