Portal Vatican News PL informuje o wystąpieniu „abpa” Gabriela Giordano Caccii, stałego obserwatora „Stolicy Apostolskiej” przy ONZ, który podczas 80. sesji Zgromadzenia Ogólnego w Nowym Jorku wezwał do zapewnienia, by „prestrzeń kosmiczna pozostała królestwem pokoju i wspólnej odpowiedzialności”. „Nuncjusz apostolski” powołał się przy tym na Traktat o przestrzeni kosmicznej z 1967 roku, podkreślając zakaz umieszczania broni masowego rażenia na orbitach okołoziemskich oraz potrzebę „odpowiedzialnych wytycznych” zarządzania działalnością kosmiczną.
Naturalistyczna utopia zastępująca teokrację
Wypowiedź przedstawiciela watykańskich struktur jest klasycznym przykładem redukcji nadprzyrodzonej misji Kościoła do roli świeckiego arbitra w globalnej dyplomacji. Podczas gdy Pius XI w encyklice Quas primas (1925) ogłosił nieusuwalną zasadę: „Narody będą szczęśliwe, gdy przyjmą panowanie Chrystusa Króla”, współcześni funkcjonariusze neo-kościoła głoszą dogmat „wspólnej odpowiedzialności” opartej na traktatach międzynarodowych.
„Przestrzeń kosmiczna powinna pozostać królestwem pokoju i wspólnej odpowiedzialności”
Teza ta stanowi jawną apostazję od katolickiego porządku. Królestwem jest wyłącznie Chrystus – jak przypomina Sobór Watykański I: „Jego królestwo nie będzie miało końca” (DH 3056). Tymczasem język „abpa” Caccii jest tożsamy z retoryką ONZ – organizacji konsekwentnie zwalczającej społeczne panowanie Chrystusa poprzez promocję aborcji, gender i neopogańskiego ekologizmu.
Milczenie o władzy Chrystusa nad stworzeniem
Najcięższym zarzutem wobec wystąpienia jest całkowite pominięcie prawa Bożego jako fundamentu ładu międzynarodowego. Św. Pius X w Lamentabili sane potępił tezę, że „Kościół nie może określić właściwego sensu Pisma Świętego” (propozycja 4), tymczasem „abp” Caccia nie odważył się zacytować ani Ps 148:3 („Chwalcie Go, wszystkie gwiazdy i światłości”), ani Kol 1:16-17 o tym, że w Chrystusie „wszystko zostało stworzone (…) i wszystko w Nim ma istnienie”.
Władze neo-kościoła konsekwentnie unikają przypomnienia słów Piusa XII: „Nie ma na ziemi władzy, która nie pochodziłaby od Boga” (encyklika Summi Pontificatus). W kosmosie – jak nauczał Leon XIII w Humanum genus – panuje nie „odpowiedzialność”, lecz odwieczna władza Stwórcy, której ludzkość musi się poddać.
Modernistyczna zdrada Traktatu z 1967 roku
Podkreślanie rzekomo „pokojowego ducha” Traktatu o przestrzeni kosmicznej to czysty sofizmat. Dokument ten – podpisany w apogeum zimnej wojny przez USA i ZSRR – był porozumieniem dwóch mocarstw walczących o globalną dominację, nie zaś wyrazem troski o dobro wspólne.
Co więcej, w 1967 roku „sobór watykański II” był w pełnej destrukcji katolickiej doktryny. Gdy prawdziwy Kościół potępiał komunizm w Divini Redemptoris, a masonerię w Humanum genus, watykańscy uzurpatorzy negocjowali z ateistycznymi reżimami. Powoływanie się na ten traktat jako „kamień węgielny” to przyznanie się do soborowej apostazji.
Kosmiczny synkretyzm zamiast ewangelizacji
Najjaskrawszym przejawem modernizmu w wystąpieniu jest naturalistyczna wizja „dobra całej ludzkości” oderwana od konieczności nawrócenia narodów. Św. Pius X w syllabusie Lamentabili sane potępił twierdzenie, że „Chrystus nie zamierzał założyć Kościoła jako społeczności trwającej na ziemi” (propozycja 52). Tymczasem przedstawiciele posoborowej sekty głoszą, że:
„Eksploracja i wykorzystanie przestrzeni kosmicznej powinny być prowadzone dla dobra całej ludzkości”
– co jest jawną negacją nakazu misyjnego: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28:19). Kosmos – jak całe stworzenie – ma służyć uwielbieniu Trójcy Świętej, a nie „zrównoważonemu rozwojowi” w wydaniu ONZ.
Teologia wyzwolenia w skali galaktycznej
Retoryka „abpa” Caccii zdradza marksistowskie korzenie wykształcenia watykańskich dyplomatów:
- „Wspólna odpowiedzialność” – to parafraza leninowskiego „kto nie pracuje, ten nie je”
- „Rywalizacja geopolityczna” – diagnoza zaczerpnięta z teorii walki klas
- „Zrównoważony rozwój” – hasło z agendy 2030 ONZ
Gdy św. Pius V ekskomunikował Elżbietę I za pirackie napady na katolickie statki, dziś pseudo-hierarchowie negocjują „pokój kosmiczny” z jawnymi prześladowcami Kościoła jak Chiny czy Iran. To nie dyplomacja, lecz współudział w prześladowaniach.
Zamiast Chrystusa Króla – ONZ-owska biurokracja
Propozycja, by „państwa kontynuowały prace w ramach Komitetu ds. Pokojowego Wykorzystania Przestrzeni Kosmicznej” to czysty modernizm w wydaniu technokratycznym. Kardynał Alfredo Ottaviani ostrzegał w 1953 roku:
„Gdy Kościół milczy o swym Boskim prawie do rządzenia narodami, wówczas cywilizacja chrześcijańska ustępuje miejsca cywilizacji śmierci”
Tymczasem sekta posoborowa nie ma nic do powiedzenia poza wezwaniami do przestrzegania traktatów pisanych przez masonerię.
Podsumowanie: Galilejska herezja XXI wieku
Wystąpienie „abpa” Caccii to współczesna wersja błędu Galileusza – próba rozdziału porządku naturalnego od nadprzyrodzonego. Gdy Galileusz twierdził, że „Biblia mówi, jak się iść do nieba, a nie jak niebo jest zbudowane”, dziś watykańscy moderniści głoszą, że „kosmos jest królestwem ONZ, a nie Chrystusa”.
Prawdziwy Kościół zawsze nauczał, że „niebo i ziemia pełne są chwały Twojej” (Sanctus). Każdy atom materii, każda galaktyka istnieje po to, by głosić chwałę Boga w Trójcy Jedynego. Jak przypomina Pius XI w Quas primas, bunt przeciwko panowaniu Chrystusa to źródło wszelkich nieszczęść:
„Nieszczęścia nawiedziły świat, ponieważ usunięto Chrystusa i Jego święte prawo z obyczajów życia prywatnego, rodzinnego i publicznego”
Dopóki struktury okupujące Watykan nie wrócą do głoszenia tej prawdy, ich „dyplomacja kosmiczna” pozostanie tylko propagandą globalistycznej apostazji.
Za artykułem:
02 listopada 2025 | 14:17Stolica Apostolska: przestrzeń kosmiczna powinna pozostać królestwem pokoju (ekai.pl)
Data artykułu: 02.11.2025








