Portal CNA (2 listopada 2025) przedstawia działalność „Służebnic Maryi” (Servants of Mary, Ministers to the Sick) jako model „przygotowania do śmierci” poprzez opiekę nad chorymi. Artykuł opisuje przypadek 93-letniego „katolika” Clinta Jacoba oraz anonimowej kobiety z Nowego Orleanu, którym siostry towarzyszyły w ostatnich chwilach życia. Podkreśla się tu rzekomo „charyzmat” towarzyszenia umierającym bez „strachu przed śmiercią”, z naciskiem na „pokój” i „pocieszenie”.
Naturalistyczna redukcja sztuki umierania
„[Jacob] nigdy nie mówił o śmierci ze strachem lub smutkiem… po prostu mówił: ‚Wrócę do domu’”
Portal wmawia czytelnikom, że wystarczy „pokój wewnętrzny” i „pocieszenie” jako kryterium dobrej śmierci, przemilczając całkowicie status łaski uświęcającej jako niezbędnego warunku zbawienia. Jak nauczał św. Robert Bellarmin: „Kto umiera w grzechu śmiertelnym, choćby był zjednoczony z Ciałem Kościoła, pójdzie do wiecznego ognia” (De Amissione Gratiae, VI). W tekście ani słowa o konieczności sakramentu pokuty dla grzeszników, ostatniego namaszczenia czy Komunii św. jako wiatyku – jedynych środków zapewnionych przez Chrystusa na godne przejście do wieczności.
Wspomniana „niewierząca kobieta” otrzymuje od „sióstr” jedynie „przemianę lęku w pokój” poprzez chrzest na łożu śmierci. Tymczasem Kościół zawsze przestrzegał przed opus operatum w takich sytuacjach: „Chrzest udzielony w niebezpieczeństwie śmierci osobom, które nie okazały wcześniej żadnych znaków wiary, wymaga szczegółowego dochodzenia co do ich intencji i świadomości” (Św. Pius X, Dekret Św. Oficjum Ne temere, 1908). Brak jakiejkolwiek wzmianki o roztropności w udzielaniu sakramentów zdradza pastoralną lekkomyślność.
Niebezpieczna duchowość „towarzyszenia”
Opisywana „duchowość” zgromadzenia opiera się na fałszywej interpretacji Mt 25:36:
„Gdy opiekujemy się chorymi, wierzymy, że opiekujemy się samym Chrystusem, który nadal cierpi dziś w cierpiącym mistycznym Ciele Chrystusa”
To czysty modernizm! Chrystus nie „ciągle cierpi” w sposób rzeczywisty – Jego Ofiara została dokonana raz na zawsze (Hbr 10:10), a Kościół cierpi misterium iniquitatis jedynie w członkach poddanych doczesnym ograniczeniom. Błąd heretyckiej nauki o „ciągłym wcieleniu” potępił już św. Pius X w Lamentabili sane exitu (propozycja 58): „Dogmaty (…) są tylko interpretacją faktów religijnych, którą z dużym wysiłkiem wypracował sobie umysł ludzki”.
Synkretyzm zamiast misji
Działalność „Służebnic” w krajach misyjnych (Kamerun, Meksyk, Filipiny) opisana jest wyłącznie w kategoriach „pomocy medycznej”, bez najmniejszej wzmianki o nawracaniu dusz. Tymczasem Sobór Laterański IV (1215) stanowił nieodwołalnie: „Kościół nie ma zbawienia” (Extra Ecclesiam nulla salus). Jakże daleko to od nauczania Piusa XI w Quas primas: „Chrystus panuje nad nami nie tylko prawem natury Swojej, lecz także i prawem, które nabył sobie przez odkupienie nasze”. Gdzie jest głoszenie Królestwa Chrystusowego tam, gdzie panuje szamanizm i islam?
Liturgiczna zapaść i fałszywe nabożeństwa
Zdjęcia dołączone do artykułu pokazują „siostry” uczestniczące w modernistycznych obrzędach: procesjach z posoborowymi figurami („Matka Boża Wniebowzięta” w kalifornijskim szpitalu) i „koronacjach maryjnych” z użyciem kwiatów. To jawne naruszenie tradycyjnej dyscypliny, która zakazuje wprowadzania innowacji w kulcie bez aprobaty Stolicy Apostolskiej (Pius VI, konstytucja Auctorem fidei, 1794). Brak czarnych szat żałobnych, używanie białych szat podczas modlitw za zmarłych – wszystko to zdradza przyjęcie posoborowego optymizmu, który zanegował rzeczywistość grzechu i konieczność zadośćuczynienia.
Pomnik apostazji, nie miłosierdzia
Współzałożycielka zgromadzenia, María Soledad Torres Acosta („kanonizowana” w 1970 przez Pawła VI), głosiła, iż „miłosierdzie znaczy więcej niż ofiara” – sprzeczność z nauką o prymacie kultu Bożego nad działalnością społeczną (Mt 22:37-39). Jej duchowość, przesiąknięta duchem rewolucyjnego XIX-wiecznego Hiszpanii, skupiała się na „czynieniu dobra” bez nawracania heretyków i schizmatyków. Nic dziwnego, że dziś „Służebnice” współpracują z protestanckimi hospicjami i świeckimi wolontariuszami, zatracając katolicką tożsamość.
Vera ars moriendi wymaga powrotu do Tradycji
Prawdziwa ars bene moriendi – jak uczył św. Robert Bellarmin w De arte bene moriendi – wymaga:
- Stałego stanu łaski uświęcającej
- Częstej spowiedzi z doskonałą żałością
- Przyjęcia Wiatyku jako prawdziwego pokarmu na drogę wieczności
- Ostatniego namaszczenia dla umocnienia w agonii
- Modlitwy do św. Józefa – patrona dobrej śmierci
Żadna z tych praktyk nie została wymieniona w artykule. „Posoborowy minimalizm sakramentalny” – jak określił to abp Marcel Lefebvre – prowadzi dusze na zatracenie pod płaszczykiem „miłosierdzia”. Dopóki „zakonne” wspólnoty nie powrócą do Missale Romanum św. Piusa V i katechizmu trydenckiego, ich działalność pozostanie nieważnym substytutem prawdziwego dzieła miłosierdzia: ratowania dusz od wiecznego potępienia.
Za artykułem:
Preparing for death with the Sister Servants of Mary (catholicnewsagency.com)
Data artykułu: 02.11.2025








