ONZ-owska utopia pokoju kosmicznego wobec królewskiej władzy Chrystusa
Portal eKAI (2 listopada 2025) relacjonuje wystąpienie „abp.” Gabriela Giordano Caccii, stałego obserwatora Stolicy Apostolskiej przy Organizacji Narodów Zjednoczonych, który na forum Czwartego Komitetu 80. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ wezwał do zapewnienia, by przestrzeń kosmiczna „pozostała królestwem pokoju i wspólnej odpowiedzialności”. W swoim przemówieniu „abp.” Caccia wskazał na Traktat o przestrzeni kosmicznej z 1967 r. jako „kamień węgielny” międzynarodowego porządku prawnego, podkreślając konieczność zakazu umieszczania broni masowego rażenia na orbitach okołoziemskich oraz potrzebę „odpowiedzialnych wytycznych” w zarządzaniu kosmosem. Całość argumentacji osadzona jest w retoryce „zrównoważonego rozwoju”, „współpracy międzynarodowej” i „pokojowego ducha”, pomijając całkowicie nadprzyrodzony wymiar ładu międzynarodowego.
Naturalistyczne bałwochwalstwo świeckich struktur
Wystąpienie „abp.” Caccii stanowi klasyczny przykład redukcji misji Kościoła do roli biura etycznego przy geopolitycznym stole przetargowym. Głosząc, iż „eksploracja i wykorzystanie przestrzeni kosmicznej powinny być prowadzone dla dobra całej ludzkości i w celach pokojowych”, „nuncjusz” powiela herezję naturalizmu społecznego, potępioną przez Piusa IX w Syllabusie błędów (pkt 39-42, 77-80). Idea „pokoju” oderwanego od Sociale Regnum Christi (Społecznego Królestwa Chrystusa) to utopia prowadząca nieuchronnie do tyranii antychrystusowych reżimów. Jak nauczał Pius XI w encyklice Quas primas:
„Nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”.
Tymczasem cała argumentacja „Stolicy Apostolskiej” opiera się na bałwochwalczym kulcie Organizacji Narodów Zjednoczonych – strukturze od początku inspirowanej masońskim planem zastąpienia Chrystusowego porządku „rządem światowym”.
Zdrada misji nadprzyrodzonej
Ton i treść przemówienia demaskują apostazję posoborowej sekty, która z instytucji głoszącej Extra Ecclesiam nulla salus (Poza Kościołem nie ma zbawienia) przekształciła się w NGO specjalizujące się w ekologiczno-pokojowej nowomowie. Brak jakiegokolwiek odniesienia do obowiązku poddania narodów pod berło Chrystusa Króla (Ps 2, 10-12) jest wymownym potwierdzeniem mentalności apostatycznej. Gdy Pius IX w Syllabusie potępił twierdzenie, że „Kościół nie jest prawdziwym i doskonałym społeczeństwem w pełni wolnym” (pkt 19), a Leon XIII w Immortale Dei przypominał, iż „królestwo Chrystusa nie ogranicza się tylko do narodów katolickich ani do tych, którzy zostali ochrzczeni”, współcześni uzurpatorzy z Watykanu głoszą doktrynę przeciwną:
„Szybki postęp technologiczny i rosnąca rywalizacja militarna podkreślają pilną potrzebę odnowionego dialogu i współpracy, aby zapewnić, że przestrzeń kosmiczna pozostanie królestwem pokoju i wspólnej odpowiedzialności”.
To jawny przejaw modernistycznej herezji ewolucji dogmatów, gdzie „królestwo” zostaje zdegradowane do technokratycznej metafory, a „pokój” sprowadzony do braku konfliktu zbrojnego – w całkowitym oderwaniu od konieczności podporządkowania państw prawu Bożemu. Tymczasem prawdziwy Pax Christi wymaga czterech filarów: uznania władzy Kościoła w sprawach duchowych, podporządkowania państwa normom moralnym, katolickiego wychowania ludów oraz publicznego kultu Boga w Trójcy Świętej Jedynego.
Prawo międzynarodowe contra lex divina
Absurdalność pozytywistycznego myślenia ujawnia się w apoteozie Traktatu o przestrzeni kosmicznej z 1967 r. jako „kamienia węgielnego”. Dla katolika jedynym fundamentem ładu między narodami pozostaje Regnum Mariae (Królestwo Marji) – co Pius XI przypominał w Quas primas:
„Jeżeliby kiedy ludzie prywatnie i publicznie uznali nad sobą władzę królewską Chrystusa, wówczas spłynęłyby na całe społeczeństwo niesłychane dobrodziejstwa, jak należyta wolność, jak porządek i uspokojenie, jak zgoda i pokój”.
Tymczasem sekta posoborowa, promując świeckie traktaty zamiast Ewangelii, realizuje plan opisywany już w Syllabusie (pkt 77-80): zastąpienie katolickiego porządku „współistnieniem religii” w ramach laickiego globalizmu. Wezwanie do „zakazu umieszczania broni w kosmosie” przy jednoczesnym milczeniu wobec prześladowań katolików w Chinach czy Nigerii to perwersja moralna godna synagogi szatana.
Kosmiczna herezja antropocentryzmu
Najjaskrawszą herezją przemówienia jest ukryte założenie, że człowiek może samodzielnie ustalić zasady ładu kosmicznego. To jawna negacja Regiminis Christi universalis (Powszechnego Panowania Chrystusa) potwierdzonego przez Piusa IX w błędzie potępionym w Syllabusie (pkt 17): „Dobrą należy żywić nadzieję o zbawieniu wiecznym wszystkich tych, którzy w prawdziwym Kościele Chrystusowym wcale nie przebywają”. Gdy Chrystus ostrzegał: „Królestwo moje nie jest z tego świata” (J 18,36), nie znaczy to bynajmniej, że Jego władza nie obejmuje materialnego stworzenia – przeciwnie, jak przypominał Pius XI: „Chrystus panuje nad nami nie tylko prawem natury Swojej, lecz także i prawem, które nabył sobie przez odkupienie nasze”. Tymczasem posoborowi uzurpatorzy, wierni duchowi rewolucji francuskiej, wykluczają Imię Jezus z przestrzeni publicznej, nawet tej pozaziemskiej.
W świetle niezmiennej doktryki katolickiej wystąpienie „abp.” Caccii to nie tylko zdrada ewangelicznego posłannictwa, ale akt bałwochwalczego uwielbienia dla masońskiego projektu ONZ. Jak bowiem nauczał św. Pius X w Lamentabili sane exitu (pkt 58): „Prawda zmienia się wraz z człowiekiem, ponieważ rozwija się wraz z nim, w nim i przez niego” – co zostało potępione jako „modernistyczna herezja”. Dopóki struktury okupujące Watykan nie powrócą do głoszenia Christus Vincit, Christus Regnat, Christus Imperat (Chrystus Zwycięża, Chrystus Króluje, Chrystus Panuje), ich apele o „pokój kosmiczny” pozostaną jedynie bluźnierczą parodią misji powierzonej przez Zbawiciela św. Piotrowi i jego następcom.
Za artykułem:
Stolica Apostolska: przestrzeń kosmiczna powinna pozostać królestwem pokoju (vaticannews.va)
Data artykułu: 02.11.2025








