Portal Gość Niedzielny (2 listopada 2025) informuje o sporze konstytucyjnym dotyczącym zróżnicowania stawek podatkowych dla garaży w budynkach mieszkalnych i wolnostojących. Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek poparł wniosek I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej, twierdząc że „nieuprawnione konstytucyjnie jest zróżnicowanie w opodatkowaniu dotyczące identycznej kategorii pomieszczeń przeznaczonych do przechowywania pojazdów wyłącznie ze względu na ich lokalizację”. Argumentacja koncentruje się na rzekomym „zaspokajaniu podstawowych potrzeb” obywateli, całkowicie pomijając metafizyczny wymiar własności i obowiązki państwa wobec prawa Bożego.
Laicka redukcja własności do funkcji utylitarnych
Artykuł ujawnia fundamentalny błąd antropologiczny współczesnego prawodawstwa: traktowanie własności prywatnej wyłącznie jako przedmiotu arbitralnej regulacji państwowej, a nie nienaruszalnego prawa wynikającego z prawa naturalnego. Jak nauczał Leon XIII w encyklice Rerum Novarum: „Własność prywatna jest prawem przyrodzonym, a państwu przysługuje w tym zakresie nie władza znoszenia, lecz ochraniania praw” (RN 11). Tymczasem współczesne państwo – będące emanacją rewolucji francuskiej – uzurpuje sobie prawo do definiowania zakresu i warunków korzystania z dóbr, które Bóg powierzył człowiekowi jako narzędzie utrzymania rodziny i zabezpieczenia przyszłych pokoleń.
W cytowanym materiale czytamy:
„RPO zaznaczył, że podziela pogląd wyrażony przez I prezesa SN we wniosku skierowanym do Trybunału Konstytucyjnego. 'Zaakcentować należy, że miejsce w garażu, niezależnie od tego, gdzie jest usytuowane, zapewnia obywatelom bezpieczne i stałe przechowywanie pojazdu’ – napisał RPO.”
Ta pozornie neutralna wypowiedź demaskuje materialistyczną koncepcję człowieka, redukującą go do roli konsumenta usług publicznych. Brak jakiejkolwiek wzmianki o tym, że garaż – szczególnie w kontekście polskiej rzeczywistości – często służy nie tylko przechowywaniu samochodu, ale stanowi warsztat pracy rzemieślniczej lub miejsce przechowywania narzędzi koniecznych do utrzymania rodziny. To pominięcie nie jest przypadkowe – wynika z przyjętej przez demoliberalne państwo hermeneutyki podejrzeń wobec gospodarczej inicjatywy obywateli.
Fiskalny terror jako narzędzie inżynierii społecznej
Różnicowanie stawek podatkowych w zależności od lokalizacji garaży nie jest błędem technicznym, ale celowym działaniem zmierzającym do podporządkowania obywateli państwowemu molochowi. Jak trafnie zauważył Pius XI w Quas Primas: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw i gdy już nie od Boga, lecz od ludzi wywodzono początek władzy, stało się iż zburzone zostały fundamenty pod tąż władzą”. W analizowanym przypadku mamy do czynienia z klasycznym przykładem tej destrukcji – państwo uzurpuje sobie prawo do decydowania, które formy własności są „bardziej społecznie pożądane”, narzucając obywatelom sztuczne kryteria poprzez terror fiskalny.
Warto odnotować symptomatyczny fragment:
„Zgodnie z tymi regulacjami, 'za część mieszkalną budynku mieszkalnego uznaje się także pomieszczenie przeznaczone do przechowywania pojazdów w tym budynku’. To istotne, gdyż maksymalne stawki podatku od nieruchomości ustalane przez radę gminy na ten rok w przypadku budynków mieszkalnych nie mogą przekroczyć rocznie 1,19 zł od 1 m kw. powierzchni użytkowej. Z kolei w przypadku pozostałych budynków maksymalna stawka wynosi 11,48 zł.”
Dziesięciokrotna różnica stawek to nie „niedopatrzenie legislacyjne”, ale zaplanowana dyskryminacja właścicieli domów jednorodzinnych, którzy – w przeciwieństwie do mieszkańców bloków – zachowali resztki samodzielności ekonomicznej. To przejaw wojny współczesnego państwa opiekuńczego z ostatnimi enklawami niezależności obywateli, doskonale wpisujący się w marksistowską dyrektywę: „Centralizujcie własność w rękach państwa, aby żaden mieszkaniec nie mógł powiedzieć: to jest moje”.
Trybunał Konstytucyjny jako narzędzie rewolucji
Artykuł ujawnia kolejny akt dramatu sądowniczej arbitrarności:
„W przyjętej jeszcze w marcu 2024 r. uchwale Sejm stwierdził, że 'uwzględnienie w działalności organu władzy publicznej rozstrzygnięć TK wydanych z naruszeniem prawa może zostać uznane za naruszenie zasady legalizmu przez te organy’. Od czasu podjęcia tamtej uchwały wyroki TK nie są publikowane w Dzienniku Ustaw.”
Ta sytuacja demaskuje prawdziwe oblicze współczesnej „demokracji” – systemu, w którym nawet pozory praworządności zostały odrzucone na rzecz czystej walki politycznej. Jak nauczał św. Pius X w encyklice Pascendi Dominici Gregis: „Moderniści (…) wszystkie siły skierowują ku temu, aby zniszczyć nieomylny autorytet Kościoła” (PDG 39). W dziedzinie politycznej prowadzi to do sytuacji, gdzie „praworządność” oznacza wyłącznie realizację aktualnych celów władzy, a nie posłuszeństwo wobec obiektywnego porządku prawnego.
Postać Rzecznika Praw Obywatelskich Marcina Wiącka pojawia się tutaj jako typowy przedstawiciel klasy urzędniczej, która – pozbawiona zakorzenienia w katolickiej nauce społecznej – ogranicza się do drenowania sporów proceduralnych, całkowicie pomijając kwestię sprawiedliwości materialnej. Jego argumentacja o „zaspokajaniu potrzeb komunikacyjnych” przypomina raczej język technokraty zarządzającego hodowlą zwierząt niż męża stanu strzegącego praw obywateli.
Katolicka koncepcja własności wobec współczesnego bezprawia
W obliczu tego typu regulacji należy przypomnieć niezmienne zasady katolickiej nauki społecznej:
1. Własność prywatna jest prawem naturalnym (Leon XIII, Rerum Novarum 9)
2. Państwo nie ma prawa arbitralnie konfiskować mienia obywateli poprzez nadmierne podatki (Pius XI, Quadragesimo Anno 49)
3. System podatkowy powinien uwzględniać potrzeby rodzin i umożliwiać im gromadzenie dóbr koniecznych do godziwego życia (Pius XII, Przemówienie do pracowników 13 czerwca 1943)
Tymczasem współczesne państwo polskie – będące kontynuatorem PRL-owskich struktur prawnych – systematycznie łamie wszystkie te zasady. Przedstawiona w artykule dyskusja o stawkach podatkowych jest jedynie symptomem głębszej choroby: całkowitego odejścia od zasady pomocniczości i przekształcenia państwa w molocha pożerającego kolejne sfery życia obywateli.
Podatek od garaży wolnostojących to element szerszej wojny z rodziną katolicką, która – tradycyjnie związana z domem jednorodzinnym i ziemią – stanowi ostatnią przeszkodę dla totalnej kontroli społecznej. Nie przypadkiem w całym artykule brak jakiejkolwiek wzmianki o rodzinie jako podmiocie prawa – obywatel występuje tu jako wyizolowana jednostka konsumująca usługi państwowe.
Konkluzja: potrzeba powrotu do Królestwa Chrystusowego
Omawiany spór podatkowy dowodzi, że współczesne państwo nie jest zdolne do sprawiedliwego rządzenia, gdyż odrzuciło fundament swojej władzy – panowanie Jezusa Chrystusa nad narodami. Jak nauczał Pius XI w Quas Primas: „Niech więc nie odmawiają władcy państw publicznej czci i posłuszeństwa królującemu Chrystusowi”. Dopóki Polska nie uzna publicznie zwierzchnictwa Chrystusa Króla, dopóty będzie pogrążać się w kolejnych absurdach prawnych i fiskalnych ekscesach.
Przedstawiona w artykule dyskusja – ograniczająca się do technicznych aspektów opodatkowania – jest wymownym świadectwem intelektualnej bankructwa elit rządzących. Zamiast pytać „jak opodatkować garaże”, powinniśmy zapytać: „Jak przywrócić katolickie zasady sprawiedliwości społecznej?”. Odpowiedź jest tylko jedna: przez publiczne uznanie królewskiej władzy Chrystusa i podporządkowanie prawodawstwa Jego niezmiennym przykazaniom.
Za artykułem:
Garaż garażowi (dziś) nierówny (gosc.pl)
Data artykułu: 02.11.2025








